20.

56 5 0
                                    

Następnego dnia ci co nie zdali praktycznego martwili się czy pojadą na obóz. Midoriya próbował ich jakoś pocieszyć, ale ze średnim skutkiem.

-Spokojnie. Jeśli ja też nie zdałam to mogę obiecać, że urozmaicę nam ten czas. - rzuciłam rękę na ramię Miny, a ta spojrzała na mnie z niemym pytaniem "Dlaczego miałabyś nie zdać?" - W końcu nic nie zrobiłam na zaliczeniu, wcale się nie zdziwię, jeśli mi go nie zaliczą.

- Ty jesteś taka spokojna? Ja na twoim miejscu już bym nie wytrzymała. - powiedziała różowowłosa.

- Nerwy nic nie zmienią. - powiedziałam, ale zaraz nachyliłam się i zaczęłam mówić przyciszonym głosem - A tak na prawdę to mam plan. Schowam się w plecaku Bakugou i wkradnę się na ten obóz.

-Hę? - chłopak usłyszał, że coś o nim wspomniałam

- Nic, nic. - machnęłam ręką w jego kierunku. - W razie czego i ciebie wciśniemy do czyjegoś bagażu.

Udało mi się rozweselić kosmitkę swoim planem, zaczęłyśmy, więc myśleć kto mógłby ją wnieść. Potrzebowałyśmy kogoś silnego i z kim miałyśmy dobry kontakt, aby nas nie wydał. Wstępnie pasowali: Deku, Sato i Shoji. Ten pierwszy odpadł po chwili zastanowienia, zbyt łatwo było go przejrzeć. Nie udało nam się ustalić kto będzie lepszy przez dzwonek.

Do klasy wszedł Aizawa, więc zajęłyśmy swoje miejsca i tak jak wszyscy czekałyśmy na wyniki.

WSZYSCY JADĄ NA OBÓZ! Co z tego, że nie zdałam, skoro i tak jadę. A dodatkowe lekcje to pryszcz. Jakoś dam sobie z nimi radę.

Jako że dziś czekaliśmy tylko na wyniki, a dokładniej o to kto jedzie na obóz, mogliśmy iść już do domów. Katsuki wyszedł pierwszy z sali, a ja zaczekałam aż ustalimy z resztą klasy, kiedy idziemy na wspólne zakupy. Umówiliśmy się na popołudnie w weekend i rozdzieliliśmy się.

Udało mi się namówić Bakugou do wstąpienia do sklepu artystycznego po nowe markery. Nie wiem co go przekonało - obietnica, że narysuje go czy moje całodniowe narzekanie, że muszę je kupić, ale mi się nie chce. W każdym razie udało mi się i idziemy tam razem.

W sklepie sprawnie wybrałam potrzebne przyrządy, ale nie byłabym sobą gdybym nie zaczęła się rozglądać co ciekawego jeszcze mają. Czerwonooki był trochę znudzony, więc postanowiłam iść już do kasy zanim zacznie się drzeć. Zakupy mogłam uznać za udane.

- Po cholerne tyle zapłaciłaś za jakieś flamastry? - zapytał patrząc na paragon

- Jakość kosztuje. - skomentowałam - Ale masz rację, mogłyby być trochę tańsze...

Resztę dnia spędziłam na rysowaniu zamówień. Chłopak czasem patrzył co robię, ale nie odzywał się. Wieczorem, kiedy wrócił z łazienki zrobiłam mu zdjęcie.

-He?! Co robisz?! Usuń to! - zawołał, a ja spojrzałam na ekran komórki. Wyszło wyraźnie.

-Nie ma szans. Obiecałam cię namalować, więc potrzebuje wzoru. A ty nie wytrzymałbyś w jednej pozycji pięciu minut. – po czym dodałam w myślach - A poza tym chciałam mieć jakieś twoje zdjęcie...

Chwilę się pokłóciliśmy, a potem uciekłam do łazienki z telefonem i pidżamą. Kiedy chłopak dobijał się do drzwi ja przyjrzałam się zdjęciu. Blond włosy przez ciężar wody opadały na jego spokojną twarz. Jednak z całego zdjęcia najbardziej wybijały się oczy. Lekko przymknięte rubinowe ślepia, w których się zakochałam.

Odłożyłam telefon na szafkę z umywalka i zaczęłam się rozbierać. Przed wejściem pod prysznic spojrzałam na swoją sylwetę w lustrze. Jestem całkiem chuda, ale o talii osy mogłam pomarzyć. Dekolt również nie był pokaźny. Nie wyglądam źle, ale przy dziewczynach z klasy wypadam średnio. Nie jestem urocza, nie mam się czym pochwalić ani z przed, ani z tyłu, geniuszem też nie jestem.

Wybuchowe Kolory (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz