Nasza rozmowa trwała niecałe pięć minut, ale zdążyłyśmy obgadać cały plan zakupów. Później zaczęły pojawiać się kolejne osoby z klasy. Kiedy w końcu wszyscy się zebrali jakaś grupa zaczęła wrzeszczeć, że jesteśmy z UA. Dziwne, że jeszcze ktoś o tym pamięta, przecież to było dawno, a dodatkowo to tylko jakieś szkolne zawody...
Każdy chciał kupić sobie coś innego, więc zdecydowaliśmy się rozdzielić. Trochę to przeczy wspólnym zakupom, ale przynajmniej chłopcy (a dokładniej Mineta) nie będą patrzyli, jak dziewczyny przymierzają bikini. Według wcześniej ustalonego planu postanowiłyśmy zacząć od strojów kąpielowych. Po rozdzieleniu się od razu skierowałyśmy się do jednego z tego typu sklepów. Koszyki w dłoń i zbieramy wiele kompletów. Kiedy nie było już miejsca na choć jeden strój ruszyłyśmy do przebieralni. Przy każdym kostiumie wychodziłyśmy z przebieralni i oceniałyśmy, jak wyglądamy. Po dziesięciu minutach stałyśmy przy kasie z dwoma kostiumami, jednymi okularami przeciw słonecznymi i słomianym kapeluszem. Ja kupiłam piękny dwu częściowy strój. Górą przypominała niebieską bluzkę z falbanami, a dół to były zwykłe czarne majtki z wysokim stanem. Komplet nie dość, że ładny to jeszcze świetnie podkreśla sylwetkę. Do niego dobrałam piękny słomiany kapelusz z czarną wstążką. Mina kupiła sobie jednoczęściowy pastelowo fioletowy z kokardą na dekolcie, ale nie wie czy na pewno weźmie go na wycieczkę. Do tego dokupiła okulary przeciwsłonecznie tego samego koloru. Zakupy do siatki i do kolejnego sklepu, tym razem buty. Z dziesięcioma pudełkami na głowę usiadłyśmy na ławeczce i zaczęłyśmy przymierzać. Do moich rąk trafiła siatka z pudełkiem czarnych, wiązanych sandałów. Na co dzień nie lubię tego typu obuwia, ale one od razu wpadły mi w oko. Do kolekcji różowowłosej trafiły dwa pudełka z klapkami i balerinkami.
Czas do zbiórki mijał szybkiej niż się spodziewałyśmy. W podobnym tempie kończyły mi się pieniądze w portfelu, a moja lista zakupów miała jeszcze kilka niezbędnych punktów. Eh, chyba później będę musiała iść do jakiegoś secend handa...
- Chodźmy tam! - zawołała jak zwykle radośnie Ashido wskazując na stoisko z biżuterią.
Zgodziłam się, ale wiedziałam, że nic sobie nie kupie. Podeszłyśmy do gablotki przyglądając się złoto podobnymi ozdobą. Eleganckie kolczyki, niezwykłe broszki, długie wisiorki, ciężkie bransoletki. Przeszłyśmy do drugiej gablotki ze skromniejszymi dodatkami. Po kilku minutach w rękach czarnowłosej była mała siateczka. Po chwili wyjęła z niej małą blaszaną zawieszkę z wygrawerowanym znak "wieczność", którą mi podała. Wyjaśniła, że jest to symbol naszej przyjaźni, która ma trwać wieczność.
- Dziękuje, nie trzeba było. - Zawsze uważałam takie rzeczy za tandetny badziew, ale z uśmiechem przyjęłam prezent. - Teraz mi trochę głupio, że ja nie mogę ci nic kupić.
- Nie trzeba! - machnęła ręką. - Mamy jeszcze trochę czasu, chcesz gdzieś jeszcze iść?
W myślach odtworzyłam zawartość mojego portfela, a później spojrzałam na zawieszkę.
- Możemy jeszcze gdzieś pójść. Chodźmy do mapy. - Podeszłyśmy do słupka z planem całego centrum. Szukałam jakiegoś taniego sklepu i udało mi się takowy znaleźć. Zapamiętałam drogę i ruszyłyśmy.
Sklepik znajdował się tuż przy schodach na trzecie piętro. Nie był duży, a w jego jedynej witrynie wisiała kartka z informacją o zniżce. Trochę nieswojo się czułam przyprowadzając tu kosmitkę, ale muszę się jej odwdzięczyć. Weszłyśmy do środka i zaczęłyśmy szperanie. Minęłam kilka koszy pełnych ubrań i ruszam do stojącego w roku regału. Było tam wiele różności - od książek, przez porcelanę, aż do pluszaki. Koło niego stała szklana gablotka z bardziej cennymi rzeczami. W środku od razu rzuciła mi się w oczy zawieszka w kształcie klepsydry. Była koloru srebra, a w środku miała biały brokat. Podeszłam do sprzedawcy pytając o ten przedmiot. Miałam szczęście, były jeszcze dwie takie. Mężczyzna podał mi dwa malutkie pudełeczka. Zapłaciłam i wyszłam ze sklepu, gdzie przed drzwiami stała moja przyjaciółka.
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...