Obudziłam się leżąc na łóżku koło Katsukiego. Czemu mnie wczoraj nie obudził? Spojrzałam na jego spokojną twarz i sięgnęłam po telefon, by uwiecznić ten egzotyczny widok. Zamarłam wpatrzona w ekran. 7.30. A o ósmej jest zakończenie.
- Bakugou! Obudź się! Spóźnimy się, idioto! – zaczęłam nim trząść, póki nie otworzył nieprzytomne oczu.
-Hę? – w czasie, kiedy on rozbudził się wystarczająco, by zadać to skomplikowane pytanie, ja latałam po pokoju szukając krawata.
- Za pół godziny zaczyna się zakończanie semestru! – krzyknęłam na niego wybiegając z pokoju. – Jak znajdziesz mój krawat to połóż go na biurku.
Pobiegłam do łazienki z mundurkiem przebrać się. Następnie minęłam na korytarzu półżywego blondyna i wróciłam do pokoju do dalszego szukania krawatu. Gdzie ja go rzuciłam? A chuj z nim! To ostatni dzień, nikt nie zwróci uwagi. Ale gdzie ja mam wszystkie gumki? Miałam je przy laptopie. Czemu one zawsze znikają, kiedy się śpieszę!?
- Widziałeś może moje gumki? – zapytałam wchodzącego do pokoju czerwonookiego. Nie wiem, jak on to robi, ale potrafi ogarnąć się w ciągu kilku minut. Ja potrzebuję co najmniej dwa razy tyle czasu co on na samo rozbudzenie się!
- Nie. Chodź, bo się spóźnimy. – wyciągnął mnie z mieszkania zamykając drzwi. – Po cholera wiążesz te włosy?
- Bo tak mi wygodniej. – powiedziałam próbując jakoś ogarnąć włosy, aby nie zasłaniały mi widoku. Zrezygnowana zaczęłam przeszukiwać kieszenie licząc na cud. Znalazłam jedynie jakiś rachunek, folię i czerwoną wstążkę. – Bakugou, zwiążesz mi tym włosy? Proszę!
Spojrzał na mnie jak na idiotkę, ale zaczął czesać moje włosy ręką. Było to takie przyjemne, dłoń blondyna delikatnie przejeżdżała po moich włosach. Lekko się zarumieniłam i czekałam. Kiedy już chłopak puścił moje włosy wyjęłam telefon i zaczęłam się sobie przyglądać. Na czubku mojej głowy widniała kokarda trzymająca wysokiego kucyka. Nieskromnie przyznam, że wyglądałam uroczo w kokardzie, grzywce i z delikatnym rumieńcem.
- Dziękuje! – uśmiechnęłam się szeroko do czerwonookiego. – Wyglądam świetnie.
- Ta, chodźmy. -przytaknął mi i ruszył w dalszą drogę. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i poszłam za nim.
Zdążyliśmy na styk. Szybko zajęliśmy wolne miejsca (jedyne było koło Deku, z czego Katsuki nie był zadowolony) i zaczęliśmy słuchać słuchać wystąpień. Po wstępie Present Mica swoją wypowiedz zaczął dyrektor. Tradycyjnie nawiali o bezpieczeństwie w czasie wakacji i radzili abyśmy nie marnowali czasu na obijanie się. Po godzinie byliśmy wolni. Naprawdę tego nie rozumiem, zamiast pięciu minut to rozwodzą się o niczym i pięć razy powtarzają to samo.
Po całej uroczystości wyszliśmy ze szkoły, nasza mała grupka zaczęła okupywać część muru oddzielającego teren szkoły od reszty miasta. Zaczęliśmy planować wspólne wyjście, ale nie wychodziło to nam najlepiej. Po kilkuminutowym ustalaniu dnia zaproponowałam, aby teraz gdzieś wyjść. Teraz zostało ustalenie, gdzie... Postanowiłam iść po najmniejszej linii oporu i zaproponować jedzenie. Kirishima od razu wyskoczył z grillowanym mięsem.
- W sumie może być. – wzruszyłam ramionami. Chłopaki ruszyli przodem, a ja i Mina szłyśmy kilka kroków za nim.
-Uroczo wyglądasz z wstążkami! Powinnaś częściej się tak czesać. – powiedziała Mina. -Skąd taki pomysł?
- Dzięki! Zgubiłam wszystkie gumki i tylko to mi zostało.
- Serio? A może dla jakiegoś chłopaka się tak wystroiłaś? Hmm? – odwróciłam wzrok nie ufając odcieniowi swojej twarzy.
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...