Następnego dnia przed szkołą stało stado reporterów. Ledwo co udało mi się przepchać przez nich! Przed wejściem stał cały zestresowany Deku.
- Hej ty tam! Jak wyglądają lekcje z All Mightem? - Chłopak nie wiedział jak się zachować.
- Bez komentarza. - podeszłam do zielonowłosego i razem z nim weszłam na teren szkoły. - I jak ty chcesz być bohaterem skro boisz się zwykłych dziennikarzy?
- Dziękuje! - ukłonił się prze mną, a potem odbiegł przepraszając, że musi iść do pielęgniarki.
Do dzwonka było jeszcze sporo czasu. Specjalnie przyszłam wcześniej, bo już nie mogłam wytrzymać z Dabim. Bez przerwy nazywał mnie "Pupilkiem All Mighta". Po pewnym czasie byłam już bliska zabicia go.
W sali było jeszcze pusto, więc spokojnie usiadłam na swoim miejscu i chciałam założyć słuchawki. Właśnie chciałam, ale nie mogłam, bo ich nie miałam. Domyśliłam się, że to sprawka bliznowatego. Pewnie zakosił mi je rano. Mam jeszcze sporo czasu, więc mogę się po nie wrócić, ale czy mi się opłaca? Tak! Przed chwilą do sali przyszła Uraraka i Izuku. Jeśli będę z nimi siedziała dłużej to zgłupieje.
- Cześć Shiro- chan! Gdzie idziesz? - Brunetka zagadała.
- Hej, zapomniałam czegoś z domu. - Całe szczęście, że nie zatrzymała mnie.
Musiałam znowu zignorować dziennikarzy przepchać się przez tłum, pójść do domu, nawrzeszczeć na szatyna i znaleźć słuchawki.
- Bawi cię to!? Jeśli ich nie znajdę to zaraz w podskokach polecisz mi kupić nowe! - moje groźby nie działały na niego, ale w końcu udało mi się znaleźć zgubę. - Jak jeszcze raz je ukradniesz to ci obetnę ręce!
I znowu! Droga do szkoły, przedzieranie się i zalanie pytaniami
- Jaki jest All Might jako nauczyciel?
- Cholera! Zacięliście się czy co? Zadajecie mi to pytanie już dziesiąty raz! Znajdźcie sobie ciekawszą robotę.
Do dzwonka została ledwie chwila, więc moje słuchawki na niewiele się zdadzą. W drodze do szkoły minęłam Aizawę. Zgaduje, że idzie się pozbyć tłumu, więc się pewnie spóźni. Tak było już kilka dni. Co dzień witali i żegnali nas mili ludzie sprzedający cudzą prywatność. A jeśli chodzi o stosunki w klasie to trochę się to skomplikowało. Przez wczorajszy trening Bakugou stracił trochę w oczach klasy, większość uważała, że jest zbyt wybuchowy, za to Midoriya stał się chyba najpopularniejszy w klasie.
Mieliśmy teraz wychowawczą na której wybieraliśmy przewodniczącego. Każdy się zgłaszał, wszyscy chcieli zająć to bezsensowne stanowisko. Po co ja się pytam? Żeby być wykorzystywanym przez nauczycieli? Przewodniczący ma najbardziej przejebane, bo bierze odpowiedzialność za całą klasę. Przez chaos Iida zaproponował głosowanie, system sprawdzający popularność. Nikogo nie obchodzi kto sprawdzi się, każdy głosuje na tego kogo lubi.
Wyszło na to, że Deku miał trzy głosy, a Momo dwa. Problem w tym, że jeszcze jedna osoba miała dwa głosy, to byłam ja...
- Nie wierze... -patrzyłam na tablicę z wynikami. Dwie osoby zagłosowały na mnie. Gdybym jak reszta klasy zagłosowała na siebie, to mogłabym być przewodniczącą. O chuj.
- No to przewodniczącym zostaje Midoriya, zastępcą Yaoyorozu i Shiro. - Staliśmy na środku klasy. Nasz pan przewodniczący trząsł się ze strachu, Momo stała jakby znudzona, a ja nadal byłam zaskoczona.
- Midoriya potrafi wykrzesać z siebie sporo zapału! A Yaoyorozu była świetna podczas analizy walk treningowych! Shiro wymyśliła wstawiały plan, który wykonała dokładnie wykonała!-Klasa chyba była zadowolona z wyboru. W sumie może być ciekawie...
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...