Od mojej rozmowy z przyjaciółmi minęło już trochę czasu. Napisałam do Mai-san i wyjaśniłam sytuację. Kobieta odpisała, że rozumie i wytłumaczy wszystko swoim wychowankom sytuację, więc nie muszę się przejmować. A jeśli będę miała siłę i ochotę będę mogła przyjechać po obozie. Mai-san to prawdziwy anioł. Jeśli może to nieba uchyli, a jeśli nie może to znajdzie jakiś sposób. Od razu jak ją poznałam przypominała mi moją babcie. Obie mają serce na dłoni i zawsze są gotowe pomóc.
Do egzaminów został tydzień. Wszyscy poświęcali dużo więcej czasu na naukę niż zwykle. Zwłaszcza, że wcześniej nie tylko ja ją olewałam. Przynajmniej egzamin semestralny nie poszedł mi tak źle. Byłam w dziesiąta, a patrząc na to, że rzadko słucham na lekcjach to bardzo dobry wynik. Tylko obawiam się, że test końcowy będzie trudniejszy, ale na szczęście Momo zaproponowała korki.
- Wszyscy wpraszają się do Momo? Mogę i ja się wepchnąć? - spytałam, ale widząc ekscytacje w oczach dziewczyny poznałam odpowiedz jeszcze zanim czarnowłosa otworzyła usta.
- Ależ oczywiście! - Yaoyorozu nagle wstała o mało co nie wywalając krzesła. - Pouczymy się, więc w mojej rezydencji!
Zaczęła coś mówić o jakimś holu i herbacie. Spojrzałam na resztę i zauważyłam, że nie tylko ja jestem trochę zagubiona w jej wywodzie. Jednak jej ekscytacja była tak urocza, że nie mogłam wysilić się na żaden wredny komentarz. Od razu zaczęliśmy ustalać, kiedy możemy się spotkać. Ostatecznie wszystkim podpasowała propozycja, aby spotkania w weekend.
Na początku przerwy zadzwonił do mnie Ren, więc puściłam przodem przyjaciół. Okazało się, że chłopakowi się nudzi, więc postanowił truć mi dupę. Nie chcąc tracić przerwy rozłączyłam się i ruszyłam na dach. Na miejscu czekały mnie smutne wieści. Skończyły się zapasy.
- Przecież wczoraj je zjedliśmy idiotko.
- Zapomniałam... Eh, nawet nie mam kasy, aby kupić sobie coś w stołówce... - westchnęłam, kiedy mój brzuch zaburczał. - No cóż, w takim razie dieta.
- Masz idiotko. - Blondyn wepchnął mi do rąk przykrywkę od swojego pudełka, na którą przełożył trochę ryżu z jakimś sosem. - Następnym razem pamiętaj! Nie jestem twoim kucharzem!
- Świetny pomysł, Bakugou! - Każdy nałożył mi odrobinę swoje bento
- Mówiłam wam, że was kocham! - podziękowałam uśmiechem - To jest pyszne! Wiesz co, Bakugou? Nie obraziłabym się gdybyś nim został!
-Hę? Chyba sobie żartujesz!? - zaczął krzyczeć, ale zauważyłam, że jego poliki zaszły różem. Na moje słowa Kirishima skorzystał z nieuwagi czerwonookiego i ukradł mu jego potrawę. - Spadaj!
- Faktycznie dobre, tylko trochę ostre.
- Później obgadamy szczegóły mojej diety. - puściłam zdenerwowanemu chłopakowi oczko i wróciłam do jedzenia.
Pod koniec przerwy wróciliśmy do sali, gdzie dowiedzieliśmy się wspaniałych wieści. Egzamin praktyczny to ma być walka z robotami. Nie żebym nie ufała tej dziewczynie z B, ale coś tego nie czuje. Aby dostać się tu trzeba było walczyć z robotami, więc teoretycznie umiemy się ich pozbyć. Musieliby podkręcić je lub zrobić jakieś nowe, a wątpię, aby się w to bawili. A jeśli chodzi o nastroje w klasie to ogólnie spoko, kosmitka i Pikachu cieszyli się z nowiny. Tradycyjnie Bakugou groził Deku śmiercią i obiecywał, że tym razem wygra, dodatkowo Todoroki również otrzymał taki sam zestaw. On chyba serio ma jakiś kompleks.
- Dawno się tak nie wydzierał... - stwierdził Kirishima
- Bo się do nas przyzwyczaił. Jakbyście słyszeli, jak darł się na stażu, uszy pękały.
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...