36.

18 5 3
                                    

Pomimo spania na kanapie w obcym pomieszczeniu wstałam wypoczęta. Przebrałam się w wczorajsze ubranie i spakowałam wszystkie swoje rzeczy. Wyjmując prawię rozładowany telefon zobaczyłam, że jest już ósma i na moim telefonie jest milion wiadomości. Chyba powinnam już wracać. Wzięłam z biurka jakiś długopis i na samoprzylepnej karteczce napisałam krótką wiadomość:

"Dzięki za nocleg"

Chowając długopis do kieszeni wyszłam z budynku. Na ulicy pomyślałam, że wypadałoby coś zjeść, ale przypomniałam sobie, że nie mam kasy. Od razu przyszły mi dwa rozwiązania tego problemu. Jeden, wrócić do akademika i zjeść tam śniadanie, no i dwa, ukraść trochę kasy i zjeść na mieście. Czyli nie miałam innej możliwości jak podczas przechodzenia na pasach sięgnąć ręką do rozpiętej torby jakiegoś biznesmena. Na biednego nie trafiło sądząc po drogim garniturze. Kiedy byłam już wystarczająco daleko otworzyłam swoją zdobycz, żeby zobaczyć ile udało mi się zdobyć. Poza kilkoma kartami i dokumentami w jednej z przegród znalazłam kilka jenów w  papierku. Wzięłam dwa banknoty i schowałam je do kieszeni. 

- Przepraszam? - zaczepiłam jakiegoś o bohatera stojącego na skrzyżowaniu. - Znalazłam na ziemi portfel. 

- Dobrze, ze go oddajesz. Pewnie ktoś go zgubił i teraz szuka. - Zawodowiec zabrał ode mnie skurzany przedmiot i zajrzał do środka. - O! Jest tu wizytówka. 

Wyjął telefon i wybrał numer zapisany na kawałku papieru. Chciałam już iść, ale pokazał mi, żebym zaczekała. Spróbowałam jakoś się wytłumaczyć i odejść, ale mężczyzna złapał mnie za ramię. Chyba się nie domyślił, że to ja zabrałam ten portfel, prawda? Powinnam uciekać? A jak zacznie mnie gonić? Chyba najrozsądniej jest teraz zaczekać, w końcu nie zachowuje się podejrzanie. W przeciągu trzech minut zjawił się przy nas okradziony biznesmen i zaczął dziękować bohaterowi za znalezienie jego własności. 

- Podziękowania należą się tej młodej damie. To ona spełniła swój obywatelski obowiązek i oddała mi znalezisko. - Zawodowiec poklepał mnie po plecach. 

- Dziękuje! - biznesmen ukłonił mi się i wyjął z portfela kilka banknotów. - Proszę, należą ci się. 

- Nie, nie, dziękuje. Nie trzeba. - To by było w złym smaku jeśli po ukradnięciu wzięłabym jeszcze znaleźne.

- Śmiało. Należą ci się. - dalej próbował wcisnąć mi pieniądze. 

- Każdy by tak zrobił. - Znaczy pomijając kradzież...

- Otóż nie! - Odezwał się bohater. - Zachowałaś się bardzo honorowy, jak prawdziwa bohaterka.

- Heh... - Czemu oni nie mogą po prostu odpuścić? Moja karma i tak jest już dziś na minusie, a jak wezmę jeszcze te pieniądze to chyba uderzy we mnie jakaś ciężarówka. - Jestem na profilu bohaterskim, można powiedzieć, że moim zadaniem domowym jest pomagać. A teraz przepraszam, muszę już iść. 

Wyślizgnęłam się z uchwytu bohatera i schowałam się w tłumie uciekając. Kilka ulic dalej zaszłam do seven eleven i kupiłam sobie onigiri. Nie było to najlepsze co jakie jadłam, ale byłam głodna, więc nie narzekałam. Powinnam wrócić do dormitorium, ogarnąć się, wysłuchać krzyków za nie spędzenie nocy w pokoju, no i może pouczyć się trochę. W końcu za tydzień jedziemy na egzamin na tymczasową. Eh...

- Ciekawe jak Bakugou będzie się zachowywał... - odbiłam się od murku, o który się opierałam i wyrzucając opakowanie po ryżowej kanapce do śmietnika ruszyłam w stronę przystanku. 

Bus przyjechał niedługo po moim przyjściu, więc powrót nie zajął mi długo. Po przyjeździe na odpowiedni przystanek wysiadłam i zaczęłam kierować się w stronę szkoły. Szczęście w nieszczęściu, że od najbliższego przystanku szkoła znajduje się spory kawałek, więc mogłam poświęcić ten czas na wymyślania planu jak się wytłumaczyć. Najpierw i tak muszę się zameldować u Aizawy, odnieść strój i dopiero mogę wrócić do pokoju. 

Wybuchowe Kolory (zawieszone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz