Kwiecień, miesiąc rozpoczęcie mojej edukacji. Matko, jak dawno nie byłam w szkole! Nadal są te okropne mundurki. Te spódnice mogłyby być dłuższe... Ale te żakiety są całkiem spoko, nie to co te obciachowe sweterki. Choć ja i tak wole swoją bluzę, żakiet wisiał przewieszony przez moją torbę.
Jeszcze niedawno latałam po sklepach lub opuszczonych budynkach, a teraz stoję tutaj. Przed najpopularniejszą szkołą w całej Japonii. To prawdziwy zaszczyt tutaj uczęszczać, będę uczyć się pod okiem najlepszych bohaterów! Haha! Przed wami wystąpiła Shiro Sorae w roli fanki wszystkich bohaterów. Proszę o brawa.
Ciekawe, czy jest jakaś osoba, która tak myśli... Może jeśli będę miała szczęście to uda mi się poznać taką osobę. Nie przekonam się, jeśli nie pójdę do szkoły. Muszę zrobić dobre wrażenie, więc powinnam się nie spóźnić. Choć przyznam, że z chęcią poszłabym na wagary.
Wychodząc z domu ukradłam Dabiemu kanapkę, w końcu śniadanie to najważniejszy posiłek dnia. Jak będę wracać to wstąpię do jakiegoś sklepu i kupie coś sobie. Tak, kupie. Byłoby słabo jakby mój nauczyciel zauważył mnie kradnącą jakiegoś batona. Chyb, że poszłabym gdzieś dalej... To nawet nie jest taki zły pomysł. Przydałaby mi się nowa torba. Postanowione! Po szkole idę na "zakupy".
Wielki gmach uczący "najlepszych" bohaterów. Raz się żyje, wchodzę. Jak będzie nudno, to narysuje bombę i użyje na niej swojego daru. Ewentualnie Dabi przyjdzie na "rozmowę" z nauczycielem. A jak mowa o nauczycielach, to wypadałoby znaleźć swoją sale i poznać wychowawce.
Czemu tu jest tak dużo ludzi?! Nawet przejść się nie da. Na szczęście jestem już przed swoją klasą, 1-A. Otworzyłam te ogromne niczym ego All Mighta drzwi. I weszłam do pustej jak głowa większości bohaterów sali. Zajęłam miejsce przy oknie w przed ostatniej ławce. Było jeszcze dość wcześnie, więc nauczyciela jeszcze nie było. Korzystając z okazji założyłam kaptur bluzy i położyłam się na ławce. Jak usnę to trudno. Kiedy byłam już na granicy snu usłyszałam kłótnie.
- Zdejmij nogi z biurka! A ty tam! Wstań ze stołu! - O matko! Jak on się czepia. - Nie sądzicie, że to nie uchodzi? Względem starszych kolegów z UA i ludzi, którzy skonstruowali to biurko?
- Ani trochę! - Blondyn z nogami na stole zaczął krzyczeć.
- Cóż, mogli skonstruować go lepiej. Jest niewygodne. A resztę mam gdzieś. A ty blondyneczko, bądź ciszej. - dodałam
-He?! Coś powiedziała idiotko?! -
- Żebyś był ciszej. Jak nie słyszysz to umyj uszy. Ewentualnie kup sobie aparat słuchowy. - Chyba trochę się wkurzył, bo wstał i podszedł do mnie.
- Z jakiego gimnazjum cię tu przywiało, przydupasie?!
- A co? Już chcesz pisać moją biografię? Poczekaj może trochę. Mogę dać ci za to autograf, abyś się nie poryczał. - zaśmiałam się, a blondyn kipiał wręcz ze złości.
- Już nie mogę się doczekać, kiedy cię zmiażdżę! - w jego dłoniach pojawiły się małe wybuchy. ma dość ciekawą indywidualność, pewnie silną.
- I vice versa. - uśmiechnęłam się do chłopaka. - Co powiesz na małe zawody przy najbliższej okazji?
- Zmiażdżysz? To okropne! Naprawdę chcesz zostać bohaterem? - Do naszej rozmowy wtrącił się okularnik, który chyba się nas uczepił. - Ach to ty.
Wszyscy, którzy zdążyli już przyjść spojrzeli w stronę drzwi. Stał w nich dość niski chłopak. Nie wyglądał na zbyt silnego, więc go zignorowałam. Która godzina? Długo mamy jeszcze czekać na wychowawce? Rozejrzałam się po klasie. Większość przyglądała się jak czterooki wita się z spóźnialskim. Odgrywała się tam słodziutka scena zawstydzonego nastolatka i wesolutkiej dziewczynki, która nawet nie wiem kiedy się pojawiła. Ale blondyn, z którym się kłóciłam nie wyglądał na zadowolonego z obecności zielonowłosego. Znali się wcześniej? Patrząc na jego zachowanie, zgaduje, że tak. I raczej nie przepadali za sobą.
-Zmiatajcie stąd, jeśli przyszliście tu szukać sobie kolegów- Nagle rozległ się głos zza drzwi. Pewnie przyszedł nasz nauczyciel, choć lepiej powiedzieć przypełzł. -To wydział bohaterstwa. Uciszenie się zajęło wam 8 sekund. Tu nie marnuje się czasu. Brak wam pomysłu.
To była obraza! Mi nigdy nie brak pomysłu, choć czasem nie chce mi się. Nasz nauczyciel, który pewnie był zawodowcem, nie wyglądał ... umm... schludnie. Potargane, długie, czarne włosy. Kilku dniowy zarost, coś co przypomina bandaże lub szalik na szyi. I te przekrwione oczy.
- Aizawa Shouta, wasz wychowawca. Miło mi poznać - Domyśliłam Się... Niestety większość klasy nie. - Załóżcie kombinezony, idziemy na zewnątrz.
Wszyscy byliśmy zdziwieni. Pierwszy dzień i już każą nam coś robić. W czasie kiedy się przebierałyśmy poznałam trochę dziewczyny. Nie wydawały się takie złe, choć na dłuższą metę nie wiem czy z nimi wytrzymam. Kiedy wszyscy się przebrali poszliśmy we wskazane przez wychowawce miejsce. To tu dowiedzieliśmy się co będziemy robić. Okazało się, że będzie jakiś test. Oczywiście Uraraka musiała zacząć się martwić. I ona ma być bohaterem? Aizawa powiedział co dokładnie będziemy robić, test sprawnościowy. Z mocami. I to mi się podoba! A nie jakieś nudne rozpoczęcie roku.
- Bakugou, Shiro, mieliście najlepszy wynik na egzaminie wstępnym. Jaki był wasz rekord w rzucie piłką?
- 67 metrów. - Nieźle.
- Nie pamiętam. - Bo nie rzucałam.
- Teraz spróbujcie z indywidualnością. - pierwszy poszedł Bakugou. Posłał piłkę w niebo z życzeniem aby zginęła. Uroczo. Udało mu się uzyskać 705.2 metra. Ok. - Shiro, teraz ty.
- Już. - Wyjęłam z kieszeni małą karteczkę i ołówek. Naszkicowałam silnik rakietowy i przyczepiłam do piłki. W chwili kiedy rzucałam użyłam swojego daru, a piłka poleciała. - Wystarczy, abym przegoniła blondyneczkę.
- 710 metrów. Najpierw poznajcie maksimum swoich możliwości. Od tego musicie zacząć przy budowie podstaw.
Klasa była zdziwiona naszymi wynikami. A Bakugou wściekły. Poza tym wszyscy cieszyli się z możliwości użycia mocy. Niestety bohater emo musiał wszystko zepsuć, obiecał wyrzucić najgorszą osobę. Mi to tam pasuje. Selekcja naturalna i te sprawy. Choć reszta nie podzielała mojego zdania. Wszyscy zrobili się jacyś spięci. Tylko ja mam na to wywalone?
Konkurencja 1: Bieg na 50 metrów. Narysowałam silniki i przykleiłam je do butów. 4:10 sekund. Lepiej od wybuchowego blondyna. Choć tylko o 2 sekundy
Konkurencja 2: Podnoszenie ciężarów. Nie miałam jak sobie pomóc. Szkoda gadać.
Konkurencja 3: Skok w dal. Silniczki na butach i sprężyny pod nimi. I jakoś poszło.
Konkurencka 4: Skok w bok obunóż. Używam karteczek z poprzedniej konkurencji.
Konkurencja 5: rzut piłką. Podobnie jak poprzednio, wynik podobny. Uraraka rzuciła nieskończoność, Deku nagrabił sobie u nauczyciela, który okazał się Eraser Head. Jeden z niewielu bohaterów, których szanuje. Dodatkowo Bakugou rzucił się na Deku, ale się mu nie dziwię. Przegryw miał od niego gorszy wynik.
Konkurencja 6: Przysiady. narysowałam magnesy i przyczepiłam sobie do brzucha i kolan. Wynik był moim zdaniem dobry, ale jutro będę miała zakwasy
Konkurencja 7: Skłon z wyprostowanymi nogami. Nie miałam pomysłu co mogłoby mi pomóc, ale jestem trochę rozciągnięta, więc nie było źle.
Konkurencja 8: Bieg długo dystansowy. Wykorzystałam sztuczkę z zadania 1.Przegrałam. Byłam niżej w tabeli niż Bakugou. Cholera, szliśmy łeb w łeb. pewnie tylko kilkoma punktami, ale byłam gorsza.
W drodze do szatni gadałam z dziewczynami. Wszystkie myślą, że wychowawca kłamał z tym wyrzuceniem. Ja myślę, że po prostu zmienił zdanie, nie wyglądał jakby miał kłamać. W szatni dalej kontynuowaliśmy temat testu. Ile można gadać o tym samym? Przebrałam się pierwsza i wyszłam dając jaką słabą wymówkę. Pobiegłam do sali po torbę i te kartki, ale wpadł na mnie blondyn.
- Uważaj jak leziesz.
- Spoko, moja wina. Dobrze wiem, że ustępuje się miejsca słabszym. - Chłopak rzucił się na mnie, ale uniknęłam jego ataku. - Nieźle, ale musisz jeszcze trochę poćwiczyć.
Ominęłam jego kolejną próbę i ruszyłam do wyjścia. To był ciekawy pierwszy dzień.
CZYTASZ
Wybuchowe Kolory (zawieszone)
FanfictionOd zawsze radziliśmy sobie sami. Nie mieliśmy rodziny, ale ją sobie stworzyliśmy. Nie byliśmy spokrewnieni, ale zajmowaliśmy się sobą nawzajem. Nie mieliśmy idoli, nie potrzebowaliśmy ich. Nie ekscytowaliśmy się bohaterami, nie baliśmy się złoczyńcó...