Zacząłem powoli otwierać oczy. Złapałem się za głowę prawą ręką próbując wstać.
- Wreszcie się obudziłeś. - Stwierdziła starsza kobieta.
- Recovery Girl..?
- Tak, powiedz, ile pokazuje palców?
- Cztery...?
- Musisz się położyć jeszcze.
- Co się stało? - Złapałem się za drugą rękę w bandażu.
- To że postanowiłeś walczyć mimo że powinieneś był wrócić do klasy. Uzdrowiłam cię jak mogłam, ale nadgarstek masz zwichnięty. Do tego twoja gorączka się pogorszyła, ale nie byłeś w tak złym stanie żeby jechać gdzieś indziej niż tutaj. Nie zdejmuj też na razie gazy z oka, musi ono odpocząć.
- Tata i trzynastka-
- Są w szpitalu, stabilni. Present Mic przyniósł ci bluzę z domu, masz na łóżku. Twój mundurek był cały we krwi.
Założyłem szarą, cienką bluzę z logiem Marvela. Recovery girl założyła mi jeszcze chustę którą miała trzymać moją rękę stabilnie. Sprawdziła jeszcze raz ile widzę palców, tym razem odpowiedziałem dobrze, więc wysłała mnie do pokoju nauczycielskiego gdzie czekał Hizashi aby mnie zabrać do domu. Tak samo jak reszta nauczycieli aby ochrzanić za łamanie zasad, przynajmniej tak przypuszczałem w drodzę, ponoć miał wszytskie moje rzeczy.
Cicho poszedłem tam słysząc przez uchylone drzwi rozmowy. - Sądziłem że go tylko tak zachwalacie, ale na prawdę był dzisiaj niezwykle heroiczny i odważny. Również wiele wiedział o tym co robić.
- Shōta wiele go nauczył.
- Racja, Izuku zawsze chciał być bohaterem co było widać w jego zachowaniu.
Cicho zapukałem bojąc się że zaczną przywoływać moją fascynację All Might'em z którym przecież właśnie rozmawiali. - Proszę.
Wszedłem do środka, chociaż każdy był już pewien kto to. - Izuku..
- Hej.. - Nie do końca wiedziałem co powiedzieć. Jednak on szybko wstał, wziął moje rzeczy i podszedł do mnie.
- Lepiej wracajmy do domu.
- D.. Dobra... Do widzenia..
- Do zobaczenia Izuku.
Wszyscy byli dość cicho, w sumie co się dziwić, wiem mniej więcej w jakim stanie jest mój ojciec, a oni wiedzą jak wiele dla mnie znaczy. Poszliśmy dość w ciszy do samochodu.
- Pojedziemy do taty?
- Jest już późno, musisz wrócić do domu..
- Co? Proszę.. Muszę go zobaczyć.
- On wciąż jest nieprzytomny i.. - Spojrzał mi prosto w moje oczy. Pamiętając dzisiejszy widok z USJ do moich oczu ponownie napłynęły łzy. Mimo wszystko patrzyłem na niego błagającym wzrokiem. - Dobrze, ale tylko na chwilę, jest już po 22.
- Dzięki. - Lekko się uśmiechnąłem i normalnie usiadłem. Byłem strasznie senny, ale on był dla mnie najważniejszy.
Na korytarzach w szpitalu były pustki. Pozwolono mi wejść do taty, obok leżała trzynastka. Usiadłem na krześle i złapałem jego dłoń w moją prawą, tą która wydawała się mniej zraniona więc powinna go mniej boleć. Zacząłem płakać. Czułem że to moja wina, że stało mu się coś. Że gdy Tenya wezwał pomoc powinienem był od razu tam się pojawić. Że powienienem olać tamtą dwójkę i mu pomóc. Że powinienem był być silniejszy...
CZYTASZ
Dadzawa
FanfictionCóż, heh... ładnie rzecz ujmując mój ojciec w wieku 17 lat stał się właśnie ojcem. Przez wpadkę, jaką byłem ja. Wychowuje mnie większość mojego życia, z wyjątkiem pierwszych trzech lat gdzie robiła to bardziej moja mama, aby mógł być pełnoletni i st...