Rozdział 25. Duchy.

459 36 37
                                    

Nigdy nie zostało mi zdradzone jak rozpoczął się dokładnie ten temat, jednak ktoś w jakichś sposób poruszył temat duchów. Oczywiście mówię o pokoju nauczycielskim, a bardziej czy inni wierzą. Szczerze podejrzewam że było to bardziej kierowane w żarcie że duchy mi zdradziły składniki czy coś takiego.

- Mogę wielu was zaskoczyć, ponieważ duchy istnieją - stwierdził symbol pokoju. Oj jaki ponoć był szok na ich twarzach.

- Skąd niby możesz być taki pewien Yagi?

- Lata temu byłem wciągnięty w sprawę morderstwa. Spotkałem się z tak zwanym medium, tyle że posiadała ona dar rozmowy z duchami. Dzięki temu zostało wyjaśnione jak bardzo policja się myliła w pierwotnych przypuszczeniach w śledztwie. Niestety przez sceptyków nie może to zostać uznane za potwierdzone.

- Zaraz zaraz, czegoś nie rozumiem, - wtrącił się mój wychowawca - czemu nagle podejrzewamy że Izuku widzi duchy? Albo został opętany przez waszego przyjaciela?

- Jedno słowo, bento.

- Zwykle nie jestem zwolennikiem takich teorii - zaczął mój ojciec - ale tu za dużo rzeczy jest zbyt przypadkowych.

- Co po za tym 'sekretnym składnikiem'?

- Ehh.. Po ataku na USJ Izuku miewał koszmary gdzie opisywał mi śmierć Oboro. Po za tym ostatnio zaczął się nim interesować. Jednak również nie mam bladego pojęcia jak, nie znam się zbytnio na duchach, a co więcej to jeśli istnieją to jak na prawdę działają.

- Mógłbym opowiedzieć wam to co sam wiem, jednakże lepiej byłoby zapytać specjalistki.

- Masz do niej numer?

- Tak.

***

Nieoficjalnie gdy już było po lekcjach tata poprosił abym przyszedł do pokoju nauczycielskiego.

- Dzień dobry wszystkim - kulturalnie się ukłoniłem wtedy jeszcze nie zwracając uwagi na obcą mi osobę.

- Oh tak, mieliście moi drodzy rację. To bardzo potężny duch jak i więź między nim a chłopcem.

- Przepraszam, co? - Rozejrzałem się dookoła - kto to jest?

- Medium, widzę i porozumiewam się z duchami, nawet gdy tego nie chcą, chociaż ten wydaje się być przyjazny.

- Duch?? - Zrobiłem niepewny krok w tył - tato, co tu się dzieję? To przecież nie jest halloween albo prima aprilis.

Ojciec do mnie podszedł. Nie miałem bladego pojęcia co tu się dzieję.

- Duch został przywiązany do chłopaka, ale go nie opętuję. Może jednak opętać jego ciało.

Bałem się jak małe dziecko i wtuliłem w ramię ojca. Nie rozumiałem o czym nawija ta kobieta, reszta pokoju nauczycielskiego była w szoku.

Jeszcze mówiła coś o efektach ubocznych, nie przestawała mówić o Oboro w dziwny sposób z przerażającym tonem głosu.

- Dobrze, już dość - stwierdził mój ojciec wymazując jej dar. Byłem tak przerażony że pierwszy raz od miesięcy dostałem tak potężny atak paniki. Ojciec wyszedł ze mną na pusty korytarz i zaczął uspokajać. Wiem że medium wyjaśniła im wszystkim dokładnie czym jest duch do mnie przywiązany i że da się go pozbyć.

Ja jednak byłem sam na sam z ojcem w jego ramionach. W końcu mogłem się uspokoić.

- Izuku?

- Tak tato? - spojrzałem mu prosto w oczy.

DadzawaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz