- Heh, nieźle ci idzie z tym One For All.
- Dzięki Oboro. Chcę aby ojciec był ze mnie dumny.
- Na bank jest. Był dumny ostatnie szesnaście lat, no prawie. Za nim się urodziłeś to strasznie się bał.
- No ale.. Wiesz.. Jakoś tak... Zawsze się starałem żeby mieć najlepsze oceny i takie tam, aby być najlepszy. Przecież.. Tak trochę zniszczyłem mu i mamie życie..
- Ej, ej, ej. Czekaj. - Położył dłonie na moich ramionach gdy byliśmy na tej całej plaży gdzie stałem się następcą bohatera numer jeden, Symbolu Pokoju. - Nie wmawiaj sobie tego, ty nic nie zrobiłeś. Nawet jeśli uznamy że ta cała sytuacja zniszczyła ich życia, to wina stoi po ich stronie. To oni pijani się pieprzyli, to my ich nie dopilnowaliśmy. Ty, nie masz nic do tego.
- Przepraszam..
- Za co?
- Że cię tym wkurzyłem.
- Nie wkurzyłeś mnie, po prostu.. Po prostu jako twój wujek nie chcę abyś tak myślał. - Lekko się uśmiechnąłem.
- Dzięki Oboro. Chociaż to i tak nie zmieni tego, że będę chciał wygrać festiwal.
- Heh, nie przeszkadza mi to. Tylko nie zapominaj że nawet gdybyś wylądował na ostatnim miejscu, to Shō nadal będzie z Ciebie dumny.
- Nie zapomnę. Szkoda że nie będę cię widzieć na festiwalu.. Skoro już nie noszę tej opaski to praktycznie mi się nie pokazujesz...
- Może... Kup sobię soczewki?
- Nie lubię nosić takich rzeczy, oraz nie wiem czy bym kupił dobry kolor i takie tam.
- Nie wiem czy to dobry pomysł mówić im o tym.
Przytaknąłem. - Wiem.
----------------------------------------------------------------
Rozmawiałem sobię z Zashim w specjalnym pomieszczeniu w którym były mikrofony, ogólnie szyby, ale również poglądy kamer. Nagle przyszedł mój ojciec. Złapał mnie za kołnierz i zaczął wyciągać.
- Oj no weź tato.....
- Ty dzisiaj nic tu nie robisz. - Spojrzał na blondyna. - A ty mogłeś mu coś powiedzieć jak się tu pojawił.
- Przesadzasz Shō.
Nagle wpadła mi do głowy myśl. - „Jeśli będą sami, beze mnie to może nawet w trakcie jakiejś przerwy czy coś się pocałują? Przecież zawsze byłem z nimi, więc może to trochę wpływało na nich. Heh~"
- Dobra tato, to ja będę już szedł, miłej zabawy. - Spojrzeli na mnie jak na debila który szedł spokojnym krokiem w stronę gdzie była moja klasa. Oczywiście byłem w teoretycznie zakazanej dla uczniów części, głównie chodzi o pokój z komentatorami. Nikt po za nauczycielami nie mógł tam wchodzić. No ale ja byłem przyzwyczajony, więc no.
Pamiętam jak siedziałem w powietrzu czekając aż Monoma-kun zdecyduję się zostawić 1-A w spokoju wcześniejszego dnia, wszystkie klasy z naszego rocznika poszły do nich. Wchodząc tam gdzie była moja klasa, poprawiłem sobię te rękawiczki aby zakrywały stare rany.
- Hej Aizawa-kun i jak, stresujesz się?
- Nie, nie zbyt. - Wzruszyłem ramionami. - A ty, Monoma-kun?
- Może trochę. W sumie ty widziałeś wiele takich festiwali, więc nie dziwne.
- Trochę racja. Mimo wszystko, planuje to wygrać.
CZYTASZ
Dadzawa
Fiksi PenggemarCóż, heh... ładnie rzecz ujmując mój ojciec w wieku 17 lat stał się właśnie ojcem. Przez wpadkę, jaką byłem ja. Wychowuje mnie większość mojego życia, z wyjątkiem pierwszych trzech lat gdzie robiła to bardziej moja mama, aby mógł być pełnoletni i st...