,,So hard to see
That a woman like you could wait around for a man like me"
— Lionel Richie, Stuck on you
♡Tekst kursywą to retrospekcja Vitalego, ale w wersji dla Lily, bo nie mógł zdradzić jej wszystkiego z przyczyn oczywistych♡
Vitale
Kiedyś
Jako dziecko uwielbiałem biegać wcześnie rano. To był mój rytuał i nie liczyło się czy akurat było zimno, czy może po prostu czułem się gorzej. Mój ojciec tego nie pochwalał, bo wtedy kończyłem czternaście lat i wkrótce miałem przejść przez inicjację, za to matka cieszyła się, że lubiłem robić coś innego niż zabijanie, tortury i tatuowanie, tak jak jej mąż. Wychowywał mnie Emiliano Pirelli, który traktował mnie jak syna, ponieważ Rosa Pirelli nie była w stanie dać mu potomka. Dopiero, gdy nieco podrosłem, to na świat przyszedł Vitale. On miał dziewięć, a ja czternaście lat, ale Pirelli miał wobec mnie swoje zamiary. Za to matka wciąż kochała nas obu i wierzyła w moje pasje.
— Kiedy będziesz starszy, to nie będziesz miał czasu na to, żeby być sobą. — Właśnie to powtarzała.
Jak się okazało miała rację. Krótko po moich czternastych urodzinach musiałem zacząć przygotowania do inicjacji. Z jednej strony chciałem być taki jak ojciec. Poważny, mający posłuch, a przede wszystkim być szanowany. Chciałem, by choć raz w życiu on był ze mnie dumny. Druga strona mnie chciała zostać sobą i cieszyć się życiem. Nigdy nie lubiłem zmian. Niestety od tej nie mogłem uciec.
— Twoim zadaniem będzie zabić, synu — powiedział pewnego dnia Emiliano Pirelli, uprzednio zapraszając mnie do swojego gabinetu. Alonso posłał mi pokrzepiający uśmiech, bo naprawdę spanikowałem, choć nie dałem tego po sobie poznać.
— Dobrze. — Tak po prostu się zgodziłem. Capo się uśmiechnął, choć ten gest nie był miły, a przerażający. — Więc kogo? — Wtedy nie dałem jeszcze rady skończyć zdania.
— Belomo Victino. — To nazwisko nie mówiło mi zbyt wiele. — To jeden ze znajomych rodziny. Głównie mojego consigliere. — Ulokowałem swoje spojrzenie w wujku Alonso, ale ten wyglądał niesamowicie obojętnie i nie patrzył na mnie. — Belomo to zdrajca, a my takich eliminujemy.
— W porządku — odparłem spokojnie. — Podejmę się tego zadania.
Jeszcze tego samego wieczora stałem przed jednopiętrowym domem Victino. Pamiętałem ten dzień doskonale. W końcu to po nim wszystko zaczęło się sypać. Wiatr czochrał moje włosy, a jego szum nie dodawał mi pewności siebie. To był jeden z tych chłodnych dni wczesnej jesieni, która zdecydowanie nie była moją ulubioną porą roku. Miałem na sobie czarną bluzę, czarne rękawiczki i czarne spodnie, których nogawki włożone były w czarne buty za kostkę. Capo wtedy był razem ze mną. Jego wąsy stanowiły jedynie lekki meszek, a on sam zdecydowanie był chudszy i milszy z twarzy, choć oczywiście to było fikcją.
— Gotowy? — Emiliano z surowym wyrazem twarzy położył swoją dłoń na moim ramieniu.
— Tak, jestem gotowy — odpowiedziałem mu, poprawiając rękawiczki. Denerwowały mnie i wcale nie ułatwiały zadania, ale wiedziałem, co muszę zrobić.
Weszliśmy do budynku i nikt nas nie zatrzymał. Wcześniej wuj Alonso zajął się ochroną swojego przyjaciela, a potem dał nam działać na własną rękę. Otworzyłem kopnięciem drzwi gabinetu Victino. Siedział w swoim fotelu w żałośnie wyglądającej koszuli z butelką whiskey w dłoni i wielkich okularach. Jego mysie włosy były w nieładzie i wiedział, że właśnie przegrał życie. Jego rodzina wyjechała w odwiedziny do rodziny, ale Belomo musiał zostać w interesach. Sprawiedliwość i tak by go sięgnęła.
CZYTASZ
L'amore
RomanceLiliana Costello to dziewczyna, która patrzyła na świat przez różowe okulary. Kochała słoneczniki, sztukę, a przede wszystkim swoją rodzinę, dla której była w stanie zrobić wszystko. Właśnie dlatego zgodziła się na weekendowy wyjazd z Nowego Jorku d...