,,You shoot me down, but I won't fall. I am titanium"
— Sia, Titanium
Liliana
Wróciliśmy do apartamentu dość szybko. Mój ochroniarz wydawał się być spięty, choć twarz wyrażała spokój. Nigdy nie rozumiałam tego, że mężczyźni nie okazywali emocji w normalny sposób. Zaoszczędziłoby im to wiele problemów, a przy okazji innym, ale to by już mogło zagrażać ich pozycji. Oczywiście jak zwykle chodziło o ich pozycję. Szliśmy w ciszy, a nikogo poza nami tym razem nie było. Nawet ochrony. Tylko absolutna cisza.
Głośne krzyki zaczęłam słyszeć aż z początku korytarza, bo któreś z drzwi było otwartych. W jednej sekundzie mężczyzna się zatrzymał i przyciągnął mnie do siebie. Moje serce zaczęło szybciej bić. Nigdy żaden obcy nie był tak blisko mnie. Jego zapach był obezwładniający, a kolejny dreszcz przeszedł po moim rdzeniu kręgowym. Poza tym czułam też ściskający mój żołądek stres. Kiedy usłyszeliśmy strzał aż podskoczyłam, ale brunet mnie nie puścił, a jedynie zbliżył się do jednej ze ścian i wyciągnął pistolet. Nie mogłam się ruszyć, ani nawet przełknąć śliny.
— Teraz musisz być cicho — mruknął, wychylając się zza ściany. Pokiwałam głową, choć nie mógł tego zobaczyć. Sama nie byłam pewna czy naprawdę to zrobiłam. Wciąż trzymał dłoń na moim ramieniu, mimo że stałam za nim.
Pisnęłam, gdy zobaczyłam za nami celującego w nas innego mężczyznę, ale mój ochroniarz błyskawicznie zareagował i strzelił mu prosto w głowę. Otworzyłam z przerażenia oczy i wrzasnęłam na całe gardło, gdy patrzyłam jak wokół zmasakrowanej twarzy tworzyła się coraz większa kałuża krwi. Sprawca zabójstwa odwrócił się w moim kierunku i chyba chciał mnie przytulić, ale trwałam jak w amoku i go kopnęłam w piszczel. Syknął, lecz nie upuścił broni i szybko się do mnie zbliżył, a potem zakrył swoją dłonią moje usta i spojrzał w moje oczy. Byłam przyparta do ściany i czułam ogromne przerażenie. Zaczynało mnie mdlić.
— Lily, spokojnie — mruknął spokojnym tonem głosu i kciukiem pogładził mój policzek. — Musiałem go zabić, to Rosjanin. Jego zadaniem było zabić ciebie, a ja obiecałem cię chronić. Teraz zdejmę dłoń z twoich ust i proszę, zachowaj ciszę, bo być może na tym piętrze jest ich jeszcze więcej.
Skinęłam głową i przełknęłam z trudem ślinę. Oczy mnie piekły od łez, które wstrzymywałam. Nigdy nie widziałam czyjejś śmierci. To był pierwszy raz i wiedziałam, że będzie prześladował mnie jeszcze przez wiele nocy.
— Chodź. — Wystawił w moim kierunku dłoń, gdy się odsunął. Widziałam w nim teraz tylko zabójcę, który nie okazał nawet skruchy czy poczucia winy po swojej zbrodni.
Niepewnie podałam mu swoją rękę i razem ruszyliśmy w stronę pokoju, skąd dochodziły wcześniej krzyki. To było jedyne mieszkanie na tym piętrze, które należało do Emiliano Pirelliego. W całym swoim życiu nie bałam się tak, jak w tamtej chwili. Moje serce biło jak młotem, a w uszach szumiała krew. Zobaczyłam jeszcze dwóch innych żołnierzy, którzy strzelali do wrogów. Zemdliło mnie, a w głowie poważnie zakręciło i ledwo stałam na nogach.
Żołnierz Pirelliego wszedł jako pierwszy, a ja za nim. W pomieszczeniu znajdowali się mój ojciec, Gabriel, Emiliano i Vitale, którzy stali nad dwoma związanymi mężczyznami. Zapewne Rosjanami.
— Lily — rzucił cicho tata, mierząc do jednego ze związanych. Drugi już nie żył albo był nieprzytomny, zapewne to jego słyszałam z korytarza. — Zabierz ją stąd — warknął do stojącego obok mnie mężczyzny. Nogi odmawiały mi posłuszeństwa. Gdzie był wujek Edmundo?

CZYTASZ
L'amore
RomansaLiliana Costello to dziewczyna, która patrzyła na świat przez różowe okulary. Kochała słoneczniki, sztukę, a przede wszystkim swoją rodzinę, dla której była w stanie zrobić wszystko. Właśnie dlatego zgodziła się na weekendowy wyjazd z Nowego Jorku d...