Rozdział 15

4.8K 204 95
                                        

,,'Cause what you got inside

Ain't where your love should stay" 

— Aerosmith, Cryin' 

Vitale

W uszach słyszałem bicie swojego serca. Nigdy wcześniej nie bałem się tak, jak wtedy. Samochód powoli sunął przed siebie, a ojciec z grobowym wzrokiem wyglądał przez szyby czarnego samochodu z przyciemnianymi szybami. Wyczuł moje spojrzenie, ponieważ odwrócił głowę w moim kierunku. Nie uciekłem wzrokiem, bo ojciec by to uznał za oznakę słabości. W jego ciemnych oczach widziałem mrok. Tak okrutny, że żołądek zacisnął mi się z nerwów.

Ponownie odwrócił głowę w stronę szyby, a ja w drugą. Chicago tamtego dnia było brzydkie. Wiał wiatr, niebo zostało zachmurzone. Nienawidziłem takiej pogody, bo dodawała dramatyczności do tego, co miałem nadzieję, że nie nastąpi.

— Ojcze? — zwróciłem się do swojego capo. Ponownie na mnie spojrzał z chłodem w ciemnych tęczówkach.

— Zdałeś próbę, synu — powiedział, myśląc zapewne, że właśnie tym się martwiłem. — Dostąpisz inicjacji w przeciągu paru dni.

— Ale co z...

— Koniec tematu, Vitale. — Posłał mi karcące spojrzenie. — Teraz powinieneś się martwić tylko o siebie. Sprawiedliwość zawsze dosięga zdrajców.

Zacisnąłem usta w wąską linię i uniosłem głowę do góry. Wytarłem spocone dłonie w czarne spodnie. Ojciec wystukiwał jakiś rytm dłonią na swoim idzie. Wydawał się być spokojny, choć wiedziałem, że stan ten stanowił jedynie maskę, bo Emiliano Pirelli doskonale ukrywał emocje. W samochodzie było dość cicho, choć słyszałem swoje serce i szum krwi w uszach. To była jedynie cisza przed burzą.

Próbowałem unieść powieki, choć wydawało mi się to awykonalne. Miałem wrażenie, że były tak ciężkie, jakby ważyły kilka ton. Jednocześnie słyszałem piszczenie w uszach i czułem rwący ból w podbrzuszu. Coś raziło mnie po zamkniętych oczach. Nie miałem siły nawet ruszyć palcem. Wziąłem kilka wdechów, a potem jeszcze raz spróbowałem unieść powieki. Tym razem mi się to udało, choć z niesamowitym trudem.

Paliły się światła, a za oknem panował mrok. Leżałem w innej sypialni mojego mieszkania. Było bardzo podobne, ale kolor ścian i dywan pod szafą mi nie pasowały. Kiedy przeniosłem spojrzenie w lewą stronę, to zobaczyłem leżącą obok mnie blondynkę. Jej włosy były w nieładzie, a twarz spokojna, pogrążona we śnie. Lekko uniosłem kącik ust, a potem podniosłem swoją dłoń i pogładziłem Lilianę po policzku. Natychmiastowo otworzyła oczy.

— Boże, już myślałam, że się nie obudzisz — westchnęła ciężko, siadając prosto. — Musiałam chwilę temu zmrużyć oko.

— Jak długo byłem nieprzytomny? — zapytałem, próbując wstać, ale dłoń Liliany mi to uniemożliwiła, dlatego też nawet się nie uniosłem.

— Przespałeś wczorajszą noc i połowę dzisiejszej.

— Czyli spałem cały dzień? — Pokiwała głową. Ten dupek Gabriel zabrał mi cały dzień z życiorysu, a dodatkowo nie rozprawiłem się z Gavinem.

— Był tutaj Vitale z jego ojcem — zaczęła. Zacisnąłem szczękę, słysząc o ojcu. Miałem nadzieję, że nie przystawiał się do Liliany i pamiętał o układzie z Costello. — Emiliano chciał się z tobą zobaczyć od razu, gdy będziesz w stanie wstać.

L'amoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz