Rozdział 12

4.9K 214 285
                                        

,,I'll forever inspire, like time was a canvas we painted.

Looking back, I see colors and those colors ain't fading" 

— JP Cooper, Beneath the streetlight and the moon 

♡50 gwiazdek i 150 komentarzy = niespodzianka

Liliana

Pocałowałam Leona.

Chicago zdecydowanie wyzwoliło we mnie dużo cech. Czy pozytywnych, czy negatywnych to już nie mnie było oceniać. Po raz kolejny kierowałam się sercem, a nie rozumem i po raz kolejny złamałam obietnicę złożoną ojcu. Jak ja miałam z nim porozmawiać jeszcze dzisiaj, gdy do mnie zadzwoni? Oczywiście, że nie żałowałam tego, co zrobiłam, ale wiedziałam, że nie powinnam była tego robić. Mimo wszystko to okazało się silniejsze ode mnie.

Leon na mnie patrzył. Miałam nadzieję, że nie wziął mnie za jakąś napaloną dziewczynę. Sama nie wiedziałam, czemu to zrobiłam, ale jeszcze nigdy nie czułam do nikogo tego, co do tego prostego żołnierza. Było w nim coś, co mnie do niego ciągnęło, a jednocześnie ciekawiło. Wczoraj, gdy spaliśmy w jednym łóżku czułam się tak bezpiecznie, jak jeszcze nigdy, a przede wszystkim nie odczuwałam samotności i nie bałam się robić tego, co mogłam robić tutaj. W domu często tuliłam się do jednego pluszaka, którego dostałam kiedyś od dziadka i babci, ale tutaj byłam zupełnie sama. Ja i Gabriel, ale on od zawsze starał się być tylko cieniem, bo właśnie tak uczono mnie, że powinna wyglądać relacja z ochroniarzami.

— Nie wiem, co sobie o mnie teraz myślisz, ale... — Spojrzałam mu prosto w oczy i urwałam, a następnie westchnęłam. Miałam szaloną pustkę w głowie, a jednocześnie galop myśli.

— Właściwie to... niesamowicie mnie zaskoczyłaś — powiedział nieodgadnionym tonem głosu. Zaczęłam wyłamywać swoje palce z nerwów, ale utrzymywałam z nim kontakt wzrokowy, ponieważ niczego nie żałowałam i zrobiłabym to po raz kolejny, choć to było niewłaściwe względem mojego ojca.

— Ja sama siebie też zaskoczyłam — odpowiedziałam prosto. Uśmiechnął się i zrobił krok w przód. Przełknęłam ślinę, gdy znalazł się tak blisko mnie.

— Co nie znaczy, że mi się to nie podobało — wyznał cichym i spokojnym głosem. Odetchnęłam z ulgą, bo przynajmniej nie wziął mnie za zdesperowaną małolatę. — Lily, czujesz coś do mnie? — zapytał, a jego głos zmienił się na bardziej napięty. Moje serce zaczęło walić jak młotem. Czy ja coś do niego czułam?

Po dłuższej chwili powoli pokiwałam twierdząco głową, a jego oczy zostały przepełnione niesamowitym ciepłem. Podszedł bliżej mnie i założył kosmyk moich włosów za ucho, a potem oparł swoje czoło o moje. Przymknęłam powieki, chłonąc jego obecność i niesamowitą emocjonalność tej chwili. Ponownie położył swoje ręce na pokrywie zamkniętego fortepianu.

— To dobrze, bo ja coś do ciebie czuję od naszego pierwszego spotkania — wyszeptał. Moje serce na moment się zatrzymało, a potem poczułam w nim coś tak silnego, że byłam już pewna prawdziwości mojego niemego wyznania. 

Vitale

Cholera, nie mogłem być szczęśliwszy. Naprawdę nie wierzyłem, że mogłem się podobać Lilianie. Może ona sama nie wierzyła w to, że ja mogłem spodobać się jej. Ta dziewczyna całe życie była wychowywana w czystości i z daleka od osiągalnych dla niej mężczyzn. Może Normano miał rację, że takie kobiety ulegały najszybszej pokusie? Mimo wszystko nie potrafiłem pojąć tego, że po dwóch tygodniach, dwóch długich tygodniach, Lily odwzajemniła moje uczucia. Cieszyłem się jak głupi, choć nie okazywałem tego na zewnątrz. Boże, zachowywałem się jak dziecko. Teraz byłem nawet wdzięczny ojcu, że dla niego interesy zawsze liczyły się najbardziej, bo dzięki niemu miałem Lilianę. Kobietę, która właśnie znajdowała się przede mną i wyglądała na tak spokojną i opanowaną, a jednocześnie pobudzoną i szczęśliwą. Jej radość stanowiła dla mnie największą nagrodę.

L'amoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz