Rozdział 13

4.7K 220 214
                                        

,,Put your head on my shoulder

Hold me in your arms, baby"
— Paul Anka, Put your head on my shoulder 

Liliana 

Biegłam korytarzem i miałam wrażenie, że moje ruchy były coraz wolniejsze. Słyszałam za sobą strzały i krzyki. Już prawie stałam przy windzie, gdy ktoś chwycił mnie za rękę. Rosjanin odwrócił mnie z dużą siłą i uderzył moim ciałem o ścianę obok windy. Uśmiechał się do mnie mrocznie, a ja szarpałam się pod jego uściskiem. Próbowałam się bronić, ale moje ręce i nogi były jak z ołowiu i nie mogłam się ruszyć.

A wtedy jego głowa odskoczyła w bok i z dziury na czole zaczęła lecieć krew. Ciało wykręciło się pod przerażającym kątem, a jego wzrok wciąż wypalał we mnie dziurę.

Obudziłam się z szybko bijącym sercem. Chyba tym razem nie krzyczałam. Oparłam dłonie o białą pościel i zrobiłam kilka głośnych wdechów. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Gabriel. Zapalił światło. Przeczesałam swoje lekko wilgotne włosy dłonią i westchnęłam. A jednak krzyczałam. Cholera. Szkoda, że Leon już nie przychodził i nie siedział w fotelu. Przestał od momentu, gdy z nim spałam w jednym łóżku.

— Wszystko w porządku? — zapytał szatyn, ale nie wchodził głębiej do mojego pokoju.

— Tak, już dobrze.

— Znowu miałaś koszmar, Lily — zapytał, choć zabrzmiało mi to bardziej na stwierdzenie. Pokiwałam głową. — Nie mam pojęcia, jak mogę ci pomóc, ale to trwa już za długo.

— Kiedyś przecież będą musiały ustać — stwierdziłam rzeczowo. — Minęło dopiero trochę ponad trzy tygodnie. Która godzina?

— Coś po piątej nad ranem.

— No to dzisiaj i tak spałam dłużej niż zazwyczaj — zauważyłam z cieniem optymizmu.

— Nie możesz spać po cztery czy trzy godziny, Liliano. Na dłuższą metę dalej nie pociągniesz.

Wzruszyłam ramionami i opadłam na stos poduszek za moimi plecami. Westchnęłam, patrząc na sufit. On miał rację, ale co ja miałam zrobić? Gabriel wciąż stał na swoim miejscu i nie poruszył się o krok. Czy zamierzał tu zostać i stać tak do rana w progu drzwi? To mnie trochę krępowało.

— Możesz się położyć. — Posłałam mu blady uśmiech.

— Gdybyś mnie potrzebowała, to wołaj — polecił, a następnie wyszedł z pokoju.

Zbyt bardzo się rozbudziłam, żeby teraz zasnąć. Kiedy sięgnęłam po telefon, to powitała mnie rozbawiona twarz Marcelli, a także uśmiechnięta moja, gdy kończyłyśmy ostatni rok szkoły. Tak bardzo chciałam, żeby ojciec wysłał mnie do college'u. Może jeśli zobaczy, że dobrze sobie radzę bez niego w innym mieście, to mi się to uda?

Chwilę poprzeglądałam zdjęcia z komórki i poczułam smutek pomieszany ze stresem o swoją rodzinę. Bałam się, choć to było oczywiste, że prędzej czy później ktoś by nas napadł. Szczególnie pod nieobecność ojca. Tęskniłam za domem. Nigdy nie wyjeżdżałam na tak długo, a jednocześnie nie chciałam opuszczać Chicago, swojego apartamentu, a przede wszystkim Leona. Przywiązałam się do tego miejsca i ludzi w tak krótkim czasie. Być może dlatego, że wokół mnie tych osób było naprawdę niewiele.

Chwilami byłam wściekła na ojca, że stawałam tak bardzo ograniczona, ale rozumiałam też jego obawy. Szczególnie wczoraj po rozmowie na ten temat z Gabrielem. Nie potrafiłam zidentyfikować tak wielu zachowań czy uczuć, jednakże byłam pewna, że darzyłam Leona jakimś uczuciem, choć wcale nie chciałam, bo przecież nasz związek i bliższa relacja nie były dozwolone. Ja nie mogłam spotykać się z nikim bez zgody ojca, a tym bardziej z jakimś ochroniarzem, choć to nie do końca prawda. Nie był tylko jakimś żołnierzem — był najlepszym, jakiego tutaj mogłam mieć, oczywiście poza Gabrielem.

L'amoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz