Rozdział 14

4.3K 196 124
                                        

,,Darlin', show your eyes more"

— Noah Cyrus, Lonely 

Liliana

— On mi się podoba, El — rzuciłam w słuchawkę, siedząc na swoim łóżku i czytając magazyn o roślinach, który przyniósł mi rano Gabriel.

— Nie. Wierzę. — Marcella zaakcentowała oba słowa, ale słyszałam jej ogromną ekscytację w głosie.

— Ja sama w to nie wierzę — przyznałam, przekręcając stronę i natrafiając na swoje ukochane słoneczniki. — Znamy się dopiero trzy tygodnie, a jednak...

— Czas nie gra roli, Lily — przerwała mi i słyszałam, jak się prostuje na leżaku, gdzie właśnie się opalała, choć i tak jej skóra była już wręcz karmelowa. — A czy ty podobasz się jemu?

— Wydaje mi się, że tak. — Przyjaciółka wypuściła ustami powietrze. — Ella, ja niedługo wrócę do Nowego Jorku. To ani nie przetrwa, ani nie ma prawa przetrwać.

— Ponieważ należycie do różnych grup społecznych? — zapytała nieco smutnym tonem głosu. A to rzadkość słyszeć u Marci smutek.

— Ojciec nie pozwoli mi się spotykać z kimś, kto nie jest synem capo czy chociażby consigliere, dobrze wiesz.

— Wiem — zawiesiła się na moment. — Nie oznacza to jednak, że nie możesz czerpać z życia, dopóki możesz. Chcesz zadeptać w sobie możliwość do pięknej przygody, a przede wszystkim swoje uczucia? Rodzice ci powtarzali, żebyś nie zatracała siebie, ale jeśli zrezygnujesz z uczuć, to właśnie to zrobisz!

— A co się stanie, gdy wrócę do Nowego Jorku?

— Miłość zawsze znajdzie drogę do szczęścia, Lily — odpowiedziała z mocą. — Na twoim miejscu kontynuowałabym to, co masz, bo wspomnień nikt ci nie zabierze.

— Co ja bym bez ciebie zrobiła? — rzuciłam, uśmiechając się sama do siebie.

— Nie wiem — zaśmiała się. — Ale ten Leon ma na ciebie dobry wpływ.

— Naprawdę?

— Stara Liliana, którą znam, nigdy by nawet nie dopuściłaby się myśli, że może złamać zasady ojca swoimi uczuciami, a tym bardziej, że będzie to kontynuować.

— Wiesz, zrozumiałam, że świat nie sprowadza się jedynie do wykonywania rozkazów — stwierdziłam, przekręcając kartkę magazynu.

— Cieszę się, że się obudziłaś — odpowiedziała ciepłym tonem głosu. — Dobra, lecę, zaraz mam masaż — rzuciła z ekscytacją. — Baw się dobrze i dzwoń do mnie! Koniecznie!

— W porządku — zachichotałam. — Miłej zabawy, Ella.

Dziewczyna zerwała połączenie, a ja się do siebie uśmiechnęłam. Wiedziałam, że to nie była dobra chwila, żeby chociażby pomyśleć o czymś innym niż o niebezpieczeństwie rodziny, ale nie mogłam nic na to poradzić. Czułam w sercu radość na myśl o spotkaniu z Leonem i mogło to być naiwne, może nawet głupie, ale wierzyłam w słowa Marcelli.

***

Nastała ta chwila, kiedy zaczynałam się martwić. Dochodziła właśnie dwudziesta, a Leon, Vitale i jego ojciec wyjechali o ósmej rano na misję związaną z ich interesami. Gabriel uprzedzał mnie, że to zawsze długo trwa, ale i tak czułam strach i obawy. Nie chciałam, żeby komukolwiek coś się stało, choć przecież to zrozumiałe, że w tym świecie mężczyźni nie bali się absolutnie żadnego ryzyka.

L'amoreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz