-Dobrze Fischl, ty nam lepiej powiedz, czy wiesz może kiedy ten twój ptak wróci- Gorou przewrócił oczami.
-Mój wierny sługa Ozwald poleciał w podróż mającą na celu przemierzenie całych niebios w poszukiwaniu tej jednej siły nieczystej która śmiała mnie, Księżniczkę Fischl, postawić w rzeczywistości nawet dla mnie nie zrozumiałej! Więc powiedz mi, synu Anubisa, jak taka wyprawa może trwać krócej niż do wschodu nocnych tworów wszechświata?
-Po prostu mów mi Gorou...
-W skrócie, nie będzie go do wieczora, tak?- dopytał Kazuha.
Fischl ostentacyjnie przewróciła oczami.
-Tak...
Zdaje się, że wkurzyła się również tym, iż jej wypowiedź została spłycona do tego stopnia. Ale może ona faktycznie jest jakąś księżniczką z odległego królestwa, a nie tylko cosplayerką? I po prostu nikt nie chce jej uwierzyć, bo uznaje to za absurdalne... wiem, co czuje. Chociaż u mnie bardziej chodziło o moje "niestworzone" historie, a nie tożsamość, to i tak zdaje mi się, że rozumiem. Więc postanowiłem, że ja będę jej wierzyć.
Kazuha i Gorou chcieli iść dalej, jako, że informacji od "Ozwalda" narazie brak. Poszliśmy dalej wzdłóż drogi, która zdawała się iść na około wyspy i prowadzić do każdego możliwego miejsca. Wywynioskowałem, że to wyspa, ponieważ gdziekolwiek dalej się nie próbowałem spojrzeć, to zawsze kończyło się widokiem morza na horyzoncie. W każdym razie, tym razem dotarliśmy przed budynek, na którym był wielki napis "MARKET" i faktycznie zdawał się wyglądać jak market. A przed nim był niewielki placyk, gdzie też stały i gadały dwie dziewczyny. Jedna z nich była bardzo niska, przez co zastanawiałem się, czy aby na pewno jest w odpowiednim wieku, by uczęszczać do Akademii... może to jakaś mieszkanka tej wyspy?-O zobacz Mona, idzie plebs twojego pokroju- zaśmiała się tej drugiej w twarz, gdy nas zobaczyła.
-Czy możesz przestać być taka niemiła?!- tamta się na nią wydarła.
-Ah wybacz, faktycznie. Porównywanie kogoś do ciebie to faktycznie ogromna obelga...
Zdaje się, że się kłóciły. Więc miałem trochę opory przed podejściem bliżej, ale Kazuha i Gorou nie robili z tym problemu, więc niech będzie...
-Coś za jeden? Ciebie jeszcze nie widziałam- ta niska przyjrzała mi się uważnie.
Co dla niej charakterystyczne, miała kocie uszy i ogon, tak, jak Gorou miał psie. Na to pytanie oczywiście się przedstawiłem.
-Ostateczny pechowiec?!- zaczęła się ze mnie śmiać- To chyba najbardziej lamerski talent jaki istnieje!
-Tak, nie należy do najszlachetniejszych...- przytaknąłem jej- A ty... jak się nazywasz?
-Pfff... jestem Diona- przewróciła oczami- Zanim mnie zapytasz, tak, jestem w odpowiednim wieku by tu chodzić, nie, nie chodzę do przedszkola, a śmianie się z czyjegoś wzrostu jest poziomem niższym nawet od tego, co Mona sobą reprezentuje.
Chyba dobrze, że nie zdążyłem o to zapytać...
-Jej talent to ostateczna barmanka, ale ci tego nie powie, bo nie chce się przyznać, że jest śmierdzącą, nieletnią alkocholiczką- ta druga dziewczyna zrobiła zadowoloną pozę.
-Jejku Mona, zamknij się! Nikt cię nie pytał o zdanie! I dobrze wiesz, że nienawidzę alkoholu!
Nienawidzić alkoholu mając taki talent... to też całkiem ciekawe.
-W każdym razie, ja jestem Mona- ta druga w końcu się przedstawiła i delikatnie uścisnęła mi dłoń- Znana na całym świecie jako ostateczna astrolog!
CZYTASZ
Genshinronpa 2: Welcome Hope
FanfictionUczniowie chcący rozpocząć edukację w Akademii Szczytu Nadziei, niespodziewanie lądują na tajemniczej wyspie. Wakacyjny raj, jakim zdaje się ona z początku być, niestety wcale nie istnieje, a życie bohaterów zmienia się w istne piekło. Jest to drug...