W końcu winda zabrała nas w miejsce docelowe, czyli jak się okazało- salę rozpraw. Miejsca, zakładam dla nas, były ustawione w koło, zapewne tak, żebyśmy się wszyscy nawzajem widzieli. Monopaimon już usiadła na miejscu, które było nieco za naszymi- duży i wygodny fotel, a obok był widoczny panel z przyciskami, który pewnie robi za sędziowskie biurko.
-Huh...?! Ten ptak tutaj przyszedł?!- Monopaimon gdy tylko zobaczyła Oz'a, wyglądała na wkurzoną- Jeszcze będzie podpowiadał!
-Bardzo to śmiałe z twej strony, przypuszczać i zakładać, że mój wierny sługa Ozwald posiada na temat tej tajemniczej śmierci jakiekolwiek informacje- wtrąciła się Fischl.
Jednak lalka ją zignorowała, i tylko zaczęła zbliżać się do Oz'a. Ten w miarę możliwości odsuwał się coraz bardziej... i coraz bardziej... niestety jednak, Monopaimon się na niego rzuciła. I rozpoczęła się bójka, której przebieg przez unoszący się kurz i pióra, oraz fakt, że działo się to bardzo szybko, trudno było śledzić.
-O-Oz!- Fischl najwyraźniej wystraszyła się takim stanem rzeczy, a nie do końca zapewne wiedziała, co powinna zrobić. My zresztą też.
Po jakiejś minucie wynik tej bójki wyglądał następująco- nad związanym w istny kokon, z którego wystawała tylko głowa, Oz'em, triumfowała Monopaimon. Po czym zabrała związanego ptaka ze sobą i powiesiła do góry nogami pod sufitem.
-Muszę przyznać, że to nie do końca komfortowe...- nie był zbyt zadowolony.
-Nie marudź!- zganiła go lalka- To jedyne miejsce przewidziane dla ciebie! W inny sposób być tutaj nie możesz!
-Ale coże on ci uczynił, zasługując sobie na taki beznadziejny los?!- Fischl nie dawała za wygraną.
-Istnieje. A teraz mordy w kubeł, i idźcie grzecznie na swoje miejsca, zanim się zdenerwuje.
No cóż, ciężko było z tym dyskutować. Grzecznie udaliśmy się na miejsca, które najwyraźniej są już z góry przypisane do każdego z nas. Z tego co mi się wydaje, jesteśmy ustawieni alfabetycznie, ale to chyba nie ma większego znaczenia. Jedno miejsce było też przewidziane dla Gorou- niestety... był tam tylko jego przekreślony portret.
Monopaimon: Tak więc, w ramach przypomnienia, teraz rozpoczyna się rozprawa klasowa, podczas której dyskutujecie, kto waszym zdaniem jest mordercą. Gdy już uznacie, że jesteście pewni tego, kto to zrobił, to wtedy ja włączam wam głosowanie, i się ono zaczyna. Jeśli osoba, która ma najwięcej głosów jest prawdziwym mordercą, to wtedy ona dostaje karę, a cała reszta wygrywa rozprawę, i może dalej prowadzić życie na naszej wyspie. Jednak jeśli osoba, która ma najwięcej głosów jest niewinna, to wtedy wszystkie niewinne morderstwu osoby dostają karę, a prawdziwy winowajca wygrywa rozprawę, jak i całą zabójczą grę. Remisów nie przewidujemy, remis w głosowaniu jest traktowany jako błędne zagłosowanie. Czy wszystko jasne? Świetnie. Więc sądzę, że możecie zaczynać. Oczywiście, żeby nie było, rozprawy są w stu procentach uczciwe!
Yanfei: Chciałam się jeszcze upewnić... to absolutnie pewne, że mordercą musi być któreś z nas?
Monopaimon: Ależ oczywiście! To niezaprzeczalny fakt!
Amber: Uh... nadal nie mogę w to uwierzyć...
Thoma: Zdaje się, że stajemy przed naprawdę trudnym zadaniem... trudnym z wielu powodów.
Barbara: Um... no więc... trzeba by zacząć od samego początku...
Bennett: Tak, na przykład od podstawowej sprawy, jak broń morderstwa. Bronią morderstwa, jak wszyscy mogliśmy ustalić... był nóż.
CZYTASZ
Genshinronpa 2: Welcome Hope
FanfictionUczniowie chcący rozpocząć edukację w Akademii Szczytu Nadziei, niespodziewanie lądują na tajemniczej wyspie. Wakacyjny raj, jakim zdaje się ona z początku być, niestety wcale nie istnieje, a życie bohaterów zmienia się w istne piekło. Jest to drug...