-Panienka się zapytuje, czy może tytuł tej książki to nie był "Przygody Wesołej Choineczki"?- Oz po raz kolejny podleciał do mnie z pytaniem.
Przyniósł ze sobą jakąś książeczkę dla malutkich dzieci, w której było ilustracji więcej niż tekstu, a do tego nie miała kartek, tylko strony były z grubej tektury. Zastanawiałem się, co musiała sobie pomyśleć o mnie Fischl, gdy zobaczyła to coś, i stwierdziła, że może chodzi mi o to.
-Nie nie nie, to z pewnością nie jest to- szybko zaprzeczyłem- moja książka na pewno nie jest dla małych dzieci!
-Jednak jej tytuł w sumie...
-Jej tytuł ma mylić czytelnika, że będzie to słodka i cukierkowa opowieść! A tak naprawdę mają tam być brutalne zwroty akcji... tak słyszałem.
-Dobrze, rozumiem.
No i poleciał spowrotem. Eh... niedługo skończę regał numer pięć, i chyba będzie to koniec na dziś, jest już prawie wieczór. Nikt nigdy nie powiedział, że szukanie dziennika będzie proste. Dobrze wiedzieć, że dzienny limit to pięć regałów, a przecież jutro też tu wrócę. Tylko oby bez Fischl...
-Bennecie, obawiam się, że obiekt twoich pragnień jest skryty w miejscu niedostępnym nawet dla mojego trzeciego oka- dziewczyna przywlokła się w końcu do mnie, wyraźnie zmęczona.
-Tak... ciężko znaleźć jedną konkretną książkę znając tylko jej tytuł pośród tego wszystkiego- westchnąłem- chyba dam sobie spokój...
-Pewien żeś, poddając się?
-Cóż...
Chciałem powiedzieć, że tak, ale gdybym jutro tu jednak przyszedł i znowu mnie tu zobaczyła, to kłamstwo mogłoby wyjść na jaw.
-Więc... nie jestem pewien- powiedziałem w końcu- ale puki co...
-W razie czego pamiętaj, że zawsze służymy pomocą- zadeklarował Oz.
Jednak naprawdę, wolałbym nie. Może Fischl na jutrzejszy dzień wylosuje swoją zmianę, a ja akurat nie, to będę miał wolną rękę. Chociaż znając mojego pecha, to pewnie nie stanie się tak, jak ja chcę.
-Do wschodu księżyca dysponujemy jeszcze odrobiną czasu. Może tenże czas spędzimy jeszcze... razem?- zaproponowała dziewczyna.
-W sumie... to moglibyśmy iść na plażę- zgodziłem się, bo stwierdziłem, że trochę relaksu się nam przyda.
-Świetnie! A więc, którą plażę byś preferował?
-Tą... na pierwszej wyspie.
Wybór padł na tą, gdyż w domku na plaży na drugiej wyspie wydarzyło się przecież morderstwo... w pobliżu tego miejsca nie mógłbym się raczej zrelaksować. To normalna reakcja, czy jestem nad wyraz wrażliwy?
-Rozumiem. Zmierzajmy zatem.
Nie wiem, czy to może tylko ja, ale tak mi się zdaje, że na dworze jest jakoś cieplej niż było... może to efekt tego, że cały dzień siedziałem w bibliotece, która była klimatyzowana? Mam tylko nadzieję, że nie dostaję gorączki, ale puki co, to czuje się dobrze.
-Też ci się wydaje, że jest tak jakoś... cieplej?- zapytałem się Fischl.
Zanim mi odpowiedziała, to po raz kolejny tego dnia jej twarz spowił rumieniec. A może ona gorączkuje? To chyba nie jest normalne, by robić to tak często... ale przecież Oz siedzi często na jej głowie albo na rękach, a biorąc pod uwagę, jakie wysokie temperatury ciała osiągają chorzy, to chyba by zaraz zauważył... A on się śmiał w najlepsze, podleciał do mnie, i stuknął głową w moje czoło.
CZYTASZ
Genshinronpa 2: Welcome Hope
FanfictionUczniowie chcący rozpocząć edukację w Akademii Szczytu Nadziei, niespodziewanie lądują na tajemniczej wyspie. Wakacyjny raj, jakim zdaje się ona z początku być, niestety wcale nie istnieje, a życie bohaterów zmienia się w istne piekło. Jest to drug...