Widok z samej góry był naprawdę niesamowity, nawet Fischl ostatecznie się spodobało. Było widać całą tą wyspę z góry, kawałek centralnej, kawałek drugiej wyspy, oraz tej jednej ostatniej wyspy, która nam została, czyli piątą... nie mogliśmy jednak zobaczyć, co na niej jest. Cała wyspa jest otoczona ogromnym murem, który wszystko zasłaniał. Ciekawe, czy kiedyś się dostaniemy na tą wyspę... osobiście wolałbym, byśmy prędzej się wydostali stąd tak w ogóle. Niestety, oprócz widocznych wysp, była już tylko wszechobecna woda... żadnego innego lądu na horyzoncie...
-Czyli... oficjalnie potwierdziliśmy, że jesteśmy gdzieś bardzo daleko od czegokolwiek- wysunął wniosek Kazuha, gdy już schodziliśmy z diabelskiego młynu.
-Ale atrakcja była fajna, co nie?- starałem się znaleźć pozytywy.
-Świat z perspektywy chmur... to było nowe, najwspanialsze dotychczasowe przeżycie- Fischl była zachwycona, co bardzo mnie cieszyło.
Jednak nie było już tu co więcej robić, więc ruszyliśmy do następnej lokalizacji. Już od początku tej ścieżki było widać, że to jakieś ogromne zamczysko. Przed nim był spory dziedziniec, niestety praktycznie pusty. Ale była tu Yanfei.
-Wchodziłaś już do środka?- zapytałem się jej.
-Próbowałam, ale brama wejściowa jest zamknięta. A jakiekolwiek okna są zbyt wysoko- wskazała palcem.
-Mogę spróbować tam wlecieć i otworzyć wam drzwi- zaproponował Oz.
Na odpowiedź nawet długo nie czekał, po prostu to zrobił. A raczej, próbował, bo gdy już chciał podlecieć do okna, to wyskoczyła z niego Monopaimon.
-A paszoł won! Sio! Kysz kysz!- wołała, machając rękami i go odganiając- Mam zacząć do ciebie strzelać?!
-Proszę, nie- Oz się wystraszył i zleciał spowrotem do nas. Monopaimon poleciała zaraz za nim.
-Co to ma być za budowla?- Yanfei skrzyżowała ręce i patrzyła się bardzo przenikliwie.
-To, moja droga, jest mój prywatny zamek- odpowiedziała jej lalka- i wstęp dla was wszystkich jest absolutnie zabroniony! Znaczy, i tak żadne z was nie da rady się tu dostać, a co do Oz'a...
W tym momencie wyciągnęła zza pleców (nie mam pojęcia jak) karabin maszynowy, wielki praktycznie jak ona sama. Wystraszony ptak schował się za Fischl.
-Dobrze dla ciebie, że rozumiesz... aczkolwiek miałam nadzieję, że będę mieć okazję, by użyć tego cudeńka...- westchnęła Monopaimon, głaszcząc broń.
-A gdyby tak... czysto hipotetycznie... udało się tam komuś wejść... to co by się stało?- zapytał Kazuha.
-Wtedy najprawdopodobniej zjedzą go myszy.
-Co takiego?
W tym momencie przebiegło nam pod nogami kilka małych gryzoni. Prawdziwe myszy!
-Aha...- Kazuha patrzył się na stworzonka bardzo zaskoczony.
-Myszy?!- krzyknęła Yanfei z obrzydzeniem.
-Jak ktoś, kto się zajmuje taką posiadłością, mógł do tego dopuścić?!- Thoma był całkiem załamany.
-Wiesz, że to jest poważne pogwałcenie wszelkich przepisów BHP?!- Yanfei już zaczęła kartkować swoją książkę- Myszy mogą roznościć zarazki, mogą przegryzać jakieś ważne kable, gdy jest tu tyle atrakcji... to niebezpieczne! Dzwonię po sanepid!
-Ym, ta, miłego dzwonienia bez telefonu i szukania sanepidu na bezludnej wyspie- wyśmiała ją Monopaimon.
Yanfei westchnęła na to, że nic nie może z tym zrobić. Thoma natomiast trzymał się za głowę, i wyglądał, jakby zaraz miał paść na podłogę i zacząć płakać. Taki stan rzeczy mógł być faktycznie traumatyczny dla Ostatecznej Pomocy Domowej.
CZYTASZ
Genshinronpa 2: Welcome Hope
FanfictionUczniowie chcący rozpocząć edukację w Akademii Szczytu Nadziei, niespodziewanie lądują na tajemniczej wyspie. Wakacyjny raj, jakim zdaje się ona z początku być, niestety wcale nie istnieje, a życie bohaterów zmienia się w istne piekło. Jest to drug...