Prolog | część 3

86 5 0
                                    

Nagle włączyły się wszystkie monitory, jakie tylko wokół nas były. I udało się usłyszeć jakby ktoś odchrząkał, a to, co było widać, to jakby... ptasia sylwetka...

-Ekhem, ekhem. Czy mnie słychać? Mam nadzieję, że tak...

-Oz?- zdziwiła się Barbara. Skojarzyłem, że pewnie to musi być ten gadający ptak Fischl.

-Mam kilka dobrych wiadomości! Wszystko będę mógł wam przekazać jak tylko zabierzecie się na centralnej wyspie, w Praku Jabłkowym. Tak więc... wyczekuję tam na was!

I przekazując nam tą wiadomość, wyłączył się.

-O jak dobrze, ptaszor czegoś się w końcu dowiedział- odetchnęła Yanfei z ulgą- Już się bałam, że będziemy musieli tu żyć w niewiedzy nie wiadomo ile...

-Wiecie gdzie jest centralna wyspa?- zapytałem.

-Tak, byłam już tam! Park jest bardzo ładny, z brukowanym placykiem na środku, na którym stoi taka urocza statuła!- odpowiedziała mi Ostateczna Idolka.

-Nazwa "centralna" pochodzi pewnie od tego, że oprócz mostu na wyspę, na której obecnie się znajdujemy, jest tam wiele innych mostów. Ale niestety są zamknięte- dokończyła wątek Yanfei.

-Powinniśmy się tam jak najszybciej znaleźć, czyż nie? Musimy iść!- pogoniła nas Noelle i lekko popchnęła mnie i Barbarę w stronę bramy wyjściowej resortu.

Wyszliśmy na ścieżkę i pozwoliłem się prowadzić dziewczynom w stronę mostu, gdyż ja nie wiedziałem, gdzie on jest. Dołączyli do nas Mona, Kazuha, Gorou, Xinyan i Raiden. Ta pierwsza trójka wciąż miała dosyć nietęgie miny, ale ostateczna muzyk i ostateczna dyktatorka zdawały się znaleźć wspólny język. Szczególnie Ei wyglądała na bardzo ucieszoną tym faktem. Gdy tak szliśmy, po drodze minęliśmy jeszcze dosyć złowrogo wyglądający, wysoki budynek. Był zaraz za płotem resortu, i miał przekrzywiony, nieco starty szyld "Golden Hotel", więc wywnioskowałem, że to musi być jakiś opuszczony hotel.

-Wchodziliście tam?- zapytałem Kazuhy wskazując, o co mi chodzi.

-Nie, bo wygląda jakby się miał zaraz zawalić- stwierdził- To niebezpieczne.

Cóż, zapewne ma rację, lepiej też nie będę próbował tam wchodzić, bo znając moje "szczęście", gdy tylko postawię tam nogę, wszystko gruchnie mi prosto na głowę. Zaraz za hotelem był już most, więc wkrótce znaleźliśmy się u celu. Zdaje się, że cała centralna wyspa składa się tylko z parku i okalającej go ścieżki prowadzącej na mosty. I tak jak mówiła Barbara, na samym środku parku był brukowany placyk z bardzo dziwną statułą. Naprawdę chciałbym wiedzieć, co ona przedstawia, było to coś na kształt liso-królka... Bardzo okrągłego. W każdym razie, wracając, zdaje się, że wyszscy już tu są. Czułem szczęście na myśl o tym, że w końcu dowiem się gdzie jestem i po co tu jestem, i w końcu nie będę musiał nosić w sercu tego blokującego mnie niepokoju...

-Oz? Oz! Gdzie cię poniósł ten wicher północy?- wołała go Fischl, gdy się nie pojawiał w pierwszych chwilach.

Po jej wyrazie twarzy stwierdzam, że się o niego martwiła. Na szczęście na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać, bo fioletowy kruk pojawił się na wprost przed nami.

-Oz! Szybko, nie wachaj się snuć ballad ze swych dalekich podróży!- dziewczyna była ucieszona jego przybyciem. Dobrze, że chociaż jej wyraz twarzy jestem w stanie odczytać.

-Oczywiście, panienko- też zwraca się do niej dosyć niecodziennie...- Przemierzyłem wyspy wzdłóż i wszerz, i dowiedziałem się wielu ciekawych rzeczy.

-To gdzie my jesteśmy? I dlaczego?- chciał przejść do konkretów Gorou.

-Miejsce, w którym obecnie się znajdujemy, nosi nazwę "Wyspy Złotego Jabłka", jak się zdaje.

Genshinronpa 2: Welcome HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz