Rozdział V | część 4

29 5 0
                                    

-Znikali, bo porywano ich...- zrozumiał Kazuha- by następnie, gdy już porwą większość, zrobić największe, najbardziej okropne, najbardziej tragiczne wydarzenie w historii ludzkości...

-Mhm...- przytaknęła Yanfei.

-I to jest cała twoja historia?

-Mhm...

Milczeliśmy. Yanfei przytuliła się do swoich kolan, i siedziała tak skulona, patrząc się w dół. Ja i Kazuha nie wiedzieliśmy, co powiedzieć więcej, a dziewczyna też nie wyglądała jakby była w nastroju do rozmów z kimkolwiek. Stwierdziliśmy więc, że pewnie chce pobyć sama. Kazuha dał mi znak, że wychodzimy.

-Naprawdę bardzo mi przykro...- powiedział to, kładąc jeszcze rękę na ramieniu Yanfei.

Wyszliśmy zamykając za sobą drzwi. Oboje ciężko westchnęliśmy.

-Też to zauważyłeś, co nie?- zapytał się mnie białowłosy.

-Co takiego?- nie zrozumiałem.

-Nie opowiedziała nam całej historii. Co się stało po tym, gdy wszystkie trzy się rozdzieliły?

-Pewnie Yanfei została złapana i przeniesiona tutaj...

-A to nie tak, że zostaliśmy tu przeniesieni, bo wpierw zapisaliśmy się do Akademii Szczytu Nadzieji?

Jak to nie zabrzmi, całkowicie o tym zapomniałem.

-Ale wiesz... Eula ostatnio mówiła, że to trochę dziwne, że są tu same ważne osoby dla nacji, jak Raiden, Gorou, ona sama...- to ostatnie powiedziałem nieco ciszej, bo zapomniałem, że Kazuha o tym nie wie.

-Przecież jesteśmy Ostatecznymi! Nic dziwnego, że są tu same ważne osoby!

Trochę mnie zmroziło na jego słowa, bo w ten prosty sposób właśnie obalił całą teorię Euli. Jednak zanim zacznę się z tym kłócić, najpierw chyba muszę skonsultować to z nią...

-Dlatego sądze...- kontynuował- że Yanfei nie opowiedziała nam całej tej historii celowo... i, że celowo zataja przed nami pewne fakty. Pamiętasz też jak mówiła kiedyś, że nie może z nami gadać o swoim wspomnieniu? Dlaczego teraz to zrobiła? Zmieniła zdanie?

-Może? Bo dlaczego miałaby nas okła...

Nie dokończyłem, bo drzwi od domku Yanfei, pod którym ciągle staliśmy, z impetem się otworzyły. Naprawdę się wystraszyłem, bo w pierwszej chwili pomyślałem, że ona słyszała wszystko, co o niej mówiliśmy.

-Nie mogę siedzieć sama we własnym dołku!- krzyknęła- Bo zaraz całkiem oszaleje, nie mogę się zamykać!

-T-taak, masz rację...- Kazuha chyba podzielał mój rodzaj niepokoju.

-Więc proszę! Gdziekolwiek się teraz wybieracie, zabierzcie mnie ze sobą!

Wygląda chyba na to, że jednak nie słyszała... w każdym razie, już miałem jej odpowiedzieć, że w sumie to jeszcze nie wiemy, co będziemy robić, ale przybiegła tutaj Amber. Była tak roztrzęsiona, iż gotowy byłbym pomyśleć, że zobaczyła zwłoki. Dlatego moje uczucie okropnego niepokoju wróciło.

-Chłopaki! Yanfei! Stało się coś strasznego!- mówiła bliska płaczu- Coś okropnego! Ja nic nie rozumiem!

-Ale co dokładnie?!- ze strachu podniosłem ton.

-To jakby... nie rozumiem, ale to straszne! Musicie sami zobaczyć!

Spojrzeliśmy się na siebie, przytakując głowami. Tak, idziemy natychmiast całą trójką.

Genshinronpa 2: Welcome HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz