-No dobra, położyliśmy ich. Co teraz?- zapytał Thoma, gdy wyszliśmy już na korytarz.
Niestety, ani ja, ani Noelle nie wiedzieliśmy, jak odpowiedzieć mu na to pytanie.
-Nie wiem co się robi w przypadku takich poważnych chorób...- odezwała się w końcu pokojówka- potrafię zadbać o czyjeś zdrowie na podstawowym poziomie, ale nie jestem lekarzem...
-Ze mną to samo- westchnął Thoma.
-I ze mną- spuściłem głowę- ale nie możemy ich tak zostawić...
-Oczywiście, to nie wchodzi w grę- zgodził się ze mną chłopak- powinniśmy próbować zrobić cokolwiek, nie możemy sobie pozwolić na stratę kolejnych osób... nawet, jeśli to Kazuha.
Chcąc dyskutować dalej, wyszliśmy do holu, i wtedy okazało się, że praktycznie wszyscy tu za nami przyszli.
-I jak? Udało wam się ich położyć?- zapytała Raiden.
-Tak, ale... nie wiemy, co mamy dalej robić- odpowiedziała Noelle.
-A jak Kazuha?- martwiła się Amber, która zapewne nawet jak była na niego zła, to nie chciała, by umierał.
-Jest... nieprzytomny. Nadal- byłem szczery.
-A więc, tak dla pewności, nikt z was nie wie dokładnie, jak się leczy ludzi?- dopytała Eula.
Zastanawiałem się, czy gdyby Barbara żyła, to mogłaby coś zaradzić, w końcu była diakonisą... no ale nie ma już jej z nami. Więc wszyscy pokręcili głowami. Tylko Thoma patrzył wymownie na Dionę.
-Co?- w końcu zauważyła ten fakt.
-Wczoraj zrobiłaś drink, który poniekąd mnie wyleczył... na jakiś czas- wyjaśniał- więc może... umiesz coś takiego zrobić i dla nich?
-A-ale to po prostu poprawiło ci nastrój! Nie wiem, jakie bym miała dać składniki, jeśli mówimy o poważnej chorobie zakaźnej!- dziewczyna chyba przestraszyła się wizji jakiejś większej odpowiedzialności.
-Ale chyba trochę wiesz, jak zajmować się chorymi...
-N-nie zamierzam się nimi zajmować! Jeszcze się zarażę tym szajsem! A poza tym... Kazuhy to bym nie dotknęła, nawet, gdyby to nie było zaraźliwe!
-Rozumiem, iż wszyscy boimy się zakażenia, ale ktoś się musi przecież nimi zająć, chociaż ich doglądać- mówiła Ei- a gdyby wyznaczyć do tego tylko jedną lub dwie osoby, byłoby to niesprawiedliwe, i zbyt obciążające. Zresztą Monopaimon wspomniała, że to roznosi się głównie przez owady...
-Czyli masz już może na myśli jakieś konkretne rozwiązanie?- zapytałem.
-Proponuję, żebyśmy pełnili na zmianę dyżury, po dwie osoby. Może zmieniajmy się raz na osiem godzin... co wy na to?
-Brzmi sprawiedliwie- przytaknęła Eula.
-O nie, ja w tym udziału brać nie zamierzam. Chyba powiedziałam- Diona zmierzała do drzwi wyjściowych- Chorowanie na tą plebejską zarazę mi się nie widzi. Żegnam.
I po prostu wyszła. Eh, nie zachowała się zbyt dobrze, ale przypuszczam, że strach przerasta niektórych.
-Siłą jej nie zmusimy... ani nikogo- westchnęła Raiden- więc ktoś jeszcze nie ma zamiaru w tym uczestniczyć? Jeśli tak, to niech czuje się wolny do wyjścia stąd w tym momencie.
Bałem się, że wyjdzie jeszcze kilka osób, ale się tak nie stało. Nikt więcej nie wyszedł. Cieszę się, że chociaż większa część potrafi współpracować.
CZYTASZ
Genshinronpa 2: Welcome Hope
FanfictionUczniowie chcący rozpocząć edukację w Akademii Szczytu Nadziei, niespodziewanie lądują na tajemniczej wyspie. Wakacyjny raj, jakim zdaje się ona z początku być, niestety wcale nie istnieje, a życie bohaterów zmienia się w istne piekło. Jest to drug...