Rozdział III | część 6

35 5 0
                                    

-No dobra, położyliśmy ich. Co teraz?- zapytał Thoma, gdy wyszliśmy już na korytarz.

Niestety, ani ja, ani Noelle nie wiedzieliśmy, jak odpowiedzieć mu na to pytanie.

-Nie wiem co się robi w przypadku takich poważnych chorób...- odezwała się w końcu pokojówka- potrafię zadbać o czyjeś zdrowie na podstawowym poziomie, ale nie jestem lekarzem...

-Ze mną to samo- westchnął Thoma.

-I ze mną- spuściłem głowę- ale nie możemy ich tak zostawić...

-Oczywiście, to nie wchodzi w grę- zgodził się ze mną chłopak- powinniśmy próbować zrobić cokolwiek, nie możemy sobie pozwolić na stratę kolejnych osób... nawet, jeśli to Kazuha.

Chcąc dyskutować dalej, wyszliśmy do holu, i wtedy okazało się, że praktycznie wszyscy tu za nami przyszli.

-I jak? Udało wam się ich położyć?- zapytała Raiden.

-Tak, ale... nie wiemy, co mamy dalej robić- odpowiedziała Noelle.

-A jak Kazuha?- martwiła się Amber, która zapewne nawet jak była na niego zła, to nie chciała, by umierał.

-Jest... nieprzytomny. Nadal- byłem szczery.

-A więc, tak dla pewności, nikt z was nie wie dokładnie, jak się leczy ludzi?- dopytała Eula.

Zastanawiałem się, czy gdyby Barbara żyła, to mogłaby coś zaradzić, w końcu była diakonisą... no ale nie ma już jej z nami. Więc wszyscy pokręcili głowami. Tylko Thoma patrzył wymownie na Dionę.

-Co?- w końcu zauważyła ten fakt.

-Wczoraj zrobiłaś drink, który poniekąd mnie wyleczył... na jakiś czas- wyjaśniał- więc może... umiesz coś takiego zrobić i dla nich?

-A-ale to po prostu poprawiło ci nastrój! Nie wiem, jakie bym miała dać składniki, jeśli mówimy o poważnej chorobie zakaźnej!- dziewczyna chyba przestraszyła się wizji jakiejś większej odpowiedzialności.

-Ale chyba trochę wiesz, jak zajmować się chorymi...

-N-nie zamierzam się nimi zajmować! Jeszcze się zarażę tym szajsem! A poza tym... Kazuhy to bym nie dotknęła, nawet, gdyby to nie było zaraźliwe!

-Rozumiem, iż wszyscy boimy się zakażenia, ale ktoś się musi przecież nimi zająć, chociaż ich doglądać- mówiła Ei- a gdyby wyznaczyć do tego tylko jedną lub dwie osoby, byłoby to niesprawiedliwe, i zbyt obciążające. Zresztą Monopaimon wspomniała, że to roznosi się głównie przez owady...

-Czyli masz już może na myśli jakieś konkretne rozwiązanie?- zapytałem.

-Proponuję, żebyśmy pełnili na zmianę dyżury, po dwie osoby. Może zmieniajmy się raz na osiem godzin... co wy na to?

-Brzmi sprawiedliwie- przytaknęła Eula.

-O nie, ja w tym udziału brać nie zamierzam. Chyba powiedziałam- Diona zmierzała do drzwi wyjściowych- Chorowanie na tą plebejską zarazę mi się nie widzi. Żegnam.

I po prostu wyszła. Eh, nie zachowała się zbyt dobrze, ale przypuszczam, że strach przerasta niektórych.

-Siłą jej nie zmusimy... ani nikogo- westchnęła Raiden- więc ktoś jeszcze nie ma zamiaru w tym uczestniczyć? Jeśli tak, to niech czuje się wolny do wyjścia stąd w tym momencie.

Bałem się, że wyjdzie jeszcze kilka osób, ale się tak nie stało. Nikt więcej nie wyszedł. Cieszę się, że chociaż większa część potrafi współpracować.

Genshinronpa 2: Welcome HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz