Rozdział IV | Koniec

47 5 0
                                    

-A-ale ja... ale... ja... ja...- dukała Yoimiya  przez łzy.

-Skoro wszystko uważacie już za jasne, to znaczy, że to CZAS NA GŁOSOWANIE!- Monopaimon jak zwykle musiała to wykrzyczeć.

-G-głosowanie? Teraz...? Jakie głosowanie...? Co to ma być...- tylko pusto patrzyła się w swój panel.

No nie ma wyjścia, zabiła Thomę, nie ważne z jakiego powodu to zrobiła. Zasad tej gry to nie obchodzi. Smutno mi przez tą kolejną, niesprawiedliwą śmierć. Po zagłosowaniu czekaliśmy tylko na werdykt. Przez myśl mi przeszło, czy nie będzie to jednak Raiden, ale i tak już za późno.
Większość głosów była na Yoimiyę, chociaż było też kilka na dyktatorkę. Ale na ekranie ukazała się podobizna Yoimiyi, co oznacza, że większość jednak zagłosowała dobrze. Sama Yoimiya natomiast patrzyła się na wynik z niedowierzaniem.

-Wygląda na to, że zagłosowaliście dobrze!- oznajmiła Monopaimon- Już po raz czwarty! Zabójcą Thomy jest Yoimiya, Ostateczna Twórczyni Fajerwerek!

Wszystkie oczy skierowały się na winną. Każdy był ciekawy, co ona sama na to powie.

-J-ja? J-ja j-jestem w-winna...?- przez drżące usta zapewne trudno było jej mówić.

-Eh, moje założenia najwidoczniej okazały się być słuszne, znowu- skomentował Kazuha, gdy wychodziliśmy ze swoich miejsc.

-A-ale to nie miało być tak!- tłumaczyła Yoimiya- Ja nie chciałam, żeby to tak wyszło! To nie tak, że ja chciałam samolubnie wyjść, czy coś! Ja tylko chciałam pokonać masterminda! To nie moja wina, że źle wszystko zinterpretowałam przez motyw! Nie chciałam, by to było tak, naprawdę!

-Cokolwiek miałaś w głowie w momencie wykonywania czynu, to wciąż zamordowałaś osobę- Monopaimon wzruszyła ramionami.

-Ciebie naprawdę to nie obchodzi?!- szamotał się Oz- Yoimiya to dobra dziewczyna, nie morderca!

-Nie miałam złych intencji! Darujcie mi tym razem!- krzyczała dziewczyna- Już dostateczną karą będą dla mnie wyrzuty sumienia, że niewinny Thoma stracił przeze mnie życie!

-Jejku, to by było nudne...- lalka przewróciła oczami.

-Proszę, Monopaimon!- była już tak zrozpaczona, że błagała ją na kolanach- Ja nie chcę umierać! BŁAGAM!

-Im bardziej nie chcesz umierać, tym egzekucja będzie ciekawsza- Monopaimon, mówiąc to, przybyliżyła się do niej i odgarnęła jej włosy z czoła, by patrzeć centralnie w jej oczy.

Być może to spojrzenie sprawiło, że Yoimiya przestała się szamotać i została tak w pozycji klęczącej na podłodze, gdy Monopaimon poleciała sobie spowrotem na swój fotel. Yoimiya wyglądała, jakby się poddała. Jej oczy były nieruchome, nawet nie mrugała. Ja i Amber podeszliśmy do niej, by sprawdzić, czy wszystko w porządku.

-Yoimiya?- Amber lekko szturchnęła ją w ramię.

-Więc ja... umrę, tak?- jej głos stracił całą energię i radość, przez co diametralnie się zmienił.

Chyba nie było potrzeby jej odpowiadać na to pytanie bezpośrednio... przynajmniej mi by nie przeszło przez gardło "tak, umrzesz, Yoimiya". Nasze milczenie jest wystarczająco wymowne. Twórczyni fajerwerek schowała twarz w dłonie.

-Ja nie chcę umierać!- szlochała- Chciałam jeszcze raz zobaczyć mojego tatka... jeszcze raz zobaczyć moich przyjaciół... zrobić dla nich fajerwerki, a potem obejrzeć je z nimi jedząc pyszne przekąski... jeszcze ostatni raz...

Patrzenie na nią samo wyciskało łzy. Atmosfera przed egzekucjami zawsze jest pełna rozpaczy, ale najgorzej jest, gdy osoba skazana nie jest pogodzona ze swoją śmiercią. No i w porównaniu do Barbary, która w ostatnich chwilach swojego życia straciła w zasadzie poczytalność, to teraz Yoimiya, cóż... zachowuje się normalnie. Nie jest wściekła, nie zwariowała, nie miota się pełna nienawiści... po prostu jest smutna, cierpi. Niczym się od nas teraz nie różni, i dlatego tak bardzo nie pasuje, by akurat ona umierała.

Genshinronpa 2: Welcome HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz