Rozdział II | część 8

51 5 0
                                    

Kazuha jeszcze się do nas wrócił przed koncertem. No tak, w sumie jeszcze trwają ostatnie przygotowania. Mój oszalały już z niecierpliwości umysł nic na to nie poradzi.

-Kazuha? Miałeś tam jakiś problem?- Ayaka już się zmartwiła, że jednak nie będzie już miała osoby do pilnowania zasilania.

-Nie nie, Eula mi wszystko dokładnie wytłumaczyła co i jak, raczej sobie poradzę- uspokoił ją- przyszedłem tylko wziąść sobie jedzenie i picie. Chyba mogę, prawda?

-Oh oczywiście, jakbym mogła szczególnie jednemu z kucharzy zabronić jeść!- przewodnicząca śmiejąc się, podała mu talerz- nałóż sobie co chcesz i ile chcesz. Picie to możesz sobie zabrać dla siebie nawet całą jedną butelkę soku, wody lub coli jak wolisz, mamy tego z marketu dużo. Chyba, że Diona ci coś zrobi...

-No chyba nie!- tym razem Ostateczna Barmanka się sprzeciwiła- na ostatniej imprezie tak się schlał, że prawie zabrakło mi składników! Ma szlaban!

Ayaka zaskoczona patrzyła się raz to na wściekłą Dionę, raz na zakłopotanego Kazuhę, i nie bardzo wiedziała, czy powinna dyskutować, czy jednak nie.

-Wystarczy mi sok- odezwał się w końcu samuraj i wziął jedną z butelek.

Później wybierał sobie różne jedzenie, by nałożyć je na talerz. Niestety jedna z przekąsek wyleciała mu z rąk, bo usłyszeliśmy nad wyraz głośny krzyk Xinyan. Aż zatkałem sobie uszy.

-Xinyan, co ty robisz?!- krzyknęła do niej Ayaka nieco zirytowana.

-Tylko testuję mikrofon!- odkrzyknęła jej.

Jacie, czy oni choć raz mogą przetestować mikrofon i się do niego nie drzeć? Swoją drogą, to Xinyan miała inny mikrofon niż Barbara ostatnio. Znalazła sobie taki, że po prostu ma go zaczepionego przy ustach, by swobodnie mogła grać na gitarze. Akurat taki jest jej bardzo potrzebny, bo nie dała by rady i trzymać mikrofonu i grać, czyż nie?
A ja nieco zmartwiony, patrząc na Kazuhę, który sobie nakłada jedzenie, by później zostać od nas odizolowanym, wpadłem na pewien pomysł, jak mimo wszystko mógłby choć trochę zobaczyć koncert.

-Słuchajcie, a gdyby tak z Kazuhą w pewnym momencie ktoś się wymienił? Mógłbym być to nawet ja!- zwróciłem się do niego i do Ayaki.

-Umm...- dziewczyna już mi miała coś odpowiedzieć.

-Nie nie, nie trzeba, serio- przerwał jej- po co miałbyś sobie dlatego przerywać koncert, lub ktoś inny.

-He?- Ayaka chyba się trochę zdziwiła tym, że odmówił. Ja w sumie też.

-Poważnie? Ale Kazuha, tak się cieszyłeś na ten koncert!- próbowałem go jeszcze przekonać- Dla mnie nie byłby to żaden problem! A jeśli nie chcecie mnie puszczać do elektroniki z wiadomych wszystkim przyczyn, to jestem pewny, że łatwo będzie namówić kogoś innego by zgodził się na taki wypadek!

-Haha, wymiany by tylko przysporzyły problemów oraz przeszkadzały w koncercie- był wciąż spokojny i wesoły- naprawdę nie ma takiej potrzeby. Mogę tam być przez cały koncert.

I nie kontynuował dalszej dyskusji, tylko mając już jedzenie, po prostu wyszedł. Byłem bardzo zdziwiony jego zachowaniem, Ayaka także. Popatrzyliśmy się na siebie i wzruszyliśmy ramionami.

-Nie to nie- westchnęła.

Naprawdę nie chciałem się martwić akurat teraz. Powinienem? Jednak Kazuha nie wyglądał, jakby był w jakimś złym nastroju, więc chyba wszystko jest w porządku. Może ostatecznie stwierdził, że z jakiegoś powodu nie chce tutaj być, a bardziej ekscytujące były dla niego przygotowania? Bo chyba się nie obraził na nas, że musiał gotować dwa dni pod rząd, nie? Nie no, nie wyglądał na obrażonego...

Genshinronpa 2: Welcome HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz