Rozdział IV | część 1

48 3 2
                                    

Rozdział IV: Nadzieja podpalona wspomnieniami.
Początek.

Atmosfera od rana jest okropnie ciężka. Jednak nie ma się co dziwić, wczoraj przecież zmarły trzy osoby, a na dodatek dowiedzieliśmy się, że między nami... ukrywa się oszust. Nikt od początku śniadania nie zamienił ze sobą słowa oprócz przywitania się, jest grobowa cisza, słychać jak powoli przeżuwamy swoje jedzenie. To jasne, że w takich warunkach będzie narastać we mnie niepokój. Niby nie chciałem tego robić, ale spojrzałem się po ludziach, zastanawiając się, kto może być tym oszustem... nie, nie mogę tak robić, to się źle skończy. Zwłaszcza, że i tak nikt mi nie pasuje. Jednak założę się, że każdy teraz o tym myśli. To źle... może... spróbuje jakoś zacząć rozmowę?

-Hej Fischl, czyżby Oz znów walczył, by udostępnić nam kolejną wyspę?- zagadałem niby do niej, ale zrobiłem to na tyle głośno, by każdy usłyszał i się zainteresował.

-Potwierdzam, iż jest to prawdziwym faktem- odpowiedziała mi tylko tyle, ale przynajmniej nie było to jedno słowo.

-Ciekawe, co nas czeka na tej nowej wyspie, nie?- Amber, co prawda trochę nieśmiało, ale też chciała podtrzymać rozmowę.

-Zapewne nic godnego naszej uwagi- Yanfei nawet na nią nie spojrzała, tylko patrzyła się w swój talerz- czyli droga powrotna na przykład. Nie będzie drogi powrotnej.

-Ale może będą jakieś tajemnice do odkrycia, czyli pierwszy stopień do zbudowania drogi ucieczki?- Kazuha chyba chciał jej dać trochę swojej nadzieji- Wszystko małymi kroczkami...

-A ile my już tych kroczków zrobiliśmy...- powiedziała cicho Yoimiya- kosztowało nas to... siedem osób. Tyle już straciliśmy, a drogi ucieczki jak nie było tak nie ma...

-Tak, rozumiem, że to może być dołujące- westchnęła Eula.

-Ale nie powiesz przecież, że nie mamy żadnych poszlak!- Kazuha bardzo chciał ją pocieszyć, chociaż w jego głosie było słychać strach, zapewne na to, jak zareaguje.

-Poszlaki?! Wiem tyle, że straciłam pamięć, i że jeden z moich przyjaciół to oszust! Ładne mi poszlaki!- czyli jednak trochę się uniosła. Ale zaraz po tym wzięła kilka głębokich wdechów, by się uspokoić. W biednej Yoimiyi musi się kotłować naprawdę dużo złych emocji.

-Prawdy nie da się zmienić, jest gorzka i już- odpowiedziała jej Raiden, gdy widziała, że jest już spokojniejsza- a zawsze lepiej ją znać niż nie znać.

-Musimy poznać całą- Yanfei uderzyła ręką w stół- musimy zdemaskować oszusta!

-Yanfei, nie idź w tą stronę...- przestrzegła ją Ei.

-Czy twe myśli przywodzą ci już jakieś pomysły?- Fischl widać też ją zignorowała i zainteresowała się tematem rzuconym przez prawnik.

-Hmmm...- musiała się chwilę zastanowić- najbardziej mi pasuje... Gorou.

-Co takiego?! Przecież on nie żyje!- Kazuha aż wstał ze swojego miejsca.

-Tak, tak, wiem, tylko widzisz... on z jakiegoś powodu jako jedyny nie miał swojego talentu. To samo w sobie jest podejrzane.

-Noelle wyraźnie mówiła, że oszust jest żywy- przypomniałem.

-A co jeśli Gorou jednak żyje?

-Definitywnie jest martwy! Przecież widzieliśmy jego ciało!- nie wiem, czy widziałem kiedyś, by Kazuha był tak wzburzony.

-Może był to jakiś rodzaj sztuczki...

-Nie! Gorou już nie żyje, i nic tego nie zmieni! A poza tym, napewno by nas nie zdradził! Nie mógłby być oszustem!

-No i już się kłócimy. Proszę, przestańcie- wtrąciła Eula.

Genshinronpa 2: Welcome HopeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz