HERO
— Kurwa, ojciec, siedź na dupie i nigdzie się nie ruszaj — burknąłem, gdy za wszelką cenę próbował mnie przekonać do tego, że powinien jechać do Columbii. — Nie jesteś tam potrzebny.
— A tobie nie zezwalam tam jechać — odszczekał mi się.
Zmierzyłem go wzrokiem i zmrużyłem oczy.
— Słuchaj, ty jesteś tu od dyrygowania, ale nie mną. Nie możesz tam jechać. Lepiej zostań z Mariną, bo teraz ona cię bardziej potrzebuje.
Przeczesał swoje lekko siwe włosy i odetchnął głośno.
— Ale bądź ze mną w kontakcie. Lucasowi dałem już cynk, na miejscu jest już kilku żołnierzy, a ja dowiem się, co z Arianą.
Pokiwałem głową, czując delikatne ukłucie na dźwięk jej imienia.
Nim wyszedłem, Marina posłała mi ciepły uśmiech, na który odpowiedziałem zaledwie skinieniem. Byłem wściekły do granic możliwości. Na siebie przede wszystkim. Byłem jakimś cholernym czarodziejem, czy jak? Jakim cudem tak bardzo pragnąłem pozbyć się z tego domu Ariany, a chwilę później lądowała ona w szpitalu? Co za pieprzone zrządzenie losu!
Wsiadłem do bugatti tylko po to, by podjechać do swojego domu i wymienić je na motocykl. Szybciej dotarłbym nim na miejsce aniżeli autem.
Półtorej godziny później parkowałem już pod starym klubem, w piwnicy którego znajdowały się nasze larwy. Zdjąłem kask, by później zmierzwić włosy i z szerokim uśmiechem ruszyć do wejścia. Gregorio ciężko odetchnął, widząc mnie w takim humorze i przepuścił mnie w drzwiach.
— Skręć w prawo i idź prosto korytarzem. Na końcu po lewej masz zejście.
Kiwnąłem mu i ruszyłem w tamtym kierunku. Nie bardzo byłem pewien, w jakim stanie pozostanę typków, ale z pewnością nie spodziewałem się, że zastanę ich żywych i niemal nietkniętych.
Lucas zerknął na mnie i uśmiechnął się złośliwie.
— Czekaliśmy na ciebie, rycerzu.
— Czyżby? — rzuciłem, przesuwając językiem po górnych zębach.
— Armano się wycofał. Dał ci wolną rękę.
Postawiłem oczy, zaskoczony takim posunięciem.
— Spisz się, młodziaku. — Poklepał mnie po piersi, po czym zerknął na pozostałych żołnierzy. — Na ten moment możecie wyjść.
Chwilę im zajęło, nim opuścili pomieszczenie, a ja wykorzystałem ten czas, by przyjrzeć się naszym dzisiejszym ofiarom. Przykucnąłem przed nimi i uśmiechnąłem się diabolicznie.
— No to co, chłopaki? Przyszła pora na pokaz śpiewu.
Jeden z nich splunął mi tuż pod nogi, ale nie straciłem przy tym uśmiechu.
— Ryzykowne posunięcie — skwitowałem wesoło.
Niedługo później mogłem pokazać wszystko to, czego nauczyłem się przez te lata i wykazać się na tyle, by Lucas oddał mi w pewnym momencie pałeczkę i pozwolił na dokończenie naszego krwawego dzieła.
Otarłem ubrudzony krwią nóż o swoje spodnie i schowałem go. W pokoju roztaczał się metaliczny zapach, a na podłodze leżały dwa wytrzewione trupy. Całe moje ubranie przesiąknięte było czerwoną substancją, która dziwnie koiła napięcie w moich mięśniach.
— Elegancko — skomentował Lucas, zwracając moją uwagę.
Obejrzałem się na niego i zauważyłem dumny uśmiech na jego ustach. Kącik moich warg również drgnął.
CZYTASZ
HERO ✔ || RIAMARE #3
RomanceTOM III SERII RIAMARE Można by powiedzieć, że los nie był dla Hero łaskawy, skoro w wieku zaledwie czterech lat stracił matkę, a ojciec całkowicie izolował go od świata zewnętrznego, byle nie poszedł w jego ślady. Upartość młodzieńca nie pozwoliła j...