『 ROZDZIAŁ 25 』

1.4K 116 33
                                    

ARIANA

Z trudem łapałam powietrze, wciąż stojąc w tej samej pozycji, w jakiej zostawił mnie Hero. Położyłam dłoń na klatce piersiowej, próbując uspokoić rozszalałe serce, które nie dość, że gnało jak szalone, to niebezpiecznie mocno się zaciskało. Albo miałam początki zawału, albo znowu coś zaczynałam czuć do Hero.

Sięgnęłam po ramiączko i ponownie wciągnęłam je na miejsce, chowając przy tym obnażony skrawek mojego ciała. Wciąż byłam pobudzona, a resztki napięcia między moimi nogami dawały się we znaki. Przyjrzałam się swojemu odbiciu w lustrze i po raz pierwszy skonfrontowałam się ze swoim wyglądem zaraz po tym, jak Hero postanowił się do mnie zbliżyć. Drżący oddech wydobył się spomiędzy moich warg, a w oczach zajaśniały łzy. Wyglądałam, jakby ktoś właśnie mnie zranił i była to prawda, bo za każdym razem, gdy stawialiśmy kolejne kroki w naszej relacji, w moim sercu otwierała się kolejna rana. Bo wiedziałam, że to do niczego nie prowadzi. Bo wiedziałam, że za cztery miesiące to wszystko się skończy. Bo wiedziałam, że nigdy nie będziemy...

Przełknęłam ślinę i przymknęłam powieki. Nie mogłam tak myśleć. On tylko grał mi na emocjach i jedyne, co chciał tym ugrać, to moje rozchwianie i chciał dobić wygranej w tym przeklętym zakładzie. Odgrywał rolę tylko po to, byś się w nim zakochała, idiotko. Nie chce niczego ponad twoim ciałem i zaznaczeniem, że cię posiadł.

Poprawiłam nieco naruszony makijaż i opuściłam łazienkę wciąż roztrzęsiona. Nie potrafiłam nikomu spojrzeć w oczy, bo obawiałam się, że ktoś mógłby mnie przejrzeć i odkryć, jak karygodne błędy popełniałam. Jakiego grzechu się przed chwilą dopuściłam.

Na moje nieszczęście niemal natychmiast pochwycił mnie w swoje objęcia Gustavo.

— Coś się stało? — spytał zmartwionym głosem, ale nawet na niego nie patrząc, pokręciłam głową. — Wyglądasz słabo, nie chciałabyś się przewietrzyć?

— Nie, nic mi nie jest. — Mój słaby głos nie przekonał go i wbrew mojemu protestowi, pociągnął mnie w stronę wyjścia do ogrodu za hotelem.

Nie byłam pewna, gdzie zniknął Hero, ale na szczęście Gustavo wybrał wyjście inne niż to, prowadzące obok łazienek, więc byłam pewna, że się na niego nie natkniemy. Nie miałam siły, by protestować i upierać się, że nie powinniśmy pozostawać sami. Było mi wszystko jedno, bo w środku czułam taką pustkę, a jednocześnie bałagan, że nie potrafiłam racjonalnie myśleć.

Zatrzymaliśmy się przy jednej z ławek, ustawionej wokół pokaźnej fontanny. Bezwiednie usiadłam na niej, a mój narzeczony przykucnął przede mną, nieco mnie tym posunięciem zaskakując. Sądziłam, że usiądzie obok, a tak wlepiał we mnie zmartwione spojrzenie, które dokładało mi tylko wyrzutów sumienia.

— Powiedz mi, czym się martwisz? — przerwał ciszę swym nazbyt aksamitnym głosem. — Nie chcę, byś była tak smutna, jak teraz. Chciałbym ci pomóc.

— Gustavo — jęknęłam, nie chcąc z nim rozmawiać. To było zbyt wiele na ten moment.

— Ariano. — Złapał moje dłonie i pogłaskał kciukami ich wierzch. — Nie jestem mężczyzną, za jakiego mnie masz. Nie zamierzam cię w żaden sposób krzywdzić i sprawiać ci przykrości. Jedyne na czym mi zależy, to twoje szczęście i bezpieczeństwo.

Zagryzłam wargę i spojrzałam mu w końcu w oczy. Czoło miał zmarszczone i wpatrywał się we mnie, jakby autentycznie był przybity moim obecnym stanem.

— Widzę, że mi nie ufasz i nie wiem, co o mnie słyszałaś, ale zapewniam cię, że to kłamstwa.

Chciałabym mu wierzyć, jednak byłam świadkiem zbyt wielu sprzecznych sytuacji, by to do siebie przyjąć. W przypływie odwagi przyznałam:

HERO ✔ || RIAMARE #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz