『 ROZDZIAŁ 37 』

1.8K 127 22
                                    

HERO

Zaskakujące jak bardzo życie może się zmienić zaledwie w ciągu jednego dnia. Wczoraj przed południem sądziłem, że już nie wyciągnę Ariany z przeklętych łapsk Berardino. A dziś? Dziś leżała tuż obok mnie, okryta kołdrą i słodko spała przy moim boku.

Patrzyłem na nią chyba kilka dobrych godzin, bo to był pierwszy raz, gdy świadomie obok siebie spaliśmy. W przeddzień jej ślubu ani jedno, ani drugie nie zmrużyło oka, ale tego dnia oboje padliśmy. Ja nie mogłem pochwalić się porażającą liczbą przespanych tej nocy godzin, ale w ogóle mi to nie przeszkadzało. Spożytkowałem ten czas na robienie o wiele bardziej interesujących rzeczy.

Zamrugała kilkukrotnie, nim wydała z siebie cichy dźwięk i rozchyliła zaspane powieki. Nie wyglądała na przerażoną, czy też zniesmaczoną, ale nie odnalazłem w jej oczach również żadnych pozytywnych emocji.

— Patrzyłeś na mnie, gdy spałam? — to były pierwsze słowa, które padły z jej ust.

Kącik moich ust wzniósł się mimowolnie do góry. Kiwnąłem jej w odpowiedzi głową.

— Naprawdę zachowujesz się jak psychopata — wymruczała, ponownie zamykając oczy i wzdychając ciężko.

— Jest duże prawdopodobieństwo tego, że nim jestem — odparłem cicho.

Uchyliła jedno oko.

— Wiem.

I na nowo zamknęła oczy.

Czułem się dziwnie z myślą, że od teraz będę dzielił z nią łóżko. Że dzień w dzień będę wracał do domu, w którym będzie kobieta. To dość duża zmiana w moim życiu, jednak wolałem nad tym nie rozmyślać, bo i tak sytuacja wciąż była niepewna. Wraz z pozbyciem się kretów, wcale nie stało się bezpiecznie. Musiałem jechać dziś do ojca i obgadać temat. Nie kontaktowaliśmy się ze sobą, na wypadek gdyby ktoś podsłuchiwał nasze rozmowy. Nie wiedziałem, co się działo z Federico. Elena na pewno uciekła z bliźniakami do ojca, ale ojciec Ariany był na celowniku.

Pieprzony Gustavo.

Chciałem samodzielnie go zabić, ale nie mogłem tego zrobić, bo musiałem zająć się Arianą. Myślałem, że mnie coś strzeli, gdy zaczął wygadywać te pieprzone smęty. Famiglia rządziła się swoimi prawami, ale ten gnojek wiedział, w co wchodził. Pieprzenie o tym, jak uzależnienie wypaczyło mózg jego ojcu, było wręcz żenujące. Jedną z najważniejszych zasad funkcjonowania w organizacji było nie pozwolenie na wciągnięcie się w uzależnienie. Na tępotę nie było lekarstwa i skoro miał takie ciągoty, to sam, wkraczając do półświatka, wydał na siebie wyrok.

Najgorsze były jednak słowa o Arianie, które wypowiedział Gustavo. Zabolały mnie one, bo na tyle znałem tę dziewczynę, że wiedziałem, iż miał w jednej sprawie rację. Chciała się z tego świata wyrwać. A on planował jej w tym pomóc. Ja natomiast byłem takim egoistą, że z pełną premedytacją wciągnąłem ją ponownie pod powierzchnię.

Przy mnie nie posmakuje tego zwykłego, kolorowego życia. I chociaż nie chciałem brać tego do siebie, to ugodziło to moje poczucie własnej wartości. Gustavo może i nie był dla niej najlepszym wyborem, ale ja chyba byłem jeszcze gorszym.

— Musimy jechać niedługo do mojego ojca — wyznałem po dłuższej ciszy. — Gino wkrótce się pojawi i przywiezie dla ciebie jakieś ubrania.

Otworzyła oczy i wpatrzyła się we mnie smutnymi oczami. Żałowała, że to ze mną od teraz będzie musiała spędzać życie?

— Możesz wziąć prysznic, a ja w tym czasie zrobię ci śniadanie. — Pochyliłem się w jej stronę, by pocałować ją w odkryte ramię, a później niespiesznie podniosłem się z materaca.

HERO ✔ || RIAMARE #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz