『 EPILOG 』

2.5K 148 49
                                    

HERO

Po całym dniu użerania się z dłużnikami i wkurzonym Armano, mogłem nareszcie odsapnąć. Miałem naprawdę fatalny humor przez cały dzień, ale w chwili, gdy zaparkowałem przed domem ojca, rozluźniłem się. To nie był zbyt dobry moment na wściekanie się i musiałem wyluzować, by wszystko poszło zgodnie z planem.

Wysiadłem niedbale i nim wkroczyłem do rezydencji, wziąłem głęboki oddech. Odkąd Federico trafił w ręce policji, dzień w dzień zostawiałem Arianę w domu mojego ojca, by była bezpieczna, gdy ja wykonywałem swoją robotę. Postawili jej ojcu parę zarzutów, ale nie wyglądało na to, by wiele na niego znaleźli. Za to kaucja była dość wysoka i wyciągnięcie go z więzienia prawdopodobnie byłoby dość trudne i przede wszystkim ryzykowne. Nie była to zapewne informacja, której wszyscy się spodziewali, ale najwyraźniej nie zawsze wszystko układa się tak, jak chcemy, a nawet nasza siła i motywacja czasem zawodzi.

Wstąpiłem do środka, słysząc już z salonu piski dzieciaków. Z tego domu zrobiło się przeklęte przedszkole, bo nie dość, że piekielne bliźniaki tu pomieszkiwały z Eleną, to była tu jeszcze moja mała królewna i maluchy od Diotalleviego. I nim się obejrzałem, a Leia wparowała wprost w moje nogi.

Złapałem starszą latorośl Luciano i wziąłem ją na ręce, a ona zaczęła wyginać się na wszystkie strony.

— Ty mały smrodzie, najpierw mnie taranujesz, a teraz chcesz się tak łatwo wykaraskać? — Chichotała, gdy przyciągnąłem ją do siebie jeszcze bliżej. — Oho, złą osobę sobie wybrałaś do walki.

Zaczęła piszczeć, a mi bębenki prawie w uszach pękły, więc z grymasem się poddałem i ją puściłem, a ona pobiegła natychmiast do pozostałych dzieciaków. Basilio i Constanza oglądali jakiś film animowany, a maluchy zajęły niemal całą podłogę. Vallea, czyli młodsza córka Luciano, już powoli zaczynała raczkować i przy tym nieco górowała nad niespełna półroczną Giulianą. Z brzdącami siedziała Verona, a w kuchni urzędowała Ariana z Eleną i Mariną, przygotowując jakieś danie.

— Czuję się, jakbym cofnął się do szkoły — mruknąłem, podchodząc do mojej żony i przytulając ją od tyłu. Krzyknęła na mnie i próbowała się wysunąć z moich objęć, bo właśnie przeszkodziłem jej w ugniataniu ciasta. — Nie było tam tylko takich seksownych nauczycielek, a szkoda.

Prychnęła drwiąco i dźgnęła mnie w żebra, czego się nie spodziewałem, więc odsunąłem się ze zduszonym śmiechem. Dałem buziaka w policzek Marinie, a Elenie tylko kiwnąłem. Chyba jeszcze nie do końca przyjęła do siebie fakt, co robiłem z jej córką.

Przeszedłem do salonu i tam przywitałem się z Verą, a potem złapałem w ręce Giulianę.

— Jest i moja słodka królewna. — Ucałowałem ją w czółko, a ona zaczęła chichotać i się wiercić. Chyba wszyscy w tym domu straciliśmy dla niej głowę, bo mała była nadzwyczaj grzeczna i ciekawa świata, a do tego zdecydowanie wysuwała się na prowadzenie w rankingu słodkości. — Z przyjemnością bym cię schrupał, ale ojciec by mnie chyba za to zajebał.

— Hero! — Głos Mariny sprawił, że się zaśmiałem.

Mała uśmiechała się do mnie i zaczęła delikatnie dotykać mojej twarzy, więc złapałem między wargi jej paluszki, co wywołało na jej twarzy jeszcze szerszy uśmiech. Była taka urocza, że miałem ją ochotę udusić z tej miłości. Jeszcze żadne dziecko nie wzbudzało we mnie takich uczuć, ale raczej spowodowane to było tym, że Giuliana była po prostu łatwym i grzecznym brzdącem. Podczas gdy inne wyły jak opętane i stękały co chwilę, by później na ciebie zwymiotować, ona była malutką damą. A jej uśmiech miażdżył płuca.

HERO ✔ || RIAMARE #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz