『 ROZDZIAŁ 28 』

1.4K 120 5
                                    

ARIANA

Wraz z walizką pełną ubrań i książek stanęłam na samym szczycie schodów prowadzących do domu wujka i cioci. Mama nie zdążyła nawet zapukać, a drzwi się uchyliły, a w nich stanęła uśmiechnięta ciocia.

— Wchodźcie — wyszeptała, machając na nas ręką. — Mała właśnie zasnęła.

Weszłam tuż za mamą i od razu przywitałyśmy się z ciocią. Wyglądała, jakby była w dobrym humorze i wręcz kwitnęła. Macierzyństwo ewidentnie jej służyło.

Zostawiłyśmy swoje bagaże w pokojach gościnnych i przeszłyśmy do salonu, gdzie w koszyku spała Giuliana. Jej policzki były okrąglutkie i rumiane, ale co najbardziej rzucało się w oczy, to jej ponadprzeciętnie długie rzęsy i brązowe włoski na głowie.

— Jest taka malutka — szepnęła mama. — Mniejsza niż sądziłam.

— Ale ładnie przybiera na wadze — przyznała ciocia z cichym chichotem.

Giuliana wyglądała jak aniołek. Naprawdę nie można było się na nią napatrzeć. Była owinięta w kremowy kocyk i ssała smoczek, czasami mrucząc coś pod nosem.

— Napijecie się czegoś? Może jesteście głodne? Właśnie zabierałam się za przygotowywanie obiadu.

— Och, nie kłopocz się. Ja mogę coś zrobić. Pewnie jesteś zmęczona.

Ciocia tylko machnęła ręką.

— Santiago jest aniołem i naprawdę bardzo mocno mnie wspiera, więc nie mam co narzekać.

— Oj tam — mama się żachnęła. — Ja coś na szybko upichcę, a ty zajmij się córką.

No i skończyło się na tym, że mama gotowała właśnie swój popisowy krem z kukurydzy, ciocia prasowała malutkie ciuszki Giuliany, a ja schludnie je składałam.

— Jak przygotowania do ślubu? — zagadnęła mnie ciocia. — Pewnie się stresujesz. Pamiętam swój ślub z Santiago, jakby to było wczoraj.

— Też panikowałaś? — udałam żartobliwy ton, choć było w tym pytaniu dużo prawdy.

— Bardzo. Nie mogłam powiedzieć, że się go nie bałam. Był przerażający.

Zaśmiałam się razem z nią. Wujek może i wyglądał na potężnego gościa, któremu nie chciałoby się zaleźć za skórę, ale przez to, że znałam go z tej kochanej i ciepłej strony, to ciężko było mi sobie wyobrazić ten strach, o którym mówiła ciocia. Dla rodziny był po prostu cudowny i naprawdę go uwielbiałam.

Pamiętam, że gdy byłam mała i przyjeżdżałam tutaj z rodzicami, to często brał mnie na barana i nie miał problemu, by pobawić się ze mną lalkami. Dopiero teraz urodziła mu się jego własna córka, ale wujek już wcześniej traktował mnie jak swoje własne dziecko, więc wiedziałam, że teraz Giuliana musiała stać się jego oczkiem w głowie.

— Okazało się jednak, że Santiago jest wspaniałym mężem i jeszcze lepszym ojcem.

— Obym to samo mogła powiedzieć o Gustavo — wymruczałam na tyle głośno, by mnie usłyszała.

— Na pewno, kochanie. Poza tym ładny z niego chłopak. — Puściła mi oczko, więc nareszcie się szczerze roześmiałam.

Uporałyśmy się z wszystkimi ubrankami w momencie, gdy mama skończyła przygotowywać obiad. Ciocia wzięła wtedy Giulianę, by ją nakarmić, więc poczekałyśmy na nią z posiłkiem, a później już na spokojnie mogłyśmy się zająć jedzeniem.

— Jak się w ogóle czujesz? Nadal boli cię rana? — Ciocia jak zawsze się zatroskała. — Hero jak usłyszał o ataku, to od razu ruszył do Columbii.

HERO ✔ || RIAMARE #3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz