1

638 26 38
                                    

JIMIN'S POV

Szkoła. Większość osób nienawidziła tego miejsca, ale ja nie zaliczałem się do tego grona. Spędzałem w szkole możliwie najwięcej czasu. Przychodziłem długo przed zajęciami, a wychodziłem tuż przed zamknięciem o dwudziestej trzeciej.

Wstałem jak co rano, zacząłem się ogarniać do szkoły. Po założeniu mundurka, wziąłem plecak, telefon, słuchawki i maskę. Po cichu opuściłem mieszkanie i spacerkiem ruszyłem w stronę szkoły. Na twarzy miałem maskę, tak jak wszyscy dookoła. Nie przeszkadzało mi to. Lubiłem zakrywać twarz.

Kiedy dotarłem do szkoły, miałem jeszcze jakąś godzinę do pierwszej lekcji. Żeby nie siedzieć w budynku, poszedłem po kawę do kawiarni niedaleko, a po dłuższej chwili siedziałem w parku i rozkoszowałem się piękną pogodą. Słońce grzało naprawdę mocno mimo wczesnej godziny, ale nie zdjąłem bluzy.

Po pewnym czasie spojrzałem na zegarek. Musiałem powoli zbierać się do szkoły. Westchnąłem, wstałem i ruszyłem. Po drodze piłem kawę i jadłem rogalika. Kiedy wszedłem na parking przed gmachem szkoły, zauważyłem sporo uczniów. Prawie wszyscy mieli maski ma twarzach. Nie żeby było to coś nowego.

Wszedłem do środka i idąc pod salę słyszałem jak jakiś nauczyciel krzyczy na chłopaka z ostatniej klasy za brak osłoniętej twarzy. Wszedłem do klasy i jak zwykle byłem jako pierwszy. Oprócz mnie był jeszcze tylko nauczyciel. Był nim Jeon Jungkook. Przystojny, młody mężczyzna który uczył biologii. Przywitałem się z nim i jak zwykle zająłem miejsce z tyłu sali. Otworzyłem podręcznik i zacząłem powtarzać.

Biologia nie była moją mocną stroną, ale starałem się jak mogłem.

Klasa zaczynała powoli się zapełniać, a kiedy zadzwonił dzwonek, pan Jeon wstał ze swojego miejsca.

- Dzień dobry. - Powiedział. Po tonie jego głosu wiedziałem, że uśmiechał się pod maską. - Jak państwu minął weekend?

- Dobrze! - Odpowiedziała dziewczyna siedząca pod oknem w trzeciej ławce. Zawtórowaliśmy jej.

- Bardzo się z tego cieszę. A teraz zacznijmy. Otwórzcie proszę podręczniki na stronie trzydziestej.

Kiedy wykonaliśmy polecenie, zaczęliśmy czytać na głos, każdy po kawałku. Po każdej osobie pan Jeon tłumaczył nam tekst bardziej przyswajalnym językiem, no chyba że akurat było to coś banalnego. Lubiłem to. Pan Jeon świetnie tłumaczył i nie denerwował się jak ktoś nie rozumiał. Wiem, oklepany tekst, ale w tym przypadku naprawdę tak było. Przekonałem się o tym na własnej skórze.

Jako, że byłem debilem biologicznym, dość często zostawałem po zajęciach, żeby jeszcze raz przerobić temat z lekcji. Pan Jeon potrafił przez godzinę tłumaczyć mi jedną rzecz. Ważne było dla niego to żebym naprawdę zrozumiał, a nie żebym udawał że wiem o co chodzi a później uwalał sprawdziany.

- Dobrze. Teraz przejdziemy do zadań. Otwórzcie zeszyty.

Nauczyciel podyktował nam treść zadania i kazał w ciszy je rozwiązać. Zacząłem to robić i już byłem cały zadowolony, że może wreszcie zrobię coś z biologii dobrze za pierwszym razem, ale wtedy okazało się, że jak jest zbyt prosto to muszę coś schrzanić.

- Czy ktoś rozwiązał? - Usłyszałem po dłuższym czasie głos pana Jeon. Przełknąłem ślinę zestresowany. Rozejrzałem się po sali i zauważyłem, że wszyscy, oprócz mnie, kiwają głowami. No cudownie. - Jimin?

Spojrzałem zrezygnowany na nauczyciela, a on od razu chyba zrozumiał mój problem.

- W porządku. Poproszę... Pani Haeun. Może pani rozwiązać to na tablicy?

- Oczywiście.

Dziewczyna wstała, a pan Jeon podszedł do mojej ławki i usiadł obok mnie.

- Czego nie rozumiesz? - Zapytał spokojnym głosem. Nie odezwałem się, tylko spuściłem głowę. - Jimin. Wiesz że jestem tu żeby ci pomóc.

- No bo.. Zrobiłem tak. - Pokazałem zeszyt mężczyźnie, a on pochylił się nad nim i zaczął analizować. Po krótkiej chwili podsunął mi zeszyt z powrotem pod nos i wskazał na polecenie.

- Użyłeś złych alleli. Pląsawica Huntingtona jest oznaczana przez allele dominujące, czyli duże "A". Spróbuj jeszcze raz.

Pan Jeon wrócił pod tablicę, gdzie sprawdził co zrobiła Haeun. Po kilku chwilach wstawił jej plusa. Westchnąłem zrezygnowany. Kolejne zadania również nie szły mi najlepiej. Jak nie walnąłem się w literkach to w liczbach.

- Jimin, przyjdź do mnie po zajęciach, dobrze?

- Dobrze.

Kiedy skończyła się lekcja, pan Jeon zabrał swoje rzeczy i wyszedł, a ja wyciągnąłem książki do historii.

Na tej lekcji szło mi trochę lepiej. Bardzo lubiłem ten przedmiot i spędzałem nad nim bardzo dużo czasu.

- W ramach sprawdzenia państwa wiedzy, napiszemy sobie dziś kartkówkę. - Powiedział nauczyciel, którym był starszawy pan Kim Jiho.

Cała klasa jęknęła niezadowolona, co spotkało się ze śmiechem nauczyciela.

- Wiem, że państwo kochają moje kartkówki. A teraz chowamy wszystko oprócz długopisów. No już.

Po wykonaniu polecenia, pan Kim rozdał nam kartki i kazał pisać. Dał nam piętnaście minut.

Ten czas minął bardzo szybko, ale na szczęście zdążyłem napisać wszystko. Na tym przedmiocie moim głównym problemem było to, że miałem dużo do napisania, a mało czasu i nie zawsze się wyrabiałem.

- No dobrze. - Powiedział pan Kim, kiedy wszyscy oddali kartki. - Przeczytajcie i zróbcie jakieś porządne notatki z tematu ze strony pięćdziesiątej. A ja w tym czasie sprawdzę wasze prace.

Otworzyłem podręcznik i zacząłem czytać. Nie lubiłem robić sam notatek z podręcznika. Wszystko wydawało mi się na tyle ważne, że trzeba to zapisać, więc w sumie to mogłem przepisać cały podręcznik do zeszytu.

Pod koniec lekcji każdy otrzymał swoją kartkówkę. Spojrzałem na ocenę. Cztery z plusem. Nie najgorzej.

- To wszystko na dziś. - Powiedział nauczyciel w chwili, kiedy zadzwonił dzwonek. - Do zobaczenia jutro.

Pożegnaliśmy się z panem Jiho i czekaliśmy na matematykę. Tego przedmiotu tak dla odmiany bardzo nie lubiłem. Totalnie nie rozumiałem co, jak, po co i na co.

Tak czy inaczej, ta lekcja dłużyła mi się jeszcze bardziej niż biologia. Na biolce przynajmniej było ciekawie, natomiast na matmie nauczycielka tak przynudzała i tak nie potrafiła tłumaczyć, że aż mnie skręcało. I najgorsze było to, że jeśli tylko powiedziało się jej że czegoś się nie rozumie, to potrafiła krzyczeć tak, że słychać ją było na drugim końcu szkoły. Porażka.

Po matematyce, na której prawie umarłem bo musiałem iść do tablicy a nie potrafiłem rozwiązać zadania, przyszedł czas na koreański, fizykę, a później angielski. Po jednej z najgorszych lekcji na świecie i językach, które nie były najgorsze miałem jeszcze wf. Tę lekcję lubiłem chyba najbardziej.

Uwielbiałem biegać, a kiedy tylko mogłem, za zgodą nauczyciela szedłem na szkolną siłownię. Tam razem ze znajomymi ćwiczyliśmy po parę godzin i często wuefista musiał nas niemal siłą wyrzucać.

Po wf-ie przemyłem się pod szkolnym prysznicem, przebrałem i poszedłem do gabinetu pana Jeon. Nim zapukałem, odetchnąłem kilka razy.

- Proszę. - Usłyszałem stłumiony głos nauczyciela, więc otworzyłem drzwi i wszedłem do środka.

Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz