JUNGKOOK'S POV
Przyjechałem do szkoły wcześniej niż zazwyczaj. Przed pierwszą lekcją musiałem iść na spotkanie z dyrekcją i innymi nauczycielami.
- Szanowni państwo. - Zaczął dyrektor, kiedy wszyscy już siedzieliśmy w pokoju nauczycielskim. Każdy miał na twarzy maskę. - Jeśli sytuacja w kraju się nie poprawi, trzeba będzie zamknąć szkołę i prowadzić lekcje zdalnie. Z tego powodu, w tym tygodniu w godzinach wieczornych będą prowadzone kursy jak korzystać ze stworzonych na tą okoliczność aplikacji. Będzie też stworzony na nowo plan lekcji. Chciałbym, aby każdy z państwa podał w najbliższym czasie dyspozycyjne godziny i dni tygodnia w których będzie mógł prowadzić zajęcia. Chciałbym jednak zaznaczyć, że zależy mi na tym, aby takie przedmioty jak język koreański, matematyka i język obcy były możliwie najczęściej. Nauki ścisłe, takie jak biologia, chemia, fizyka raz, dwa razy w tygodniu. Przynajmniej jeśli chodzi o podstawę.
- A co z wf-em? - Zapytał trener.
- Pracujemy nad tym. Dokładniejsze informacje zostaną podane w przyszłym tygodniu. Czy są jeszcze jakieś pytania? - Wszyscy pokręcili głowami. - To wszystko.
Ruszyłem do sali w której miałem prowadzić pierwszą lekcję. Towarzyszyła mi chemiczka. Rozmawialiśmy o zaistniałej sytuacji.
- Aż trudno uwierzyć, prawda? - Zapytała. Widziałem, że była naprawdę zmartwiona.
- Tak. - Przyznałem jej rację. - Miejmy jednak nadzieję, że sytuacja szybko wróci do normy.
Wszedłem do pustej klasy, wcześniej żegnając się z chemiczką. Usiadłem przy biurku i po uruchomieniu laptopa, zacząłem przeglądać wiadomości. Z każdą kolejną stroną traciłem nadzieję, że sytuacja szybko się uspokoi.
W pewnym momencie do sali wszedł pierwszy uczeń. Był nim Park Jimin. Zawsze przychodził jako pierwszy.
- Dzień dobry, profesorze. - Powiedział, kłaniając się.
- Dzień dobry, Jimin.
Chłopak usiadł w ostatniej ławce i wyciągnął podręcznik. Obserwowałem go przez chwilę, po czym wróciłem do swojej lektury. Po kilku minutach miałem jednak dosyć więc po prostu oparłem się wygodnie i patrzyłem jak klasa zaczyna się zapełniać uczniami. Kiedy zadzwonił dzwonek, wstałem ze swojego miejsca, poprawiłem maskę na twarzy i przywitałem się.
- Dzień dobry. Jak państwu minął weekend?
- Dobrze!- Usłyszałem uczennicę siedzącą pod oknem. Reszta pokiwała głowami na znak że się z nią zgadza. Nie zamierzałem wnikać czy to prawda.
- Bardzo się z tego cieszę. A teraz zacznijmy. Otwórzcie proszę podręczniki na stronie trzydziestej.
Kiedy każdy miał już otwarty podręcznik, poprosiłem, żeby tak jak zwykle po kawałku każdy na głos przeczytał to co znajdowało się na stronie. Kiedy coś było niezrozumiałe, tłumaczyłem to bardziej ludzkim językiem.
- Pani Minji. - Przerwałem dziewczynie, która akurat czytała. - Poprosiłbym żeby czytała pani troszkę głośniej. Te maski dość mocno tłumią, a chciałbym żeby każdy słyszał.
- Oczywiście.
Kiedy dobrnęliśmy do końca, podyktowałem zadanie które wydawało mi się dość proste. Uważnie obserwowałem jak uczniowie piszą w zeszytach rozwiązania. Każdy wspomagał się książką lub notatkami z poprzednich lekcji. Uważniej patrzyłem w stronę ostatniej ławki, w której siedział Park Jimin.
Ten chłopak był na swój sposób fascynujący. W porównaniu do jego rówieśników był nadzwyczaj dobrze wychowany, chociaż kiedy tak po prostu się na niego patrzyło, to wydawał się nieco dziwny. Zawsze, nie ważne jaka była temperatura miał bluzę lub bluzkę z długim rękawem, których nigdy nie podciągał, do tego potrafił przyjść do szkoły w okularach przeciwsłonecznych. Tłumaczył wtedy że ma zapalenie spojówek czy inne infekcje oczu i nie może ich zdjąć. Czasem przez cały dzień miał na twarzy maskę, a kiedy mówił, brzmiał jakby dopiero co podano mu znieczulenie u dentysty. Zdarzyło się też, że miał całe poobcierane ręce aż do krwi.
Park Jimin był zdolnym uczniem ale domyślałem się że ma problemy w domu. Nikt jednak nie wiedział czy coś się u niego dzieje. Nikt nigdy nie widział jego rodziców, nikt u niego nie był. Przynajmniej z tego co ja wiedziałem.
Tak czy inaczej, obserwowałem jego pochylone ciało i zastanawiałem się czy uda mu się tym razem rozwiązać zadanie.
- Czy ktoś rozwiązał? - Zapytałem po kilku minutach, a wszyscy z wyjątkiem jednej osoby zaczęli kiwać głowami. - Jimin?
Spojrzenie chłopaka powiedziało mi wszystko. Nie zezłościłem się. Przecież nie każdy musi być dobry z biologii.
- W porządku. Poproszę... Pani Haeun. Może pani rozwiązać to na tablicy? - Poprosiłem, a dziewczyna wstała i z zeszytem ruszyła w stronę tablicy.
- Oczywiście.
Podszedłem do Jimina i usiadłem obok niego.
- Czego nie rozumiesz? - Zapytałem spokojnie, ale chłopak zamiast odpowiedzieć, spuścił głowę. - Jimin. Wiesz że jestem tu żeby ci pomóc.
- No bo.. Zrobiłem tak. - Odezwał się nieśmiało, przesuwając swój zeszyt w moją stronę. Przyjrzałem się jego zapiskom.
- Użyłeś złych alleli. Pląsawica Huntingtona jest oznaczana przez allele dominujące, czyli duże "A". Spróbuj jeszcze raz. - Wyjaśniłem po chwili, po czym oddałem mu zeszyt i wróciłem na środek sali. Sprawdziłem co Haeun zrobiła.
Po wstawieniu jej plusa podyktowałem trzy kolejne zadania. Usiadłem przy biurku i czekając aż wszyscy rozwiążą, przejrzałem maile. Było kilka reklam, wiadomość od dyrektora i mail od firmy kurierskiej że moja paczka została już wysłana. Wszedłem w maila od dyrektora. Dotyczył on kursów o których wspominał na spotkaniu. Wyszedłem z poczty i zapytałem uczniów czy rozwiązali zadania. Prawie wszyscy pokiwali głowami.
- Jimin, przyjdź do mnie po zajęciach, dobrze?
- Dobrze.
Chwilę później zadzwonił dzwonek. Pożegnałem się z uczniami, zabrałem swoje rzeczy i poszedłem do kolejnej klasy. Tam tak dla odmiany ogarniały może trzy osoby a pozostałe dwadzieścia nie były w stanie nawet ze zrozumieniem przeczytać polecenia.
Po tej męczarni zostałem wezwany do sekretariatu, gdzie dowiedziałem się że będę miał zastępstwo na fizyce w pierwszej klasie. Poszedłem do odpowiedniej sali, a uczniowie patrzyli na mnie zdziwieni.
- Dzień dobry. - Przywitałem się, kiedy już wszyscy siedzieli na swoich miejscach. - Państwa nauczyciel musiał pilnie opuścić szkołę, dlatego jestem tu ja. Od razu zaznaczę, że nie jestem zbyt dobry z fizyki.
- A nie może nam pan zrobić lekcji biologii? - Zapytał jeden z uczniów.
- Zrobiłbym to z wielką chęcią, ale dostałem polecenie aby przeprowadzić lekcję fizyki.- Uśmiechnąłem się lekko. - Na następnych zajęciach będą państwo mieli kartkówkę.
- O nie... - Jęknęli wszyscy, a ja zaśmiałem się.
- Spokojnie. Postaram się wybić ten pomysł z głowy pana Choi. Ale nie obiecuję, że mi się to uda.
Zacząłem prowadzić lekcję w oparciu o prezentację, którą miałem od nauczyciela. Połowy nie rozumiałem, ale od czego jest Internet.
Kiedy usłyszałem dzwonek na koniec lekcji, pożegnałem się z uczniami i poszedłem na kolejne zajęcia i tak do piętnastej. Poszedłem do swojego gabinetu, który znajdował się na najwyższym piętrze. Usiadłem przy swoim biurku i czekałem. W końcu usłyszałem pukanie.
- Proszę. - Powiedziałem, a po chwili moim oczom ukazał się zamaskowany Park Jimin.
CZYTASZ
Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]
Fiksi PenggemarPark Jimin - jeden z uczniów drugiej klasy liceum w Seulu. Ma całkiem dobre oceny nie licząc biologii, fizyki i matematyki. Jest raczej neutralną osobą w szkole. Nie ma dużo wrogów ani przyjaciół. Spędza w szkole mnóstwo czasu, aby uciec od znęcając...