28

264 22 2
                                    

JUNGKOOK'S POV

   Siedziałem bezczynnie w swojej sypialni i przez to, że nie miałem co robić, zacząłem myśleć. Oczywiście moje myśli od razu uciekły do sytuacji sprzed kilku dni z Jiminem. Wyglądał wtedy tak uroczo z zaczerwienioną twarzą. 

   W ogóle ten chłopak był uroczy. Dzięki mieszkaniu z nim pod jednym dachem zobaczyłem tę jego stronę, której chyba nikt nie widział. W szkole zawsze był cichy, spokojny, a w domu - kiedy nie siedział akurat przy laptopie - był pełen życia, uśmiechnięty. Cieszyłem się, że wziąłem go do siebie. 

   Z zamyślenia wyrwał mnie dźwięk dzwonka do drzwi. Zdziwiony poszedłem otworzyć. Przed drzwiami stało dwóch policjantów, którzy widząc mnie, przedstawili się.

- Czy mieszka z panem pan Park Jimin? - Zapytał policjant wyższy stopniem. 

- Tak, a o co chodzi? 

- Chcielibyśmy z nim porozmawiać. 

- Zawołam go. - mężczyźni skinęli głowami, a ja odwróciłem się do wnętrza domu. - Jimin! Policja do ciebie!

   Chłopak po chwili zbiegał już ze schodów, zakładając jednocześnie maseczkę na twarz. Widziałem po jego oczach, że jest przestraszony. 

- Pan Park Jimin? - Zapytał policjant niższy stopniem. 

- T-tak. 

- Chcielibyśmy porozmawiać o pana ojcu. 

- Oh... D-dobrze. 

- Chodźmy do radiowozu. 

   Pomarańczowowłosy spojrzał na mnie przerażony, ale ruszył za policjantami i po chwili cała trójka zniknęła w radiowozie. Przymknąłem drzwi, żeby tak nie wiało i żeby Neko nie postanowił wyjść na spacer i czekałem. 

   Minuty mijały, a ja coraz bardziej się niepokoiłem, chociaż z drugiej strony cieszyłem się, że może sprawa ojca Jimina się rozwiąże. 

   Po jakiejś godzinie usłyszałem ciche pukanie. Przez chwilę nawet myślałem, że się przesłyszałem, ale Neko podszedł do drzwi i zaczął miauczeć. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem zapłakanego Jimina. 

- Matko, Jimin, co się stało? - Zapytałem, przytulając go mocno. Chłopak pokręcił głową bez słowa. - Już dobrze. Jestem tu. Chodź, usiądziemy  w salonie. 

   Powoli poszliśmy do odpowiedniego pomieszczenia. Usiadłem na kanapie i posadziłem nastolatka na swoich kolanach. Czekałem cierpliwie aż się uspokoi, co zajęło mu jakieś dwie godziny. W tym czasie nie pytałem o nic. Po prostu gładziłem jego plecy i głowę. 

- Już lepiej? - Zapytałem, kiedy chłopak przestał płakać. Skinął głową, ale nie odezwał się. Spojrzałem na jego opuchniętą twarz. Miał zamknięte oczy, a jego ciało robiło się coraz cięższe. Wstałem i zaniosłem go do jego sypialni, gdzie położyłem go na łóżku i przykryłem, żeby nie zmarzł. - Śpij, Jimin-ah. - Wyszeptałem, po czym odwróciłem się, żeby wyjść z pokoju, ale poczułem drobną rękę na nadgarstku. 

- Zostań, proszę... - Usłyszałem cichutki głos Parka.

   Nie miałem serca, żeby mu odmówić. Położyłem się obok chłopaka, który od razu się do mnie przytulił. Objąłem go, a po chwili chłopak już spał. Spojrzałem na zegarek. Była dwudziesta druga. 

   Leżałem tak do dwudziestej trzeciej, a później ostrożnie wstałem, nakarmiłem kota, sam zjadłem kolację i poszedłem się umyć. W trakcie prysznica myślałem o Jiminie. Wiedziałem, że mieszkanie z ojcem było dla niego traumą, ale chyba aż do tej pory nie zdawałem sobie sprawy jak wielką. 

Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz