JUNGKOOK'S POV
Kiedy uczennica odeszła, rozejrzałem się. Jimina nigdzie nie było. Poszedłem do sali w której miałem prowadzić zajęcia i tak minął mi cały dzień. Około szesnastej stwierdziłem, że przejdę się do sklepu żeby kupić sobie coś do jedzenia. Szedłem powoli, patrząc na osobę przede mną. Pomarańczowa czupryna była jedyna w swoim rodzaju, więc od razu wiedziałem kto to był. Nagle chłopak zachwiał się i oparł o murek.
- Jimin? - Nastolatek odwrócił się w moją stronę. Był jeszcze bardziej blady niż kilka godzin wcześniej.
- Tak? - Zapytał, a ja słyszałem w jego głosie że coś jest bardzo nie tak.
- Wszystko w porządku?
- Tak tak. Przepraszam, muszę iść.
Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo chłopak odwrócił się i odszedł. Skręcił w pierwszą uliczkę jaką mijał i tyle go widziałem. Stałem przez chwilę w miejscu, ale w końcu stwierdziłem, że muszę się pospieszyć, żeby zdążyć na kolejne zajęcia. Wszedłem do sklepu, kupiłem kimbap i jakiś ramen instant.
Wróciłem do szkoły na trzy minuty przed dzwonkiem. Wiedząc, że nie zdążę do swojego gabinetu, poszedłem do sali w której miałem mieć lekcję. Na szczęście udało mi się jeszcze zjeść trochę kimbapu.
Lekcja skończyła się o siedemnastej trzydzieści. Pożegnałem się z uczniami, po czym wyszedłem z pracy. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. W czasie drogi czułem jak oczy same mi się zamykają.
- Jungkook, skup się. - Warknąłem na siebie, ruszając ze świateł.
Po drodze do domu podjechałem jeszcze do marketu, żeby zrobić porządne zakupy. Do domu wróciłem dopiero o dziewiętnastej.
Rozpakowałem zakupy, zrobiłem sobie coś do jedzenia, dałem jeść kotu, a później poszedłem do swojego gabinetu, żeby przygotować sprawdzian dla jednej z klas. Chciałem mieć to jak najszybciej z głowy, a jednocześnie marzyłem o pójściu spać.
Siedziałem w gabinecie aż do pierwszej w nocy, ale udało mi się wszystko skończyć. Zadowolony z siebie poszedłem do kuchni, żeby zjeść coś przed snem, a później poszedłem do sypialni, a z niej do łazienki gdzie wziąłem gorący prysznic.
Czułem jak każdy mięsień mojego ciała rozluźnia się. Uwielbiałem to uczucie, chociaż musiałem się bardzo pilnować, żeby nie zasnąć w łazience. Wytarłem się puchatym ręcznikiem, założyłem bokserki w których miałem spać i poszedłem do łóżka. Nim moja głowa dotknęła poduszki, byłem już w krainie Morfeusza.
***
Do moich uszu dobiegł dźwięk budzika połączony z miauczeniem Neko, który usiłował obudzić mnie łaskocząc mnie po twarzy wąsami.
- No już wstaję. - Mruknąłem, przekręcając się z boku na plecy. Wtedy Neko wszedł na moją pierś i zaczął szturchać mnie pyszczkiem. - No już, głodomorze.
Wstałem z łóżka, wyłączyłem budzik i poszedłem dać kotu śniadanie. Postawiłem miskę na podłodze, po czym wstawiłem wodę na kawę. Później usiadłem przy wyspie kuchennej i przeglądając wiadomości, popijałem gorący napój.
Tak jak się spodziewałem, było coraz więcej zakażeń, sytuacja w kraju i na całym świecie była coraz gorsza. Westchnąłem zrezygnowany. Spojrzałem na zegarek. Musiałem się powoli zbierać, żeby zdążyć do pracy, więc poszedłem do sypialni gdzie przebrałem się w wyjściowe ciuchy. Dopiłem kawę, umyłem zęby, sięgnąłem po jabłko z blatu i poszedłem do samochodu.
- Prawo jazdy jest, laptop jest, sprawdziany są. Okej, mogę jechać.
Dojechałem do szkoły w piętnaście minut. Przywitałem się z pracownikami których minąłem w drodze do sali, a po krótkiej chwili siedziałem już za biurkiem czekając na pierwszą klasę z którą miałem mieć lekcję. Już po dziesięciu minutach do sali wszedł Park Jimin.
- Dzień dobry. - Spojrzałem na chłopaka.
- Jesteś chory? - Zapytałem. Nastolatek miał na twarzy trochę podkładu, ale i tak widziałem, że był blady, a pod oczami miał potworne cienie.
- Nie, proszę pana. - Powiedział szybko, ale nie uwierzyłem.
- Chodź tu.
Kiedy Park szedł w stronę mojego biurka, wyciągnąłem z szuflady termometr. Widząc to, nastolatek od razu się zatrzymał.
- Jimin. - Odezwałem się, a chłopak podszedł bliżej. Wstałem ze swojego miejsca i zbliżyłem termometr do czoła Parka. - Trzydzieści osiem.
- Miałem zatrucie pokarmowe w nocy. - Usłyszałem.
- Tym bardziej powinieneś zostać w domu. Wiesz, że jeśli ktoś inny sprawdzi ci temperaturę to zostaną wezwane służby sanitarne?
- Wiem.
- Czemu nie zostałeś w domu?
- Ja.. Dobrze się czuję i nie chciałem opuszczać lekcji.
- Po zajęciach przyjdź do mojego gabinetu.
- Dobrze, proszę pana.
Po tych słowach Park usiadł na swoim miejscu na końcu sali. Przez całą lekcję uważnie go obserwowałem. Później, kiedy miałem zajęcia z innymi klasami, starałem się nie myśleć o Jiminie, chociaż nie było to takie proste. W pewnym momencie, kiedy przechodziłem do kolejnej sali, zauważyłem dwóch mężczyzn w białych kombinezonach. Zacisnąłem zęby zestresowany, ale okazało się, że mężczyźni przyszli po uczennicę z pierwszej klasy.
Około siedemnastej siedziałem w swoim gabinecie i czekałem na Jimina. W końcu usłyszałem pukanie.
- Proszę! - Powiedziałem odpowiednio głośno. Nastolatek wszedł do pomieszczenia, a ja wskazałem mu krzesło przed swoim biurkiem. - Usiądź.
Park usiadł, po czym spuścił głowę. Nie odzywałem się, a jedynie patrzyłem. Pomarańcz na jego włosach był już wyblakły, odrosty miał już dość duże, a niezakryta część twarzy była niepokojąco blada.
- Spójrz na mnie. - Powiedziałem po dłuższej chwili, wyciągając z szuflady płyn micelarny i waciki kosmetyczne. - Zmyj podkład.
- Można się malować. - Zaoponował chłopak, a w jego oczach widziałem przerażenie.
- Nie chodzi mi o to czy wolno czy nie. Chcę zobaczyć twój kolor skóry w tym momencie.
- Po co?
- Bo się martwię. Zmywaj.
- Nic mi nie jest.
- Więc zmyj podkład.
Chwilę to trwało, ale w końcu nastolatek wziął ode mnie rzeczy które cały czas trzymałem i zaczął zmywać podkład. Kiedy skończył, spuścił znów głowę. Wstałem ze swojego miejsca, po czym odszedłem do niego i delikatnie uniosłem jego twarz.
Z kilometra teraz było widać, że jest wyczerpany. Cienie pod oczami były dosłownie niemal czarne i kontrastowały ze śnieżnobiałą skórą chłopaka.
- Kiedy ostatnio porządnie się wyspałeś? - Zapytałem.
- Tej nocy.
- Nie kłam. Widzę w twoich oczach że kłamiesz. - Jimin nie odpowiedział, ale za to do moich uszu dobiegło burczenie w brzuchu młodszego. - Kiedy jadłeś?
- Wczoraj.
- Dlatego miałeś zatrucie pokarmowe? - Chłopak kiwnął głową. - Nie ruszaj się stąd. Zaraz wrócę.
![](https://img.wattpad.com/cover/292530804-288-k666207.jpg)
CZYTASZ
Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]
FanfictionPark Jimin - jeden z uczniów drugiej klasy liceum w Seulu. Ma całkiem dobre oceny nie licząc biologii, fizyki i matematyki. Jest raczej neutralną osobą w szkole. Nie ma dużo wrogów ani przyjaciół. Spędza w szkole mnóstwo czasu, aby uciec od znęcając...