6

330 22 1
                                    

JUNGKOOK'S POV

   Kiedy uczennica odeszła, rozejrzałem się. Jimina nigdzie nie było. Poszedłem do sali w której miałem prowadzić zajęcia i tak minął mi cały dzień. Około szesnastej stwierdziłem, że przejdę się do sklepu żeby kupić sobie coś do jedzenia. Szedłem powoli, patrząc na osobę przede mną. Pomarańczowa czupryna była jedyna w swoim rodzaju, więc od razu wiedziałem kto to był. Nagle chłopak zachwiał się i oparł o murek. 

- Jimin? - Nastolatek odwrócił się w moją stronę. Był jeszcze bardziej blady niż kilka godzin wcześniej. 

- Tak? - Zapytał, a ja słyszałem w jego głosie że coś jest bardzo nie tak.

- Wszystko w porządku?

- Tak tak. Przepraszam, muszę iść. 

   Nie zdążyłem nic powiedzieć, bo chłopak odwrócił się i odszedł. Skręcił w pierwszą uliczkę jaką mijał i tyle go widziałem. Stałem przez chwilę w miejscu, ale w końcu stwierdziłem, że muszę się pospieszyć, żeby zdążyć na kolejne zajęcia. Wszedłem do sklepu, kupiłem kimbap i jakiś ramen instant.

   Wróciłem do szkoły na trzy minuty przed dzwonkiem. Wiedząc, że nie zdążę do swojego gabinetu, poszedłem do sali w której miałem mieć lekcję. Na szczęście udało mi się jeszcze zjeść trochę kimbapu. 

   Lekcja skończyła się o siedemnastej trzydzieści. Pożegnałem się z uczniami, po czym wyszedłem z pracy. Wsiadłem do samochodu i pojechałem do domu. W czasie drogi czułem jak oczy same mi się zamykają. 

- Jungkook, skup się. - Warknąłem na siebie, ruszając ze świateł. 

   Po drodze do domu podjechałem jeszcze do marketu, żeby zrobić porządne zakupy. Do domu wróciłem dopiero o dziewiętnastej. 

Rozpakowałem zakupy, zrobiłem sobie coś do jedzenia, dałem jeść kotu, a później poszedłem do swojego gabinetu, żeby przygotować sprawdzian dla jednej z klas. Chciałem mieć to jak najszybciej z głowy, a jednocześnie marzyłem o pójściu spać. 

   Siedziałem w gabinecie aż do pierwszej w nocy, ale udało mi się wszystko skończyć. Zadowolony z siebie poszedłem do kuchni, żeby zjeść coś przed snem, a później poszedłem do sypialni, a z niej do łazienki gdzie wziąłem gorący prysznic.  

   Czułem jak każdy mięsień mojego ciała rozluźnia się. Uwielbiałem to uczucie, chociaż musiałem się bardzo pilnować, żeby nie zasnąć w łazience. Wytarłem się puchatym ręcznikiem, założyłem bokserki w których miałem spać i poszedłem do łóżka. Nim moja głowa dotknęła poduszki, byłem już w krainie Morfeusza. 

***

   Do moich uszu dobiegł dźwięk budzika połączony z miauczeniem Neko, który usiłował obudzić mnie łaskocząc mnie po twarzy wąsami. 

- No już wstaję. - Mruknąłem, przekręcając się z boku na plecy. Wtedy Neko wszedł na moją pierś i zaczął szturchać mnie pyszczkiem. - No już, głodomorze. 

   Wstałem z łóżka, wyłączyłem budzik i poszedłem dać kotu śniadanie. Postawiłem miskę na podłodze, po czym wstawiłem wodę na kawę. Później usiadłem przy wyspie kuchennej i przeglądając wiadomości, popijałem gorący napój. 

   Tak jak się spodziewałem, było coraz więcej zakażeń, sytuacja w kraju i na całym świecie była coraz gorsza. Westchnąłem zrezygnowany. Spojrzałem na zegarek. Musiałem się powoli zbierać, żeby zdążyć do pracy, więc poszedłem do sypialni gdzie przebrałem się w wyjściowe ciuchy. Dopiłem kawę, umyłem zęby, sięgnąłem po jabłko z blatu i poszedłem do samochodu. 

- Prawo jazdy jest, laptop jest, sprawdziany są. Okej, mogę jechać. 

   Dojechałem do szkoły w piętnaście minut. Przywitałem się z pracownikami których minąłem w drodze do sali, a po krótkiej chwili siedziałem już za biurkiem czekając na pierwszą klasę z którą miałem mieć lekcję. Już po dziesięciu minutach do sali wszedł Park Jimin. 

- Dzień dobry. - Spojrzałem na chłopaka. 

- Jesteś chory? - Zapytałem. Nastolatek miał na twarzy trochę podkładu, ale i tak widziałem, że był blady, a pod oczami miał potworne cienie. 

- Nie, proszę pana. - Powiedział szybko, ale nie uwierzyłem. 

- Chodź tu. 

   Kiedy Park szedł w stronę mojego biurka, wyciągnąłem z szuflady termometr. Widząc to, nastolatek od razu się zatrzymał. 

- Jimin. - Odezwałem się, a chłopak podszedł bliżej. Wstałem ze swojego miejsca i zbliżyłem termometr do czoła Parka. - Trzydzieści osiem. 

- Miałem zatrucie pokarmowe w nocy. - Usłyszałem. 

- Tym bardziej powinieneś zostać w domu. Wiesz, że jeśli ktoś inny sprawdzi ci temperaturę to zostaną wezwane służby sanitarne?

- Wiem.

- Czemu nie zostałeś w domu?

- Ja.. Dobrze się czuję i nie chciałem opuszczać lekcji. 

- Po zajęciach przyjdź do mojego gabinetu.

- Dobrze, proszę pana. 

   Po tych słowach Park usiadł na swoim  miejscu na końcu sali. Przez całą lekcję uważnie go obserwowałem. Później, kiedy miałem zajęcia z innymi klasami, starałem się nie myśleć o Jiminie, chociaż nie było to takie proste. W pewnym momencie, kiedy przechodziłem do kolejnej sali, zauważyłem dwóch mężczyzn w białych kombinezonach. Zacisnąłem zęby zestresowany, ale okazało się, że mężczyźni przyszli po uczennicę z pierwszej klasy. 

   Około siedemnastej siedziałem w swoim gabinecie i czekałem na Jimina. W końcu usłyszałem pukanie. 

- Proszę! - Powiedziałem odpowiednio głośno. Nastolatek wszedł do pomieszczenia, a ja wskazałem mu krzesło przed swoim biurkiem. - Usiądź. 

   Park usiadł, po czym spuścił głowę. Nie odzywałem się, a jedynie patrzyłem. Pomarańcz na jego włosach był już wyblakły, odrosty miał już dość duże, a niezakryta część twarzy była niepokojąco blada. 

- Spójrz na mnie. - Powiedziałem po dłuższej chwili, wyciągając z szuflady płyn micelarny i waciki kosmetyczne. - Zmyj podkład.

- Można się malować. - Zaoponował chłopak, a w jego oczach widziałem przerażenie. 

- Nie chodzi mi o to czy wolno czy nie. Chcę zobaczyć twój kolor skóry w tym momencie.

- Po co?

- Bo się martwię. Zmywaj. 

- Nic mi nie jest.

- Więc zmyj podkład. 

   Chwilę to trwało, ale w końcu nastolatek wziął ode mnie rzeczy które cały czas trzymałem i zaczął zmywać podkład. Kiedy skończył, spuścił znów głowę. Wstałem ze swojego miejsca, po czym odszedłem do niego i delikatnie uniosłem jego twarz. 

   Z kilometra teraz było widać, że jest wyczerpany. Cienie pod oczami były dosłownie niemal czarne i kontrastowały ze śnieżnobiałą skórą chłopaka. 

- Kiedy ostatnio porządnie się wyspałeś? - Zapytałem. 

- Tej nocy. 

- Nie kłam. Widzę w twoich oczach że kłamiesz. - Jimin nie odpowiedział, ale za to do moich uszu dobiegło burczenie w brzuchu młodszego. - Kiedy jadłeś?

- Wczoraj.

- Dlatego miałeś zatrucie pokarmowe? - Chłopak kiwnął głową. - Nie ruszaj się stąd. Zaraz wrócę.

Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz