17

310 18 6
                                    

JIMIN'S POV

   Obudziłem się o siódmej. Wstałem niechętnie, starając się nie obudzić kota śpiącego na mojej poduszce. Poszedłem się umyć, później zjadłem śniadanie i po cichutku wróciłem do sypialni. Otworzyłem laptopa. Kiedy ten się uruchomił, dostałem powiadomienie z poczty. Zdziwiony wszedłem w maila od pana Jeon.

   Otworzyłem załącznik i oniemiałem. Była to praca na fizykę, na siedemnaście stron A4. Szybko zacząłem ją czytać. Byłem w szoku, bo wypracowanie było napisanie zupełnie tak, jakbym ja je pisał.

   Było mnóstwo informacji, razem z podanymi źródłami. Pokręciłem głową, uśmiechając się szeroko. Byłem bardzo wdzięczny panu Jeon, ale z drugiej strony było mi potwornie głupio. Musiałem jakoś mu się odwdzięczyć. Z resztą nie tylko za to.

   Jako, że tego dnia miałem mieć tylko matematykę o jedenastej, postanowiłem szybko wysłać panu od fizyki wypracowanie, a później poszedłem do kuchni gdzie zacząłem przygotowywać śniadanie dla swojego nauczyciela, który jeszcze spał. Kiedy skończyłem, wybiła ósma. Wtedy też zaspany mężczyzna wszedł do kuchni. Kiedy mnie zobaczył, zdziwił się.

- Nie śpisz? - Zapytał niskim, lekko zachrypniętym głosem.

- Nie. Obudziłem się wcześnie, bo wcześnie się położyłem. - Powiedziałem, stawiając przed mężczyzną śniadanie i kawę.

- Jimin, nie musiałeś. - Pan Jeon podrapał się po karku zmieszany.

- Ale chciałem. - Wyszczerzyłem się jak debil. - To w ramach podziękowania. Nie tylko za pracę na fizykę.

   Pan Jeon pokręcił głową, poczochrał moje włosy, po czym kazał usiąść razem z nim i zjeść. Spełniłem rozkaz i po chwili jadłem już śniadanie z nauczycielem.

- Dziękuję, Jimin. To było naprawdę smaczne śniadanie. - Usłyszałem, kiedy zmywałem po sobie naczynia.

- Nie ma problemu, proszę pana.

- Rozmawialiśmy już o nazywaniu mnie panem, prawda, Jimin?

- No... Tak... - Odpowiedziałem cicho, wycierając ręce w ścierkę przy zlewie. - Ale to nie wypada tak. Ja jestem młodszy i jestem pana uczniem. Nie powinienem mówić do pana po imieniu.

- Hej, już przecież już raz powiedziałeś do mnie po imieniu. - Mężczyzna podniósł moją głowę tak, żebym na niego spojrzał. - To nie takie straszne.

- N-no nie, ale... To takie dziwne.

- Co jest takiego dziwnego? - Zapytał, przechylając głowę na bok.

- No bo pan jest nauczycielem.

- Ale jestem też człowiekiem. Mam imię, i chcę, żebyś go używał. Staro się czuję, kiedy osoba niewiele młodsza ode mnie mówi do mnie per pan. Szczególnie jeśli mieszka ze mną pod jednym dachem. Tak?

- Tak.. J-Jungkook.

- Nie wstydź się. - Mężczyzna zaśmiał się lekko, a po chwili zerknął na zegarek. - Muszę iść do gabinetu. Mam lekcję z ostatnią klasą. A ty masz jakieś lekcje dzisiaj?

- Matematykę o jedenastej. Dwie godziny.

- Okej. To po lekcji zrobimy małą wycieczkę po całym domu. Dobrze?

- Tak! - Ucieszyłem się jak małe dziecko.

   Kiedy mężczyzna poszedł prowadzić lekcję, ja poszedłem się ogarnąć. Zrobiłem pracę domową z matematyki o której kompletnie zapomniałem, a o jedenastej połączyłem się na lekcję. Tym razem dwie godziny zleciały mi bardzo szybko. Nim się obejrzałem, jadłem obiad z panem Jeon.

- Dobrze. Bibliotekę już znalazłeś. - Zaczął pan Jeon kiedy zaczął mnie oprowadzać. Następne pomieszczenie było przez ścianę z biblioteką. - Tutaj jak pamiętasz jest mój gabinet. Jeśli jakiejś książki naukowej nie będzie w bibliotece to prawdopodobnie będzie tutaj. Nie krępuj się i jeśli będziesz czegoś potrzebował, zawsze możesz tu wejść i poszukać.

Później odwróciliśmy się tyłem do gabinetu.

- Tutaj jest mój pokój.

   Podeszliśmy do końca korytarza gdzie znajdowały się duże, czarne drzwi. Przeszliśmy przez nie i znaleźliśmy się w przestronnym przedpokoju jakby. Korytarz prowadził w lewo. Poszliśmy wzdłuż niego aż natrafiliśmy na mleczno-szklane drzwi.

- Tutaj jest siłownia. Wejście jest jeszcze od innej strony, zaraz ci pokażę. - Powiedział pan Jeon.

   Weszliśmy do dużego pomieszczenia. Aż opadła mi żuchwa. Było tam mnóstwo sprzętu. Ściana po prawej stronie była ogromnym oknem przez które było widać ogród, a dalej znajdowało się sporo drzew, które tworzyły jakby park. Na lewej ścianie oprócz luster, które znajdowały się również na ścianie naprzeciwko, były specjalne regały na hantle i inne drobne rzeczy do ćwiczeń. Poza tym, przodem do okna stały dwie bieżnie i urządzenie do ćwiczenia ramion. Bardziej na środku znajdowało się urządzenie do ćwiczenia nóg, uchwyt na sztangę którą podnosiło się stojąc, a bardziej w rogu między oknem a ścianą naprzeciwko była sztanga którą podnosiło się leżąc. Był też rowerek i worek do boksowania.

   Przeszliśmy z panem Jeon przez całe pomieszczenie. W rogu między lewą ścianą a tą naprzeciwko znajdowały się drzwi. Wyszliśmy przez nie i znów znaleźliśmy się w korytarzu. Ten nie był aż tak przestronny, ale za to prowadził w dwie strony. Do przodu i w dół.

- Tu na wprost jest coś w stylu laboratorium. Nie jest jeszcze dokończone.

- A po co laboratorium? - Zapytałem ciekawy.

- Będę przygotowywał się do pisania pracy doktoranckiej i będę musiał robić badania.

- Wow.. Ale super.

- Jak już będzie skończone, to pokaże ci jak to wygląda. A teraz chodź na dół.

   Zeszliśmy po schodach i znaleźliśmy się przed kolejnymi drzwiami. Pan Jeon otworzył je i wpuścił mnie do środka. Kiedy zapalił światło, okazało się że jestem w pomieszczeniu, które wyglądało trochę jak szatnia. Spojrzałem zdziwiony na nauczyciela.

- Idź dalej. Tam są drzwi. - Zachęcił mnie, wskazując kolejne drzwi dokładnie naprzeciwko mnie. Zaciekawiony podszedłem do nich i otworzyłem.

   Rozglądałem się, nie mogąc uwierzyć, że to co widzę, jest prawdą.

   Stałem w ogromnym pomieszczeniu, w którym był basen. Ale nie jakaś popierdółka.

- Ile to ma metrów? - Zapytałem z trudem.

- Długość pięćdziesiąt metrów, szerokość jakoś z piętnaście, jak dobrze pamiętam. W najgłębszym miejscu wody jest dwa i pół metra.

- Jeju, przecież to musiało kosztować fortunę!

- No tanio nie było. - Przyznał mężczyzna.

   Później zostałem zaprowadzony przez całą długość pomieszczenia, przeszedłem przez kolejną szatnię, później kolejnymi schodami na górę, a po przejściu przez kolejne drzwi, znalazłem się w salonie na parterze domu pana Jeon.

- No i to by było w zasadzie na tyle. W szatniach są łazienki, żeby nie latać tutaj. A właśnie. Łazienka na parterze jest tutaj. - Pan Jeon wskazał drzwi niedaleko schodów. Skinąłem głową.

   Usiedliśmy na kanapie w salonie. Nadal nie mogłem wyjść z podziwu jak wielki był ten dom. Zastanawiałem się skąd mężczyzna miał na to wszystko pieniądze w tak młodym wieku z pracą nauczyciela, ale nie odważyłem się zapytać.

Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz