20

316 21 5
                                    

JUNGKOOK'S POV

   Karetka przyjechała naprawdę szybko, a poza ratownikami, nagle przy samochodzie znalazło się kilku strażaków, którzy rozcięli auto, żeby ratownicy mogli się do mnie dostać. Do tej pory myślałem, że nic mi nie jest, ale dopiero jak leżałem już na desce i dwóch mężczyzn niosło mnie do karetki, zacząłem odczuwać ból w całym ciele i krew ściekającą po mojej twarzy.

   Patrzyłem w sufit karetki, która na sygnale zmierzała do szpitala. Ratownicy coś robili, ale nie zwracałem na to uwagi. Martwiłem się o Jimina. Wiedziałem, że nie wypuszczą mnie dziś do domu. Miałem jedynie nadzieję, że będą chcieli mnie zostawić tylko na jedną noc na obserwacji.

- Jak się pan nazywa? - Usłyszałem pytanie jednego z ratowników.

- Jeon Jungkook. - Odpowiedziałem.

- Data urodzenia?

- Pierwszy września tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiąty siódmy.

   Dojechaliśmy do szpitala. Zostałem przewieziony na SOR, gdzie młoda lekarka zaczęła mnie badać. Zrobili mi rentgen, badanie krwi i jeszcze parę innych badań w tym na obecność COVID.

- Na szczęście nic poważnego się nie stało. - Powiedziała pani doktor po kilku godzinach. - Kilka zadrapań od szkła, obite żebra, skręcona kostka. Mogło być o wiele gorzej. Zostanie pan u nas na obserwacji na noc.

- Oczywiście. - Skinąłem głową, a kiedy kobieta wyszła, sięgnąłem po telefon. Wszedłem w wiadomości i szybko napisałem do Jimina.

DO: Jimin
Jimin, nie czekaj na mnie, wrócę rano. Coś mnie zatrzymało. Zjedz kolację i idź spać o rozsądnej godzinie. JK

   Czułem się potwornie źle z tym, że go okłamuję, ale nie chciałem, żeby się martwił przez całą noc. Powiem mu jak już wrócę.

   Leżałem na niezbyt wygodnym łóżku słuchając jak zza materiału którym oddzielone były łóżka jakaś pacjentka krzyczy żeby ją ratować. Starałem się nie zwracać na nią uwagi, ale krzyczała naprawdę głośno. W końcu ktoś przyszedł i ją uspokoił.

   Noc minęła względnie spokojnie. Parę razy przebudziłem się przez krzyki innych pacjentów, ale tak to nie było najgorzej. O siódmej rano obudziłem się tak zupełnie. Wtedy też przyszła pani doktor, żeby mnie zbadać.

- Zaraz dam panu wypis. - Powiedziała po dłuższej chwili. Kiedy wróciła, powiedziała jak mam teraz o siebie dbać. Przyjąłem wszystko do wiadomości, zebrałem swoje ruchomości i wyszedłem ze szpitala.

   Noga trochę mnie bolała, ale sądziłem, że będzie dużo gorzej. Podszedłem do postoju taksówek i pojechałem do domu. Zapłaciłem kierowcy odpowiednią sumę i ruszyłem w stronę drzwi do domu. Nim włożyłem klucz do zamka, odetchnąłem kilka razy, czując lekki ból w żebrach.

   Spojrzałem jeszcze szybko na zegarek. Jimin powinien mieć matematykę, więc po cichu wszedłem do domu, żeby mu nie przeszkadzać. Zdjąłem buty, kurtkę i maskę, które odłożyłem na swoje miejsca i kuśtykając ruszyłem do salonu. Tam zdziwiony zauważyłem śpiącego Jimina. Podszedłem po cichu do kanapy na której leżał i uklęknąłem na dywanie. Neko, który leżał przy piersi Parka spojrzał na mnie z wyrzutem. Olałem to i delikatnie odgarnąłem pomarańczowe kosmyki z zamkniętych oczu nastolatka. Uśmiechnąłem się, patrząc na jego spokojną twarz, ale mój uśmiech szybko zniknął, widząc zaschnięte łzy na jego policzkach.

   Patrzyłem na swojego ucznia zastanawiając się czemu płakał. Odpowiedź na to pytanie nadeszła bardzo szybko, bo Jimin zaczął się budzić. Widząc mnie, patrzył przez chwilę bez słowa po czym nagle rzucił mi się na szyję. Nie spodziewałem się tego, więc upadłem na podłogę. Syknąłem cicho, czując jak obijam sobie kość ogonową.

- Żyjesz. - Wymruczał Jimin, który schował twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czułem na skórze jego gorący oddech, a po chwili poczułem też ciepłe łzy.

- Przecież pisałem, że wrócę rano. - Przypomniałem mu cicho, zaczynając gładzić jego plecy.

   Chłopak nie odpowiedział, a jedynie wtulił się we mnie mocniej. Siedzieliśmy tak przez kilkanaście minut. Żaden z nas się nie odzywał. Oparłem się o stolik który miałem za plecami, pozwalając, żeby Jimin siedział na moich kolanach. Gładziłem jego plecy, a on zaciskał palce na mojej koszuli.

- Co powiedzieli w szpitalu? - Zapytał w pewnym momencie, a ja spojrzałem na niego w szoku.

- Skąd wiesz że byłem w szpitalu?

- Poszedłem na spacer jak wyszedłeś. I widziałem jak wyciągają cię z samochodu.

   Słysząc jego słowa, poczułem jak serce zaciska mi się w piersi. To dlatego płakał zanim zasnął.

- Nic się takiego nie stało.

- Powiedz prawdę.

- Mówię prawdę.

- Nieprawda.

   Nie odpowiedziałem. Zamiast tego sięgnąłem po kartkę ze szpitala i podałem ją chłopakowi, który odsunął się ode mnie i zaczął czytać. Obserwowałem jego skupioną twarz, przechylając głowę. Kiedy skończył, szybko wstał z moich nóg. Wydąłem usta niezadowolony.

- Czemu wstałeś?

- Nie powinienem siedzieć na twoich nogach. Masz uszkodzoną nogę.

- Tylko kostkę.

   Chłopak jednak odsunął się jeszcze bardziej.

- Powinieneś iść się położyć. - Powiedział, a ja uśmiechnąłem się. Urocze było to, że tak bardzo chciał o mnie dbać. Żeby nie było mu przykro, grzecznie pokuśtykałem do swojej sypialni. Po drodze wyciągnąłem telefon z kieszeni i zadzwoniłem do dyrektora, żeby przeprosić za swoją nieobecność, bo do tej pory tego nie zrobiłem.

- Panie Jeon. - Usłyszałem w słuchawce głos dyrektora. Nie był zadowolony.

- Panie dyrektorze, chciałbym przeprosić że nie było mnie wczoraj na szkoleniu. W drodze do szkoły miałem wypadek i zostałem przewieziony do szpitala. - Powiedziałem, siadając na łóżku.

- To nie jest wytłumaczenie. - Słysząc to, zacisnąłem zęby. - Musi pan odbyć to szkolenie i nie interesuje mnie w jaki sposób pan to zrobi.

- Oczywiście.

- Ma pan na to dwa tygodnie.

   Mężczyzna rozłączył się, a ja rzuciłem telefon na materac obok siebie. Odetchnąłem kilka razy żeby się uspokoić, co nie było łatwe bo przy każdym głębszym wdechu bolały mnie żebra. Opadłem na łóżko i patrząc w sufit zacząłem się zastanawiać co zrobić.

- Jungkook? - Usłyszałem, więc uniosłem się na łokciach, żeby zobaczyć Jimina w drzwiach do pokoju.

- Tak?

- Zrobiłem ci kawę i śniadanie.

   Nastolatek podszedł do mnie, a ja usiadłem żeby wziąć od niego talerz z kanapkami i kubek z kawą. Podziękowałem mu i zacząłem jeść.

- Nie powinieneś mieć lekcji? - Zapytałem, kiedy chłopak usiadł przy biurku po drugiej stronie pokoju.

- Jebać lekcje.

   Zaśmiałem się, choć dziwnie zabrzmiało mi bluźnierstwo z ust tego młodego chłopaka. Odstawiłem kubek i talerz na szafkę nocną i położyłem się wygodnie na materacu. Jimin zabrał naczynia i wyszedł bez słowa. Sięgnąłem po telefon i napisałem do kilku nauczycieli odnośnie szkolenia. Nikt jednak nie wiedział jak mi pomóc, więc byłem w tęgiej kropce.  

Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz