12

352 20 7
                                    

JUNGKOOK'S POV

   Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, połączenie zostało przerwane. Siedziałem bezruchu przez kilka minut, a przed oczyma cały czas miałem zdeformowaną twarz swojego ucznia. Po tych kilku minutach wstałem, pobiegłem do sypialni, gdzie zmieniłem dres na rurki, złapałem kluczyki i maseczkę i pobiegłem do samochodu. Odpaliłem silnik i z piskiem opon wyjechałem na ulicę. Po pięciu minutach parkowałem pod blokiem w którym mieszkał Jimin. 

   Wbiegłem do odpowiedniej klatki i podążając za krzykami, wbiegłem na odpowiednie piętro. Walnąłem pięścią w drzwi. Nikt nie otworzył, ale usłyszałem ze środka krzyki mężczyzny.

- Kazałeś komuś przyjechać?! Ty mały kurwiu! - Po tych słowach usłyszałem, jakby ktoś upadał z głośnym krzykiem. Rozpoznałem po głosie Jimina.

- No chyba kurwa nie. - Warknąłem i nie przejmując się niczym, kopnąłem drzwi na tyle mocno, że się rozwaliły, a ja wszedłem do środka.

   W salonie, niedaleko wejścia zastałem mężczyznę z uniesioną ręką, w której trzymał skórzany pasek, a na podłodze zobaczyłem leżącego, zmasakrowanego Jimina. Widziałem jak łzy płyną po jego policzkach i jak próbuje się zasłonić przed ciosami pasem. Natychmiast podbiegłem i złapałem mężczyznę za nadgarstek, a ten spojrzał na mnie z furią w oczach.

- Wynoś się z mojego domu! - Wrzeszczał na mnie, starając się mnie uderzyć, ale byłem szybszy. Kilkoma uderzeniami sprawiłem, że leżał nieprzytomny na ziemi, a ja, zdyszany, popatrzyłem na przerażonego Jimina, który patrzył na mnie zdrowym okiem.

- Nie bój się. - Powiedział spokojnym głosem, wyciągając rękę w jego stronę. - Chodź.

   Chłopak pokręcił głową, po czym zerwał się na nogi i pobiegł w głąb domu. Poszedłem za nim, a tam trafiłem na drzwi z napisem "Jimin". Zapukałem delikatnie.

- Jimin, nie bój się. Nie skrzywdzę cię. Chcę ci pomóc.

   Po kilku minutach drzwi otworzyły się, a ja wszedłem do środka. Rozejrzałem się.

   Jimin stał pod ścianą, przytulając dużego misia, którym zasłaniał swoją twarz. Przełknąłem ślinę, nie wiedząc co mogę zrobić a czego nie, żeby go nie wystraszyć.

- Jimin-ah? - Spojrzał na mnie, a ja wyciągnąłem rękę w jego stronę. - Mogę do ciebie podejść?

   Kiedy po krótkiej chwili chłopak pokiwał głową, powoli podszedłem do jego drobnej, trzęsącej się sylwetki, którą objąłem ramionami.

- Nie bój się. Już jesteś bezpieczny. - Szeptałem, a ciało pomarańczowowłosego zaczęło się rozluźniać. - Zabiorę cię do siebie, dobrze? Tam nic ci się nie stanie.

   Kolejne kiwnięcie spowodowało że uśmiechnąłem się szeroko. Poprosiłem młodszego, żeby spakował to co jest mu niezbędne, a sam czekałem na niego w salonie, gdzie pilnowałem, żeby pan Park nie próbował zrobić nic głupiego. Zadzwoniłem też po policję. Kilka minut później mój uczeń przyszedł do salonu z dużym plecakiem na plecach i dużym misiem w rękach. Uśmiechnąłem się, wyprowadzając go na zewnątrz. Pod blokiem stało kilka radiowozów. Wsiedliśmy do samochodu.

   Droga minęła szybko, w przyjemnej ciszy. Zaparkowałem pod swoim domem, a kiedy z Jiminem weszliśmy do środka dałem mu porządny posiłek, który zjadł niemal z prędkością światła. Później zaprowadziłem chłopaka do pokoju gościnnego.

- P-panie profesorze? - Usłyszałem słaby głos niższego, kiedy już byliśmy w pomieszczeniu. Spojrzałem na niego podchodząc, żeby nie musiał mówić zbyt głośno. - Dziękuję.

Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz