JUNGKOOK'S POV
Nim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, połączenie zostało przerwane. Siedziałem bezruchu przez kilka minut, a przed oczyma cały czas miałem zdeformowaną twarz swojego ucznia. Po tych kilku minutach wstałem, pobiegłem do sypialni, gdzie zmieniłem dres na rurki, złapałem kluczyki i maseczkę i pobiegłem do samochodu. Odpaliłem silnik i z piskiem opon wyjechałem na ulicę. Po pięciu minutach parkowałem pod blokiem w którym mieszkał Jimin.
Wbiegłem do odpowiedniej klatki i podążając za krzykami, wbiegłem na odpowiednie piętro. Walnąłem pięścią w drzwi. Nikt nie otworzył, ale usłyszałem ze środka krzyki mężczyzny.
- Kazałeś komuś przyjechać?! Ty mały kurwiu! - Po tych słowach usłyszałem, jakby ktoś upadał z głośnym krzykiem. Rozpoznałem po głosie Jimina.
- No chyba kurwa nie. - Warknąłem i nie przejmując się niczym, kopnąłem drzwi na tyle mocno, że się rozwaliły, a ja wszedłem do środka.
W salonie, niedaleko wejścia zastałem mężczyznę z uniesioną ręką, w której trzymał skórzany pasek, a na podłodze zobaczyłem leżącego, zmasakrowanego Jimina. Widziałem jak łzy płyną po jego policzkach i jak próbuje się zasłonić przed ciosami pasem. Natychmiast podbiegłem i złapałem mężczyznę za nadgarstek, a ten spojrzał na mnie z furią w oczach.
- Wynoś się z mojego domu! - Wrzeszczał na mnie, starając się mnie uderzyć, ale byłem szybszy. Kilkoma uderzeniami sprawiłem, że leżał nieprzytomny na ziemi, a ja, zdyszany, popatrzyłem na przerażonego Jimina, który patrzył na mnie zdrowym okiem.
- Nie bój się. - Powiedział spokojnym głosem, wyciągając rękę w jego stronę. - Chodź.
Chłopak pokręcił głową, po czym zerwał się na nogi i pobiegł w głąb domu. Poszedłem za nim, a tam trafiłem na drzwi z napisem "Jimin". Zapukałem delikatnie.
- Jimin, nie bój się. Nie skrzywdzę cię. Chcę ci pomóc.
Po kilku minutach drzwi otworzyły się, a ja wszedłem do środka. Rozejrzałem się.
Jimin stał pod ścianą, przytulając dużego misia, którym zasłaniał swoją twarz. Przełknąłem ślinę, nie wiedząc co mogę zrobić a czego nie, żeby go nie wystraszyć.
- Jimin-ah? - Spojrzał na mnie, a ja wyciągnąłem rękę w jego stronę. - Mogę do ciebie podejść?
Kiedy po krótkiej chwili chłopak pokiwał głową, powoli podszedłem do jego drobnej, trzęsącej się sylwetki, którą objąłem ramionami.
- Nie bój się. Już jesteś bezpieczny. - Szeptałem, a ciało pomarańczowowłosego zaczęło się rozluźniać. - Zabiorę cię do siebie, dobrze? Tam nic ci się nie stanie.
Kolejne kiwnięcie spowodowało że uśmiechnąłem się szeroko. Poprosiłem młodszego, żeby spakował to co jest mu niezbędne, a sam czekałem na niego w salonie, gdzie pilnowałem, żeby pan Park nie próbował zrobić nic głupiego. Zadzwoniłem też po policję. Kilka minut później mój uczeń przyszedł do salonu z dużym plecakiem na plecach i dużym misiem w rękach. Uśmiechnąłem się, wyprowadzając go na zewnątrz. Pod blokiem stało kilka radiowozów. Wsiedliśmy do samochodu.
Droga minęła szybko, w przyjemnej ciszy. Zaparkowałem pod swoim domem, a kiedy z Jiminem weszliśmy do środka dałem mu porządny posiłek, który zjadł niemal z prędkością światła. Później zaprowadziłem chłopaka do pokoju gościnnego.
- P-panie profesorze? - Usłyszałem słaby głos niższego, kiedy już byliśmy w pomieszczeniu. Spojrzałem na niego podchodząc, żeby nie musiał mówić zbyt głośno. - Dziękuję.
![](https://img.wattpad.com/cover/292530804-288-k666207.jpg)
CZYTASZ
Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]
FanfictionPark Jimin - jeden z uczniów drugiej klasy liceum w Seulu. Ma całkiem dobre oceny nie licząc biologii, fizyki i matematyki. Jest raczej neutralną osobą w szkole. Nie ma dużo wrogów ani przyjaciół. Spędza w szkole mnóstwo czasu, aby uciec od znęcając...