23

290 17 2
                                    

JIMIN'S POV

   Patrzyłem na wiadomość Jungkooka przez kilka minut. Wiedziałem, że kłamie ale nie byłem z tego powodu zły. Nie miał pojęcia że ja wiem i pewnie nie chciał, żebym się martwił. Cieszyłem się, że żyje, chociaż miałem świadomość tego, że coś może wydarzyć się jeszcze w nocy.

   Żeby zająć czymś myśli, postanowiłem pozmywać i posprzątać swój pokój. Przez natłok nauki nie miałem czasu do tej pory tego robić i zrobił się niezły syf.

- Jak ja nienawidzę zmywać. - Mruknąłem, stając przy zlewie. Zmywarka była zepsuta więc nie pozostało mi nic innego jak zmywanie ręczne.

   Ta czynność zajęła mi jakieś dwie godziny. Jak już skończyłem, to z uśmiechem wytarłem ręce w ścierkę. Później poszedłem do siebie. Stanąłem w drzwiach i patrzyłem przez chwilę na bałagan, zastanawiając się od czego zacząć.

   Stwierdziłem, że ogarnę najpierw książki, które walały mi się po prawie całej podłodze. Poukładałem podręczniki na półce przy biurku, zdjąłem wszystko z biurka na podłogę i przetarłem całą powierzchnię mokrą ścierką, żeby zetrzeć kurz i ewentualne brudy. Kiedy już to zrobiłem, ustawiłem z powrotem tylko najpotrzebniejsze rzeczy, dzięki czemu nagle biurko wydało się dużo większe niż było jeszcze kilkanaście minut wcześniej.

   Pościeliłem łóżko, odkurzyłem, starłem wszystkie kurze i o dwudziestej trzeciej poszedłem do kuchni, żeby nakarmić Neko. Kiedy zwierzak jadł, ja poszedłem do salonu. Nie miałem już czym się zająć, więc moje myśli zaczęły nawiedzać przeróżne, czarne scenariusze dotyczące stanu Jungkooka.

- Uspokój się, Jimin. - Powiedziałem na głos. - Nic mu nie będzie.

   Położyłem się na kanapie i próbowałem zasnąć. Nie chciało mi się iść do sypialni. Nagle poczułem jak kot wskakuje na kanapę i kładzie się przy mojej głowie. Uśmiechnąłem się, na ślepo sięgając żeby go pogłaskać. Neko momentalnie zaczął mruczeć, a ja po kilkunastu minutach zasnąłem.

***

   Obudziłem się zlany potem, przerażony i zapłakany. Spojrzałem na zegarek. Była trzecia nad ranem. Usiadłem ostrożnie, próbując się uspokoić. Kiedy mi to nie wychodziło, postanowiłem pójść napić się wody do kuchni. Tam oparłem się o blat i powoli sączyłem chłodny płyn. Patrzyłem tępo przed siebie, a oczyma wyobraźni nadal widziałem roztrzaskany samochód i zakrwawionego, połamanego Jungkooka.

- To tylko zły sen. - Mówiłem sobie. - Nic mu nie jest. Wróci rano i wszystko będzie dobrze.

   Niestety nie pomogło. Nadal płakałem, aż rozbolała mnie głowa. Wróciłem do salonu gdzie znów położyłem się na kanapie. Neko poprawił się, ale został ze mną. Po kilku minutach znów zasnąłem.

***

   Zacząłem się rozbudzać, czując jak ktoś odgarnia mi włosy z czoła. Otworzyłem powoli oczy i ku mojej ogromnej radości zauważyłem Jungkooka, który patrzył na mnie zatroskany. Nie panując nad sobą, rzuciłem mu się na szyję, przez co mężczyzna upadł na dywan.

- Żyjesz. - Mruknąłem, przytulając go najmocniej jak potrafiłem.

- Przecież pisałem, że wrócę rano. - Powiedział cicho, gładząc moje plecy, a ja zacząłem płakać. Tym razem z ulgi i radości.

   Nie wiem ile tak siedzieliśmy, ale żaden z nas się nie odzywał. Zaciskałem palce na koszuli mężczyzny, a on cały czas gładził moje plecy.

- Co powiedzieli w szpitalu? - Zapytałem, odsuwając się od niego. Zobaczyłem zaskoczenie w jego oczach.

- Skąd wiesz, że byłem w szpitalu?

- Poszedłem na spacer jak wyszedłeś. I widziałem jak wyciągają cię z samochodu.

- Nic się takiego nie stało. - Wiedziałem, że kłamie.

- Powiedz prawdę.

- Mówię prawdę.

- Nieprawda.

   Jungkook zamiast odpowiedzieć, sięgnął po jakąś kartkę którą mi dał. Zacząłem czytać. Była to kartka ze szpitala.

"Brak uszkodzeń kręgosłupa, stłuczone żebra, skręcona kostka prawa."

   Czytając te słowa, od razu wstałem. Zerknąłem na pana Jeon, który wydął usta.

- Czemu wstałeś?

- Nie powinienem siedzieć na twoich nogach. Masz uszkodzoną nogę.

- Tylko kostkę.

- Powinieneś iść się położyć.

   Kiedy Jungkook pokuśtykał do swojej sypialni, ja poszedłem przyszykować mu śniadanie i kawę, które mu zaniosłem. Nie za bardzo miałem jak zapukać, ale nieśmiało otworzyłem drzwi łokciem. Zauważyłem, że starszy leży na łóżku i patrzy w sufit.

- Jungkook? - Odezwałem się. Nauczyciel uniósł się na łokciach żeby na mnie spojrzeć.

- Tak?

- Zrobiłem ci kawę i śniadanie.

   Podszedłem do łóżka i podałem talerz i kawę Jungkookowi. Później usiadłem na krześle przy biurku które stało po drugiej stronie pokoju.

- Nie powinieneś mieć lekcji? - Usłyszałem, więc spojrzałem na zegarek. Rzeczywiście, od pół godziny powinienem mieć matematykę.

- Jebać lekcje. - Odpowiedziałem. Naprawdę nie chciało mi się siedzieć przed laptopem. Głowa bolała mnie niemiłosiernie.

   Kiedy Jungkook skończył jeść, zabrałem naczynia i poszedłem do kuchni. Odstawiłem rzeczy na blat po czym poszedłem po apteczkę. Musiałem wziąć coś na ból głowy.

   Stojąc w kuchni, zastanawiałem się jak będą wyglądały teraz lekcje biologii. Byłem tak zamyślony, że nawet nie zauważyłem jak Neko wskoczył na blat i podszedł do mnie żeby szturchnąć moje ramię pyszczkiem.

- Neko? Co ty robisz na blacie. Nie wolno. - Powiedziałem stanowczo, odłożyłem szklankę z wodą po czym wziąłem kota na ręce i postawiłem na podłodze. - Nie wolno chodzić po blacie.

   Ni z tego ni z owego, Jungkook pojawił się w pomieszczeniu. Nie był zadowolony.

- Coś się stało? - Zapytałem nieśmiało.

- Nic takiego. - Mężczyzna uśmiechnął się. - Po prostu muszę odrobić wczorajsze szkolenie.

   Pokiwałem głową, a po chwili ruszyłem do salonu, żeby pobawić się z miauczącym wniebogłosy kotem. Jungkook obserwował nas przez kilka minut, aż w końcu usiadł na kanapie.

- Będę chciał zrobić wam sprawdzian za tydzień. - Odezwał się po dłuższej chwili.

- W przyszłym tygodniu mamy już chyba cztery sprawdziany. - Poinformowałem, przypominając sobie ile mam do nauki.

- No to za dwa tygodnie. Od razu wpiszę w dziennik.

   W odpowiedzi jedynie warknąłem cicho. Nienawidziłem sprawdzianów z biologii.

- Nie będzie trudny.

- Zawsze tak mówisz, a później i tak nie zaliczam. Tak jak połowa klasy. - Wypomniałem, a mężczyzna zaśmiał się perliście.

- Nie będzie tak źle. Obiecuję.

- Mhm...

Wróciłem do zabawy z Neko, a Jungkook poszedł gdzieś w głąb domu.

- "Nie będzie trudny". - Zacząłem cicho przedrzeźniać starszego.

- Słyszałem to! - Usłyszałem nagle krzyk dochodzący chyba z biblioteki.

- I bardzo dobrze! - Odkrzyknąłem.


Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz