4

351 20 3
                                    

JUNGKOOK'S POV

   Do gabinetu wszedł Jimin. Chłopak przywitał się, po czym ruszył w stronę stolika pod oknem. Był w moim gabinecie już tyle razy, że nie musiałem go instruować. Kiedy zajął już miejsce, przeczesałem włosy, po czym podszedłem do niego i usiadłem na drugim krześle. Chłopak wyciągnął z plecaka książkę i zeszyt do biologii.

- Na początek powtórzymy sobie choroby genetyczne, dobrze? - Zacząłem, a nastolatek skinął głową bez słowa.

   Sama powtórka zajęła nam ponad godzinę. Później poprosiłem Jimina, żeby wziął zeszyt i zaczął rozwiązywać zadania z lekcji. Na początku szło mu to bardzo opornie, ale spokojnie tłumaczyłem mu każdą rzecz w taki sposób, żeby na pewno zrozumiał.

   Kiedy już rozwiązaliśmy zadania z lekcji, postanowiłem podyktować jeszcze jedno zadanko. Tym razem nieco trudniejsze.

- To powinienem podstawić pod ten wzór? - Zapytał, wskazując liczbę i wzór.

- Ja nic nie wiem. - Uśmiechnąłem się pod maską, a chłopak spojrzał na mnie zrezygnowany.

- No ale...

- Jimin, wiem, że dasz radę to zrobić. Spróbuj. Jak nie wyjdzie, to spróbuj w inny sposób.

   Chłopak westchnął, po czym zabrał się do pracy. Obserwowałem jego skupione oczy, bo resztę twarzy miał zasłonięte przez maskę, i zerkałem co jakiś czas na zapiski w zeszycie. W końcu, po dwudziestu minutach nastolatek przesunął zeszyt w moją stronę. Wziąłem go i przejrzałem.

- Bardzo dobrze. - Pochwaliłem swojego ucznia. - Widzisz, mówiłem że dasz radę.

- Naprawdę? - Nastolatek spojrzał na mnie a po tonie jego głosu poznałem, że mi nie wierzy.

- Naprawdę. - Zaśmiałem się lekko, po czym oddałem mu zeszyt. - Na dzisiaj to by było wszystko. Widzimy się jutro na zajęciach.

- Dziękuję, profesorze.

   Jimin spakował swoje rzeczy, a kiedy wychodził, poprosiłem go, aby zrobił jeszcze kilka zadań w domu. Później zostałem sam w gabinecie. Wróciłem do swojego biurka. Jako że była już dwudziesta, spakowałem laptopa i ważne dokumenty i wyszedłem. Żeby dotrzeć do drzwi szkoły, musiałem przejść obok sali w której uczniowie mogli uczyć się aż do zamknięcia. O tej godzinie nie było tam zbyt wiele osób, ale jedna zwróciła moją uwagę przez jaskrawy kolor włosów.

   Pomarańczowe włosy Park Jimina były widoczne z naprawdę dużej odległości. Siedział w kącie, pochylając się nad książkami. W uszach miał słuchawki.

   Patrzyłem na niego przez chwilę, zastanawiając się, czemu nie wróci do domu. Po kilku sekundach postanowiłem jednak nie zaprzątać sobie tym głowy i poszedłem do samochodu. Po drodze jeszcze pożegnałem się z pracownikami których minąłem przy wejściu.

   Wsiadłem do auta, po czym spokojnie pojechałem do domu. Ruch był spory, ale na szczęście nie było korków. Tego bym nie wytrzymał.

   Zaparkowałem pod swoim domem dokładnie pół godziny później. Wszedłem do salonu, gdzie czekał na mnie puszysty, jasnoszary kot leżący na kanapie. Podszedłem do niego i od razu dałem mu buziaka w pyszczek.

- Cześć Neko. - Przywitałem się z futrzakiem, który polizał mnie w nos. - Chodź, dam ci jeść.

   Wstałem i poszedłem do kuchni. Neko jak zwykle dalej leżał na swoim miejscu, ale kiedy tylko usłyszał że otwieram saszetkę z jedzeniem, do moich uszu dobiegł odgłos małych łapek uderzających o parkiet.

- Masz, głodomorze. - Postawiłem na podłodze miskę z jedzeniem a zwierzak od razu do niej podszedł i zaczął zajadać. Obserwowałem go przez chwilę z uśmiechem na twarzy, po czym zacząłem przygotowywać sobie kolację. Z gotowym posiłkiem wróciłem do salonu gdzie włączyłem telewizor.

   Obejrzałem wiadomości a tam jak codziennie od kilku tygodni mówiono o zakażeniach wirusem którego nazwano COVID-19. Było coraz więcej zakażeń, ludzie nie stosowali się do wytycznych Narodowego Instytutu Zdrowia.

   Wysłuchałem wiadomości, przeczytałem kilka artykułów na temat nowej choroby, a o dwudziestej trzeciej poszedłem pod prysznic. Spędziłem pod ciepłym strumieniem kilkanaście minut, w ciągu których zastanawiałem się jak to wszystko się potoczy.

   Po umyciu się, przebrałem się w ciuchy do spania i położyłem się na łóżku. Wziąłem książkę, żeby zająć czymś myśli, a kiedy czytałem, Neko przyszedł do mnie i położył się na mojej klatce piersiowej. Pogłaskałem go po grzbiecie, a on zaczął głośno mruczeć. Uśmiechnąłem się.

- Mój ty mruczku jeden.

   O pierwszej odłożyłem książkę, zgasiłem światło i z kotem na piersi zasnąłem.

***

   Obudził mnie mokry nos na policzku i łaskoczące wąsy. Zaspany odgoniłem kota, który cały czas próbował wyciągnąć mnie z łóżka. W końcu wstałem i powłócząc nogami udałem się do kuchni. Dałem kotu jeść, wstawiłem wodę na kawę i poszedłem się ogarnąć. Przechodząc przez salon, włączyłem telewizor, żeby jak co rano obejrzeć wiadomości.

   Zrobiłem sobie szybkie śniadanie, zaparzyłem kawę i usiadłem na kanapie. Neko jak zwykle usiadł obok mnie.

- W nocy zmarła pierwsza osoba zakażona COVID-19. - Powiedział prezenter.

- Cudownie.. - Westchnąłem. Czułem w kościach, że na dniach zaczniemy naukę zdalną.

   Wysłuchałem wiadomości do końca, a kiedy się skończyły, przetarłem twarz odchylając głowę. Kilka minut później zebrałem się i pojechałem do szkoły. Wszedłem do sali w której miałem mieć pierwszą lekcję.

   Tak jak zawsze usiadłem przy biurku i czekałem na uczniów. Ci zaczęli przychodzić w ściśle określonej kolejności, chociaż pierwsza osoba się nie pojawiła. Miejsce Jimina było puste, a kiedy zapytałem jednego z uczniów czy coś wie, ten pokręcił głową. Zadzwonił dzwonek.

   Zaniepokojony zacząłem lekcję. Dosłownie dziesięć minut później do klasy wszedł zdyszany Park Jimin.

- Dzień dobry. Bardzo przepraszam za spóźnienie. - Wydyszał.

- Nic się nie stało. Siadaj.

   Kiedy chłopak szedł na swoje miejsce, patrzyłem na niego. Jego ubranie było pokryte kurzem, a twarz, a przynajmniej jej fragment nie zasłonięty przez maskę był niemal przezroczysty. Kontynuowałem lekcję, a kiedy uczniowie przepisywali to co znajdowało się na tablicy, podszedłem do Jimina, który odsuwał maskę od twarzy.

- Wszystko w porządku, Jimin? - Zapytałem cicho, a chłopak skinął głową. Poprawił maskę i zaczął przepisywać notatkę. 

   Wróciłem na środek sali i dalej prowadziłem zajęcia. Jak zwykle dyktowałem zadania, żeby uczniowie cały czas ćwiczyli. Po pół godzinie zadzwonił dzwonek, więc pożegnałem się z klasą i poszedłem do innej klasy. Kiedy wychodziłem, zauważyłem jak niemal przezroczysty Jimin idzie w stronę łazienki. Zmarszczyłem brwi, ale nim zdążyłem złapać chłopaka i zapytać co się dzieje, podeszła do mnie jedna z uczennic ze ostatniej klasy żeby zapytać o jakieś zadanie. 

Pandemic Era |JiKook| [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz