1.

700 21 4
                                    

Rok później...

Ja: Gdzie jest Jungkook?!- krzyknęłam, nerwowo rozglądając się po pomieszczeniu.

JM: Nie wiem, poszedł gdzieś.

JK: Tu jestem!- zawołał, wchodząc do garderoby.

Ja: To chodź tu, bo nie zdążymy.- westchnęłam. Chłopak usiał na krześle, a ja zaczęłam go malować. Po czasie poczułam rączkę na łydce.

Y: Mama, bam!- chłopiec poklepał mnie po nodze, więc znów oderwałam się od pracy. Odwróciłam się w stronę dziecka i kucnęłam przed nim.

Ja: Co się stało, kochanie?

Y: Minha bam robi!- wyrzucił rączki w powietrze, ale się zachwiał. Na szczęście w porę go złapałam. Spojrzałam na dziewczynkę, która, siedząc na ziemi, płakała..

Ja: To niech ją tata... Yoongi!

S: Tak?- odpowiedział, siedząc na najdalszym fotelu.

Ja: Skończyłeś już?- spytałam, pomagając synowi, który domagała ie wejścia na kolana Jimina.

S: Za chwilkę, a coś się stało?- odwrócił się w moją stronę, przeszkadzając tym samym jego stylistce.

Ja: Minha się wywróciła.

JK: Niech do mnie przyjdzie.- zaproponował, a ja uznałam to za dobry pomysł.

Ja: Minha, chodź tu.- zawołałam.- No chodź do mamy.- ona dalej siedziała i płakała.- Skarbie.- w końcu jakiś ze staffu wziął ja ostro za ramię i przyprowadził do mnie. Yoongi musiał zobaczyć to w lustrze, bo odwrócił się do mężczyzny.

S: Uważaj sobie na to, co robisz z moimi dziećmi.- warknął, podczas gdy Jungkook wziął dziewczynkę na kolana.

M: Boli!- krzyknęła.

JK: Zraniła się, krew jej leci.- oznajmił, pokazując rajstopki Minhy z czerwoną lamką na pod kolanem.

Ja: Dobra, później się tym zajmę.- wróciłam do pracy.

JK: Łucja, już?- jęknął po dziesięciu minutach.

Ja: Chwila, ostatnie poprawki.- westchnęłam, otwierając rozświetlacz, który tak bardzo chciał użyć.

JK: Wszyscy już skończyli.

Ja: Ale Ty łaziłeś i się szwendałeś. nie wiadomo gdzie.- po chwili skończyła.- Już, marudo.- klepnęłam go, a on wstał z fotela. Wtedy do pomieszczenia wszedł manager.

Mg: Gotowi? Wychodzimy, już!- przestawił Yu, który stał w przejściu.

Ja: W samą porę. Leć!- wzięłam od niego córkę.- Oppa!- podeszłam do Sugi.- Powodzenia na scenie.

S: A Tobie z dziećmi.- zaśmiał się, a ja wystawiłam mu język.- Kocham Cię, skarbie.- pocałował mnie i pobiegł do chłopaków.

Ja: Minha, nie płacz już.- nakleiłam jej plaster na nogę i wsadziłam do wózka, po czym zadzwoniła mama. Odebrałam.- Tak?

MS: Cześć, kochanie. Jest może obok Ciebie Yoongi?

Ja: Nie, właśnie wyszedł na scenę. A coś się stało?

MS: To powiedz mu, że jak wrócicie, chcemy się z Wami spotkać.- westchnęła. Nie wydawała się zadowolona.

Ja: A coś się stało?- spytałam rozglądając się po garderobie.

MS: Ostatnio ni odbiera telefonów.- oznajmiła ze smutkiem w głosie.- Martwię się o niego.

Ja: Wie mama, że trenował przed koncertem. Dziewczyny, wiecie gdzie jest Yu?- zwróciłam się do koleżanek. Jednak żadna z nich nie widziała. Wkrótce usłyszałam głośniejszy pisk fanów niż zwykle. Domyśliłam się o co chodzi.- Mamo, przepraszam, ale muszę kończyć.- rozłączyłam się i podbiegłam na koniec backstage'u.

Tak jak myślałam, maluch tam był. Krzyczałam, ale nikt mnie nie słyszał. Ostatecznie Yoongi zauważył Yuhyuna i złapał go za rękę, na co rozległ się kolejny krzyk ARMYs. Zaprowadził go do mnie i poszedł, ale kiedy poprawiałam jego wózek, bo pasy się poplątały, znów uciekł. Nie goniliśmy go, żeby nie spadł ze sceny. W końcu Tae go złapał i podniósł, a ten zaczął płakać. Niestety, przez mikrofon, który tym razem mieli zaczepiony o ucho, a nie trzymali go w ręce, wszystko było słychać.

Y: Tata!- zaczął wyciągać rączki w  stronę Yoongiego.

V: Nie, tata jest w pracy. Idziemy do mamy.- przysłonił lekko swoją twarz, żeby niby Yu nie słyszał i do fanów powiedział, że nie traktują tego jako pracę.

Y: Nie! Tata!- gdyby Taehyung słabiej go trzymał, chłopiec byłby w stanie się wyrwać z jego objęć.

V: Nie.- podał mi go.

Ja: Dzięki.- wsadziłam go do wózka i zaczęłam sprzątać moje i Kookiego stanowisko. Przy okazji pogadalam trochę z dziewczynami. Po około dwóch godzinach były solówki, wiec szóstka z nich wróciła na backstage. Został tylko Seokjin. Nie mogłam się doczekać Yoongiego, bo miał w planach dodatek, czyli "What do you think?". Kocham ten utwór.

Y: Tata.- Suga wyciągnął go z wózka i wziął na ręce.

Ja: Chłopacy, przepraszam.- szepnęłam, spuszczając głowę.

RM: Ale nie ma za co. Sam się tego nie spodziewałem.- uspokoił mnie, ale to nic nie dało. Czułam się winna za całe to zamieszanie.

Ja: Ale ja mogłam to przewidzieć.- oparłam się o krzesło.

JM: Łucja, jesteś w pracy, i to takiej, gdzie wszystko jest spontaniczne. I w dodatku zajmujesz się dwójką wyjątkowo energicznych dzieci. Mam tu w sumie na myśli tego małego wredotę.- pogłaskał go po główce.- Masz prawo nie ogarniać części.

Ja: Co ze mnie za matka.- podparłam się an rękach. Chłopacy zaczęli mnie pocieszać, ale czułam się jakby się nade mną litowali, a tego nie chciałam. Podniosłam się z siedzenia.- Jungkook, choć, muszę Cię poprawić.- wzięłam go za rękę i pociągnęłam w stronę naszego stanowiska. Poprawiłam co trzeba i wróciliśmy do reszty. Teraz zamiast Hoseoka był Jin.

V: Dobra, to ja po nim pójdę.

Ja: Jestem.- powiedziałam, biorąc Yuhyuna od męża.- Nie wolno tak, Yu. Bardzo nie ładnie. I wyjmij te ręce z buzi.- zrobiłam to za niego, wsadzając mu do buźki smoczek, który miał przypięty do bluzeczki. Wtedy wrócił Hobi, a poszedł Tae.

S: Potem ja, kochanie.- pocałował mnie w czoło.

Ja: Tylko żebyś nie uczył dzieci takich słów, co są w tym kawałku, dobrze?- zaśmiałam się, co on też zrobił. Potem poszedł on i tak dalej.

-------------------------------

Witajcie kochani!

Nie mogę uwierzyć, ze to już druga część tej historii. Mówiąc szczerze, sama się w nią wciągnęłam.  Dajcie znać czy jest okej!

Miłego dnia/wieczoru/nocy!


Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz