2.

343 17 0
                                    

Po solówkach była końcowa piosenka, a potem miał być fanmeeting. Razem z dziewczynami zmyłyśmy chłopakom tapetę, a ci po kolei szli się odświeżać. Kiedy już znowu byli gotowi, dali nam trochę przerwy. Usiadłam na kanapie i zamknęłam oczy. Po około minucie poczułam jak druga połowa kanapy się ugina, a czyjaś ręka ląduje na moim udzie.

S: O czym tak myślisz, hm?- przysnął mnie bliżej siebie i posadził na swoje kolana.

Ja: Od tego wszystkiego się zaczęło.-westchnęłam, opierając się o chłopaka.

S: Co masz na myśli?- zapytał, wyciągając trzecią już dzisiaj butelkę wody.

Ja: Porwaliście mnie na fanmeetingu.

S: I ja tego nie żałuję.- pocałował mnie.

JK: A czy którykolwiek żałuje? Bo coś mi się nie wydaje. Chyba nie.- przychylił butelkę z wodą i wlał w siebie kolejną porcję napoju.- E-e. Nie ma opcji.- zaśmiał się, siadając obok.

Mg: Dobrze, chłopacy, idźcie już.- ponaglił ich manager.

Y: Tata!- zawołał, próbując wyjść z wózka.

Ja: Nie, skar...- chciałam powiedzieć, że już za dużo narobił, ale, jak zwykle, ktoś mi przerwał i wszedł mi w słowo.

S: Niech idzie.- stwierdził, biorąc go na ręce.

Ja: Nie będzie przeszkadzał?

S: Jak będzie niegrzeczny, to dostanie karę.- pocałował chłopca w główkę.

Y: Tak!- klasnął w ręce z uśmiechem na twarzy. Chyba nie wiedział o co chodzi. A raczej nie chyba, tylko na pewno.

S: Widzisz?- zaśmiał się i po raz kolejny mnie pocałował.- Nie martw się, będzie dobrze

Ja: Dobra... Idźcie już, bo fani się denerwują.- ponagliłam go. Już wychodzili, kiedy pojawił się kolejny problem.

M: Ja!- krzyknęła, zwiedzając kanapę, z której właśnie zeszła.

S: Co Ty, rybko?- klęknął przy niej.

M: Iść!- podskoczyła i się wywróciła. Ta to ma szczęście.

S: To niech z kimś pójdzie.- stwierdził, wstając z kolan i poprawiając syna na rękach sięgnął jeszcze po wodę.

M: Wujek!- podeszła do Jungkooka. Trochę się jeszcze baliśmy, bo zaczęła chodzić dużo później niż Yu, więc nie chodzi jeszcze jakoś bardzo dobrze, w przeciwieństwie do jej brata. Ale nie było tak źle. Chłopak ją podniósł i posadził na barana.

V: Dobra, idziemy.- wyszli i zajęli swoje miejsca.

RM: Witajcie, kochani!- znowu piski.

S: Pozwólcie, że dzisiaj będzie nas troszkę więcej. Bardzo chciały przyjść.- kolejna fala krzyku. W końcu fani zaczęli podchodzić. Ku mojemu zdziwieniu to Minha siedziała spokojnie, a Yuhyun płakał z powodu tłoku. Jednak wystarczyło dać mu smoczek i pluszaka, a wtedy od razu się uspokoić. No i, oczywiście, plus to, że był przy Yoongim. Ludzie jeszcze chwilę podchodzili do chłopaków, a potem dostali chwilę przerwy.

V: Okej, nie spodziewałem się tego.- oznajmił ten, który teraz trzymał dziewczynkę.- Myślałem, ze to będzie na odwrót.

JM: Szczerze? Ja też. Jestem w szoku.- i tak rozmawialiśmy na kilka innych tematów przez dziesięć minut, aż w końcu wrócili do ARMYs.

Po kolejnej godzinie, z niewiadomych powodów, zostałam poproszona o pójście do chłopaków. Taehyung i Hoseok szczerzyli się jak głupi do sera,  Jungkook i Jimin stali z mikrofonami, a Seokjin i Namjoon trzymali dzieci.

JM: Kochani...- zaśmiał się nerwowo, kiedy Hobi pociągnął mnie atak, że usiadłam obok Yoongiego. Widać było, że jest zdezorientowany i, tak samo jak ja, nie wiedział o co chodzi.- Jak wiecie, albo i nie, dzisiaj jest specjalny dzień dla tej dwójki.- spojrzeliśmy się na siebie z Yoongim. Zaczęłam się zastanawiać o czym zapomniałam, bo coś musiało być na rzeczy. Chłopak też. Za bardzo go znałam, żeby tego nie zauważyć. W końcu dotarło do mnie to, co stało się rok temu i mnie oświeciło.

JK: Dzisiaj jest pierwsza rocznica ślubu Łucji i Yoongiego. Z tej okazji chcielibyśmy całym zespołem, i mam nadzieję, że fandomem, życzyć Wam wszystkiego, co najlepsze, i żeby Wam się powodziło z ósemką wariatów, zaraz dziesiątką.- miał na myśli dziewczyny. Postanowili powiedzieć tym fanom o swoich związkach z Oliwką i Wiką. Mieliśmy plan się przeprowadzić i zamieszkać wszyscy razem. Z tego wszystkiego się popłakałam. Yoongi mnie objął.- Mam nadzieję, że staniecie po naszej stronie, jeśli będziemy chcieli ich wypuścić trochę wcześniej?- rozległ się krzyk.

Zaczęłam je rozróżniać przez ten rok. Jeden mówił tak, a drugi nie. Tutaj chłopacy postawili uch w takiej sytuacji, co mi się osobiście nie podobało, ale co ja tam wiem, że musieli się zgodzić. Z tyłu ktoś krzyknął, żebyśmy się pocałowali, na co cała sala mu zawtórowała. Chłopak, na ich życzenie, przekręcił moją głowę w jego stronę i wpił się w moje usta, co odwzajemniłam. Poleciałby za długo, więc po około pięciu sekundach się odsunęłam. Rozległy się piski.



Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz