28.

223 8 0
                                    

Po pewnym czasie, kiedy wszyscy siedzieliśmy w salonie, zeszła moja matka. Podeszłam do niej i chwyciłam za przesadnie chudy nadgarstek. Westchnęłam tylko cicho i zaprowadziłam ją w stronę jadalni. Dałam jej coś do jedzenia i picia.

Ma: Dziękuję.- skinęła głową, na co odpowiedziałam tym samym.- Mogłabym z Wami porozmawiać? Z Waszą trójką.- spojrzała na mnie z nadzieją w oczach. Nie wiedziałam co o tym myśleć.

Ja: Wiktorii też należą się wyjaśnienia, nie sądzisz?- stwierdziłam, siadając naprzeciwko niej. Ona tylko niezauważalnie kiwnęła głową.- Możemy porozmawiać tylko wtedy, gdy nasze rodziny będą przy nas. Nie mam zamiaru trzymać Yoongiego w niepewności i chcę, żeby o wszystkim wiedział. Taehyung, Jungkook i Wika pewnie chcą tego samego.

Ma: Rozumiem.- przełknęła ślinę.- Chciałabym tylko, żebyś wiedziała, że żał...- przerwałam jej. Nie chciałam teraz słuchać o tym, że zrobiła coś złego, po czym to sobie przemyślała.

Ja: Nie wierzę Ci, rozumiesz? Jedz, idę po resztę.- poszłam do salonu i chwyciłam braci za nadgarstki, ciągnąc ich do pomieszczenia, gdzie czekał powód tego całego zamieszania.- Poczekajcie tutaj.- poszłam po dziewczyny, Jimina i Yooniego. Usiedliśmy wszyscy przy stole.

JK: Więc, o co chodzi?- splótł palce i położył dłonie na blacie.- Nie mam całego dnia i nie chcę sobie psuć świąt, więc słucham.- zaczął podnosić głos, ale uspokoiłam go, kładąc rękę na jego ramieniu.

Ma: Chciałam Wam wszystko wytłumaczyć.- spuściła głowę, a ja prychnęłam pod nosem, kręcąc głową. Na mojej twarzy pojawił się ironiczny uśmiech.

V: Wytłumaczyć, tak? A jak wytłumaczysz to, że mnie oddałaś do jakiejś powalonej rodziny, która się nade mną znęcała, Łucję wyrzuciłaś na ulicę, a Jungkooka oddałaś do babci?!- zaczął na nią krzyczeć, a ona się skuliła.

Ma: To właśnie chciałam Wam wyjaśnić.- powiedziała, niemal szeptem, kiedy Oliwia zaczęła uspokajać mojego brata.

Ja: Możesz sobie wyjaśniać, ale nic nie zmieni tego, co zrobiłaś.- nawet nie chciałam na nią patrzeć. Za dużo krzywdy mi w życiu narobiła, żeby teraz ot tak jej wybaczyć.

Ma: Po prostu nie miałam pieniędzy na to, żeby Was utrzymać.- powiedziała nieco głośniej, a ja się zaśmiałam.

Ja: I to był powód, żeby wyrzucić mnie z domu i iść do jakiegoś kochanka, tak?- spojrzałam na nią.- Kobieto, daruj sobie.- podparłam głowę na łokciach o stół. Niech to całe przedstawienie się skończy. Mam nadzieję, że to wszystko to jest sen i obudzę się jutro, dalej w Paryżu i wrócimy z Yoongim tutaj, na wigilię, a tej jędzy tu nie będzie. Ale czego ja mogę chcieć z moim szczęściem.

Ma: Poszłam do niego, żeby mieć pieniądze. próbowała się wytłumaczyć, ale to tylko ją pogrążyło.

JK: Czyli teraz mówisz, że jeszcze się sprzedawałaś? Mhm...- zaśmiał się z bezsilności.- Przestań, bo jeszcze bardziej się tylko wkopujesz.

W: A jakim cudem mnie się oberwało? Moja mama skończyła na odwyku przez Ciebie, a mój ojciec w więzieniu. Ty i wujek wkręciliście we wszystko moich rodziców.- powiedziała tak, jakby wszystkie emocje z niej uleciały. Jej głos nie wyrażał żadnej. Był monotonny i przygnębiający. Widziałam jak Jimin zbladł, kiedy zaczęła mówić.

Ma: To już nie moja wina. Twoja mama weszła w pijactwo, kiedy dowiedziała się, że Twój tata idzie do więzienia. Poza tym...- tym razem to ona jej przerwała, a ją opanował gniew.

W: Ale przez kogo on tam wylądował?! Przez Twojego pieprzonego męża! Ty tego nie rozumiesz?! A wujek wpadł w pokera przez Ciebie! Chciał mieć pieniądze, bo przestałaś pracować! Nie pamiętasz jak wywalili Cię z pracy przez to, że zaczęłaś przychodzić tam pod wpływem alkoholu?!

V: Czyli ojciec jest niewinny.- mruknął pod nosem.- On nic złego nie zrobił, chciał nas ratować.- rozejrzał się po nas.- A to, że ma długi, to nie jego wina. Takie rzeczy w pokerze się dzieją.

JK: Możemy dokończyć to jutro? Nie mam na to siły.- powiedział, a jego oczy zaszły łzami. Pokiwałam głową i wstałam od stołu.

Ja: Zadzwonię do taty, żeby umówić spotkanie. Nie musicie iść.- uśmiechnęłam się blado, a potem spojrzałam na matkę.- Chodź, dzisiaj tu zostaniesz, ale potem nie wiem, co ze sobą zrobisz. Nie mam serca wyrzucić Ciebie, tak jak Ty mnie.- zaprowadziłam ją do gościnnego pokoju, żeby się położyła. Potem wyszłam i skierowałam się na górę. W połowie schodów zatrzymał mnie głos.

S: Wszystko w porządku, Łucja?- złapał mnie za ramię, a ja spojrzałam na niego.

Ja: Tak. Mogę się teraz położyć? Nie mam ochoty tam siedzieć. Muszę wszystko przemyśleć.- potrząsnęłam głową, a on pocałował mnie w czoło.

S: Oczywiście.- przytulił mnie.- Namjoon położył dzieci, kiedy byliśmy w kuchni.- oznajmił, a mi się zrobiło ciepło na sercu. Chociaż oni pomagają, w porównaniu do tej, która powinna iść ze mną przez życie i być w trudnych chwilach.

Ja: Podziękuj im.- pocałowałam go, a on złapał mnie za rękę.

S: Zaraz też do Ciebie przyjdę, skarbie.- uśmiechnął się i zszedł na dół.

Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz