64.

162 11 2
                                    

Siedziałem przy stole z chłopakami i maluchami. Usiadły z nami, bo nie chciałem ich zostawiać samych przy ich stole. Więc jedliśmy kolację, gdy nagle Taehyung wyleciał z tematem.

V: W ogóle nie wiem czy Oliwia Wam coś mówiła, ale zamówiliśmy już restaurację.- powiedział, a my spojrzeliśmy na niego krzywo.- Oj, no na wesele.- westchnął, a my doznaliśmy oświecenia.- Oficjalne zaproszenia dostaniecie kiedy Łucja wróci, ale tak chciałem Was tylko poinformować. Tylko jak Oliwia i Wika wrócą, Wy nic nie wiecie.- oznajmił a my pokiwaliśmy głowami.

J: To za ile to, skoro już zarezerwowaliście?- zapytał, wciągając makaron.- Nie powinniśmy wiedzieć jakoś wcześniej?

V: Dopiero za sześć tygodni.- powiedział, a wtedy koło niego znalazła się plama z sosu. Przeleciała przez cały stół.

Ja: Minha!- podniosłem głos i się na mnie spojrzała.- Co Ty robisz? Nie rzuca się jedzeniem.

M: Ale on mi zabera moja to jes!- rzuciła widelcem, który wylądował na środku stołu. Wstałem i zamieniłem nasze talerze.

Ja: Proszę, siadasz tu, obok wujka. Nie będziesz siedzieć koło brata.- wskazałem dłonią na miejsce, w którym przed chwilą siedziałem.

M: Nie!- krzyknęła, uderzając rączkami w stół.- Bo to on mi biela, a a ja nie ciałam, zeby mi za-blał!- westchnąłem tylko i pokręciłem głową.

Ja: Minha, albo siadasz tutaj koło wujka albo idziemy do pokoju.- oparłem się o krzesło, jednak ta się nie ruszyła. Podszedłem do niej wziąłem ją na ręce.- Czyli rozumiem, że idziemy do pokoju, tak?

M: Ale to on lobił to!- krzyknęła, machając nogami.

Ja: Ale to Ty rzucasz jedzeniem i widelcem. A z Yu jeszcze porozmawiam.- powiedziałem, po czym zawróciłem, a ona zaczęła piszczeć. Mimo to posadziłem ją w jej łóżeczku i wyszedłem z pokoju.

JH: Nie jesteś dla niej za ostry, hyung?- zapytał, kiedy wróciłem na swoje miejsce podczas gdy młoda cały czas płakała.

Ja: Uwierz mi, kiedyś też tak bym myślał. Wypłacze się i zaraz zaśnie. A Ty?- spojrzałem na syna.- Czemu zabierasz siostrze jedzenie?

Y: No bo ja nie lubie tego.- pokazał na pomidory, które Jin uparł się dać.

Ja: Aha, i dlatego, że nie lubisz, to znaczy, że masz je zabierać siostrze, tak? Yuhyun, nie grzebie się w czyimś talerzu, tak? Nie wolno, to jest niegrzeczne.

Y: Ale, ale ona tes nie lubi.- powiedział, po czym napił się wody, którą miał obok siebie. Zaczął się krztusić. Podbiegłem do niego, ale Hoseok też szybko zareagował. Zaczął klepać go lekko po plecach. Chłopiec w końcu zwymiotował.

Ja: Dajcie miskę.- powiedziałem, podnosząc go i sadzając na czystej części podłogi, a ten zaczął płakać.- Cichutko, nic się nie dzieje.- potarłem go po pleckach, a w tym czasie między jego nóżkami pojawiła się plastikowa miska. Znowu zwrócił, dalej kaszląc. Oklepałem go lekko, a on w końcu się uspokoił. Tylko dalej płakał. Wziąłem go na kolana.

Y: Tata.- przytulił mnie, dalej płacząc. Podniosłem go i zacząłem kołysać. Uspokoił się w miarę.

Ja: Już, nic się nie dzieje. Zadławiłeś się tylko, tak? Już jest dobrze.- pocałowałem go w głowę i posadziłem na biodrze. Usłyszałem jak dzwoni telefon. Łucja. Odebrałem.- Tak, skarbie?

Ł: Cześć, kochanie, jak tam? Radzisz sobie?- zapytała, a ja usłyszałem płacz najmłodszego dziecka. Podsadziłem syna i poszedłem do jej pokoju.

Ja: Tak. Minha się nie słucha, ale tak to wszystko dobrze.- powiedziałem, kiedy otworzyłem drzwi do naszej sypialni, w której znajdowało się łóżko.

Ł: A jednak słyszę jakiś płacz.- zaśmiała się, a ja nagle mocniej za nią zatęskniłem. Ale musiałem dać jej odpocząć. Ona ma bardziej męczące życie niż my, a zanim ją poznałem nie wiedziałem, że tak się da.

Ja: Hazel się obudziła.- oznajmiłem, sadzając Yuhyuna na naszym łóżku i wziąłem telefon na głośnomówiący. Podniosłem córkę, położyłem ją sobie na ręce i wziąłem komórkę normalnie.- Bedę ją musiał nakarmić.

Ł: Macie jeszcze mleko? spytała, kiedy bujałem małą na rękach.- Jeśli coś Wam brakuje, ja mogę wrócić szybciej.- zapewniła, a ja westchnąłem.

Ja: Uspokój się, nic nam nie jest. Wyjechałaś po to, żeby odpocząć, a nie żeby się zamartwiać. Co dzisiaj robiłaś?- zapytałem, po czym usłyszałem głośne westchnięcie.- Po prostu chcę, żebyś się zrelaksowała, a nie chodzisz ciągle spięta od trzech lat.

Ł: Już, nie denerwuj się tak. Dziękuję.- powiedziała, a ja usiadłem na łóżku.

Ja: Yu, poprosisz wujka, żeby dał mleczko dal Hazel?- spytałem, a on pokiwał główką i zbiegł na dół.- Stęskniłem się za Tobą.- powiedziałem, przyciskając do siebie mocniej córkę, jakby była Łucją.

Ł: Ja za Tobą też. Ale takie coś chyba nam się przydało, nie sądzisz?- zapytała, a ja spojrzałem na małą. Przestała płakać, zmarszczyła nosek, uśmiechnęła się i wyciągnęła rączki w moim kierunku.

Ja: Tak. Chyba tak. Wiesz, że Hazel ma Twoje oczy?- oznajmiłem, a ona zaczęła się śmiać.

Ł: Ale dalej to jest Twoja córka. I pamiętaj, masz mi jej nie faworyzować.

Ja: Przecież wiesz, że kocham tamte diabełki.- zaśmiałem się, a wtedy Hazel pisnęła i zaczęła się śmiać.- Już niedługo się zobaczymy, kochanie. Muszę kończyć, położyć maluchy.

Ł: Dobrze, wyśpij się. Kocham Cię.- powiedziała, a ja poczułem jak się rumienię. Co mi odbiło?

Ja: Ja Ciebie też, mała. Śpij dobrze.- powiedziałem, a ona znowu zaczęła się śmaić.

Ł: Kochanie, u mnie jest piąta nad ranem, jak mam spać?- zapytała, a ja jeszcze bardziej się zarumieniłem. Nosz, co ta kobieta ze mną wyprawia.

Ja: A, tak przepraszam. Miłego dnia. A co Ty robisz o piątej nad ranem? Nie powinnaś spać?- zainteresowałem się, kiedy Yuhyun wszedł do pokoju. Podał mi mleko.- Dziękuję. Siadaj koło taty.

Ł: Dzisiaj jedziemy do innego miasta z dziewczynami.- powiedziała. Przez chwilę się zawiesiłem.

Ja: Z dziewczynami? Przecież Oliwia wróciła, bo coś z jej mamą się stało.- powiedziałem, dając jeść córce.

Ł: Tak, ale spotkałam dziewczyny z gimnazjum.- oznajmiała, a ja pokiwałem głową, mimo że tego nie widziała.

Ja: To baw się dobrze, skarbie. Pa pa.- rozłączyłem się. Możliwe, że zakochałem się w niej drugi raz? Czyli w pewnym momencie przestałem ją kochać?

Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz