82.

157 8 1
                                    

Ja: C-co? Jakie dziecko?- powiedziałam, nie wiedząc o co im chodzi. - Poczekajcie, wejdźcie najpierw.- westchnęłam wpuszczając ich do środka. Weszli, zdjęli ubrania wierzchnie i usiedli w salonie.- To o co chodzi?

Ma: Kilka miesięcy przed tym jak Cię z ojcem spotkaliśmy na plaży... urodziłam dziecko. Ma lekko ponad pół roku a nie mam co z n...

Ja: Nie masz co z nim zrobić i kolejne dziecko porzucisz zamiast wychować?! To po co je robiłaś?! Czy może to kolejna wpadka tak jak ja i Jungkook, co?! Taehyung może też jednak nie był planowany?!

S: Skarbie uspokój się, chcesz pójść do pokoju? Tam z nimi na spokojnie pogadasz.- szepnął, ale ja pokręciłam głową.

Ja: To w pewnym sensie decyzja całego domu więc chcę żeby reszta przy tym była tylko...- spojrzałam na Namjoona i Seokjina.- ...chłopacy zabierzecie maluchy wszystkie? Nie chcę, żeby to słyszały.

J: Jasne. Minha, chodź do wujka, idziemy am am zrobić do samolotu.- powiedział, a wtedy cała czwórka za nimi poszła, a Antka miał na rękach. Hazel spała po badaniach.

Ma: Łucja, skarbie...- zaczęła, ale ja wstałam i jej przerwałam.

Ja: Nie nazywaj mnie tak. Jesteś zwykłą suką, która puszcza się z każdym możliwym. Nie jesteś moją matką rozumiesz? Ja nie mam matki. Taehyung i Jungkook jej też nie mają. Ich matką jest każda jego dziewczyny ale nie Ty. I nie nie przyjmę tego cholernego dziecka, bo to nie jest przedszkole. Mam do ogarnięcia trójkę własnych dzieci. Dzieci, które kocham i ich nie porzucę byle gdzie. Oddam w dobre ręce drugich połówek.

Ma: Ale ja Was też koch...

Ja: Mam to w nosie żeby inaczej nie powiedzieć. Nie wierzę Ci! Kiedy to do Ciebie dotrze?! A teraz przyszłaś mi dowalić kolejne dziecko, gdzie moje jest chore na nowotwór! W dodatku Taehyung ma swoje, chłopacy też, a kolejne w drodze. To nie przedszkole idiotko!

Ma: Proszę, nie mam co z nim zrobić.

Ja: Nie, mamo. Hazel ma białaczkę, a maluchy zaczynają skokowo wszystko rozumieć, w dodatku po wyjeździe idę do pracy i na studia. Nie. Ale chciałabym pogadać z tatą na osobności.- powiedziałam, a wtedy on wstał i poszedł za mną do kuchni. Chcesz kawy?

T: Poproszę. Co się dzieje?- spytał, kiedy włączyłam ekspres. Stwierdziłam, że zrobię sobie kakao.

 Ja: Wiem z Tae i Kookiem, że Ty w niczym nie zawiniłeś i to ona Cię we wszystko wkopała, a Ty nic nie zrobiłeś. Ale ciągle nurtuje mnie pytanie po co Ty w ogóle się z nią zadajesz? Dlaczego trzymasz z nią kontakt?

T: Nie ważne.- powiedział, oplatając dłońmi kubek, który przed nim postawiłam.- Nie powinnaś się interesować takimi sprawami córeczko.- moje serce się zatrzymało. Nikt nigdy tak do mnie nie powiedział. Yoongi mówił do mnie skarbie, kochanie i tak dalej ale o nigdy nie dotknęło mnie tak bardzo jak teraz. A patrząc przez pryzmat tego że przez całe dwadzieścia lat nie poznałam swoich rodziców, brakowało mi tego. Jednak nie mogłam się nad tym rozczulać.

Ja: Tato...- zaczęłam, siadając obok niego ze swoją kawą.- Ja widzę co ta wariatka może zrobić i boję się myśleć, że robi Ci krzywdę.- powiedziałam i zamilkłam, czekając na odpowiedź, ale jej nie dostałam.- Chcesz porozmawiać z chłopcami? Może będzie Ci bardziej komfortowo.

T: Nie wiem, mogę próbować. Ale chcę żebyś wiedziała jedno, dziecko.- wstał i podszedł do mnie, kładąc rękę na moim ramieniu.- Kocham Cię, kochałem Cię przez cały czas, ale Twoja matka... znaczy...- zaczął jeszcze raz widząc moja minę.- ...ta kobieta zbzikowała i kazała wywalić Ciebie i Koo.

Ja: Dobrze, ja Ciebie też kocham, tato. Pójdę zawołać chłopców.- powiedziałam, a wtedy do kuchni wszedł Tae.

V: Siostra, musimy się szykować, za godzinę wychodzimy jesteś gotowa?- zapytał, siadając przy blacie.

Ja: Tak, Yoongi spakował nas w nocy. Zawołaj Kookiego, tata chce z Wami pogadać. Pamiętaj o czym rozmawialiśmy.- powiedziałam, a wtedy usłyszałam krzyk Jina.

J: Łucja, Minha wymiotuje!- puściłam się biegiem na górę, zostawiając tatę z bratem na dole. Jak się okazało, włożyła sobie paluszki do gardła i zwróciła.

Ja: Minha skarbie nie wolno tak.- powiedziałam, a ona się zaśmiała i wytarła palce w spodnie Nama.- Minha, co Ty robisz?- podniosłam ją.- Idziemy myju. Zaraz wyjeżdżamy a Ty robisz mamie i tacie bałagan. Poszłam do łazienki. Chwilę potem za mną pojawił się mój mąż.

S: Skarbie, nie widziałaś może Taehyunga?- zapytał, podchodząc do mnie, i kładąc rękę na wcięciu mojej talii. Włożyłam córkę do wanny.

Ja: Jest w kuchni, rozmawia z moim tatą, a co?- zapytałam ściągając z niej brudne ubranka i wrzuciłam do kosza. Zaczęłam obmywać buźkę dziewczynki.

S: A nic chciałem się zapytać czy nie chce się zamienić pokojami.- westchnął i zaczął masować mnie po ramionach. Coś ewidentnie chciał.- Bo wiesz... on pierwszy sobie zaklepał taki większy z łóżeczkiem dla niemowlaków w osobnym pokoju.- stopniowo co słowo zaczął szeptać mi do ucha.

Ja: Kochanie, zaklepał sobie to Ci nie odda, a dobrze wiesz, że Hazel jest chora i chcę mieć ją przy sobie. Poza Namjoon specjalnie załatwił nam przejście od razu do pokoju obok do dzieciaków.

S: Oj tam.- westchnął w niepotrzebny sposób i zaczął całować mnie za uchem

Ja: Yoongi, zaraz jedziemy ogarnij się trochę. Niepotrzebnie się nakręcasz potem będziesz mi marudził przez cały lot.- powiedziałam, próbując się od niego odsunąć.

S: A co gdyby tak wziąć sobie i pójść do łazienki w samolocie.

Ja: Yoongi, posrało Cię?- spytałam przez zaciśnięte zęby, żeby mała nie usłyszała.- Jeszcze gadasz takie rzeczy przy dziecku.

S: Oj no...- zaczął, kiedy wyciągnęłam córkę z wanny.- Po powrocie nie dam Ci żyć.- oznajmił, wychodząc naburmuszony z łazienki.

Ja: Po powrocie mamy te dzieci u nas!- zawołałam, żeby usłyszał, ale jego odpowiedź mnie rozwaliła. Zamachnął się drzwiami, które otworzył i wystawił mi język.

S: Niepisany celibat. Skoro tak to śpisz tam gdzie Yuhyun, a on idzie do mnie.- powiedział, a ja się zaśmiałam. Podeszłam do niego i go pocałowałam.

Ja: Żaden celibat bo całować możesz.- wróciłam do córki i zaczęłam ją ogarniać. Kiedy skończyłam, idealnie zaczęliśmy się zbierać do wyjścia.

Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz