Siedziałyśmy z Wiką w łóżku i próbowałyśmy wymyślić co robić. W tle leciał jakiś nudny film, ale nie interesował nas. Wtedy weszli do nas chłopacy. Spojrzałyśmy na nich, a oni jakoś dziwnie się zachowywali.
Ja: Co knujecie?- zapytałam widząc, że coś kombinują.
JM: Nic. Dziwnie się śpi tak w jednym łóżku.- powiedział, spuszczając głowę. Ten drugi też miał rumieniec na twarzy, tak samo jak ten młodszy.
S: Możemy spać normalnie? W sensie ja z Łucją, a Jimin z Wiką?- zapytał, a ja spojrzałam na kuzynce, która energicznie pokręciła głową.
W: Nie. Kilka dni Wam nie zaszkodzi.- odpowiedziała, kładąc się na moich nogach, po czym na mnie spojrzała.- Ja mam wrażenie, że oni po prostu coś tam odwalili i się teraz wstydzą jeden przed drugim.
Ja: Co zrobiliście?- zapytałam i spojrzałam na nich.
S: No bo Jimin mnie tam uderzył kolanem!- krzyknął cicho, a ten założył ręce na piersi i na niego spojrzał. Minę miał tak śmieszną, że oby dwie prawie wybuchnęłyśmy śmiechem.
JM: To było niechcący!- odpowiedział tym samym tonem, a Wika wywróciła oczami.- Już Ci mówiłem. Ale Ty dalej myślisz, że to specjalnie zrobiłem.
Ja: Skarbie, mam pomysł.- zwróciłam na siebie uwagę jednego i drugiego.- Może się ubierzecie do końca? Bo Jimin nie powinien tak paradować przede mną, a Ty przed Wiką. Poza tym co Ci odbiło? W domu śpisz w piżamie.
S: J-ja...- spuścił głowę i zaczął szorować nogą po podłodze.- ...ja zapomniałem jej spakować.- okej, teraz zachowywał się jak jakieś dziecko.
Ja: To weź sobie spodenki jakieś, bluzeczkę też sobie znajdziesz i sobie ubierzesz na siebie i pójdziesz lulu. Czy mam może pomóc dzieciątku?- spytałam, a Wika zaśmiała się pod nosem.
S: Znajdę i ubiorę.- powiedział, wziął Jimina za ramię i chciał wyjść, ale ja syknęłam i się obrócił.- Co się stało?- podszedł do mnie, a Wiktoria momentalnie wstała.- Wszystko w porządku? Dzwonić po pogotowie?
Ja: Nie, głupku.- pstryknęłam go w nos.- Kopnęła mnie tylko. Przecież termin mam za dwa i pół miesiąca.- oznajmiłam, na co on odetchnął z wyraźną ulgą. Podszedł do mnie, klęknął przed łóżkiem i dotknął mojego brzucha.
S: Nie strasz tak taty, bo tata nie wyrobi do Twoich narodzin, Hazel. Dbaj o mamusię.- pocałował mnie w brzuch, a ja się zaśmiałam. Wtedy spojrzał na mnie.- Jak coś to krzycz, albo przyślij Wikę. Jestem zaraz za ścianą.
Ja: Wiem, kochanie. Przecież jestem tu tyle ile Ty.- uśmiechnęłam się, a on mnie pocałował.
S: Idę do siebie. Dobranoc, skarbie.- znowu mnie pocałował, przytulił Wikę i wyszedł. Jimin usiadł obok nas.
JM: Hazel?- spojrzał na mnie z wielkimi oczami.- Czyli to dziewczynka?- zapytał, a ja kiwnęłam głową.- Cudowne imię. Dobra, lecę do Yoongiego. Pa, kochanie.- pocałował Wikę, a mnie przytulił po czym wyszedł z pokoju. Głośno westchnęłam.
Ja: Eh... Ci to mają problemy.- oparłam się na łokciu i spojrzałam na kuzynkę.- Żeby chociaż wiedzieli co to jest okres.- mruknęłam a potem znowu syknęłam. Wiki na mnie spojrzała.- To było tylko kopnięcie.
W: Mogę posłuchać?- spytała, a ja kiwnęłam głową. Przyłożyła ucho do mojego brzucha. Po chwili poczułam kolejne kopnięcie. Uśmiechnęła się, a potem jej twarz posmutniała.
Ja: Hej, co się stało?- spytałam, ale ona pokręciła tylko głową.- Powiedz mi, wiesz że nikomu nie powiem.- wtedy westchnęła.
W: Zazdroszczę Ci. J-ja... Tak właściwie to my... w sumie to Jimin...- przełknęła ślinę i zaczęła mówić dalej.- ...pamiętasz jak ostatnio wyszliśmy z domu i Jimin wrócił cały we łzach?- pokiwałam głową. Za dobrze to pamiętałam.- Byliśmy wtedy u lekarza. Tego ginekologa dla chłopaków, nie wiem jak się nazywa. Dostaliśmy wiadomość, że założenie rodziny będzie możliwe, ale bardzo ciężkie, a na bliźniaki nie ma szans.- okej. Tego się nie spodziewałam.
Ja: Ja... Wika, przykro mi.- przytuliłam ją, a ona położyła głowę na moim ramieniu.- Przecież mogłaś mi powiedzieć wcześniej. Przecież mogę usunąć to dziecko. Nie chcę, żebyś cierpiała przeze mnie.- spuściłam głowę, a ona złapała mnie za podbródek i podniosła do góry.
W: Nie łam się. Przecież to nie Twoja wina. Poza tym to nie nie jest niemożliwe, tylko bardzo ciężkie. Jimin się po prostu musi postarać.- powiedziała, po czym oby dwie wybuchnęłyśmy śmiechem.
Ja: Kocham Cię, Wiki.- powiedziałam, po czym ją przytuliłam.
W: Ja Ciebie też, Łusia.- zaczęła mnie głaskać, a ja po chwili zasnęłam. Nawet nie zauważyłam kiedy. To była sekunda.
CZYTASZ
Porwana 2 || BTS
FanfictionDruga część "Porwanej". Ty razem zespół wraz z trzema dziewczynami, oczywiście jedna z nich to nasza główna bohaterka, i dziećmi będą musieli pokonać przeszkody związane z jej przeszłością. Zapraszam!