3.

354 16 1
                                    

W końcu pozwolili nam iść na miasto, zapewniając, że maluchy są pod dobrą opieką.

S: To co robimy?- objął mnie w pasie.- Hej, co jest?- spytał widząc moją minę.

Ja: Przepraszam, że zapomniałam. Po prostu mam dużo na głowie i nie wyr...- przerwał mi jak?! No oczywiście, że mnie całując!

S: Ale ja to w zupełności rozumiem, skarbie. Nie przejmuj się. Sam zapomniałem, za co też przepraszam.- złapał mnie za rękę i poszliśmy zwiedzać Madryt.

Po dwóch godzinach, najedzeni, chodziliśmy po stolicy Hiszpanii. W końcu usiedliśmy na ławkę. Oparłam głowę na ramieniu chłopaka, a oczy zamykały i mi się same z siebie.

S: Zmęczona?- pocałował mnie w czoło.

Ja: Trochę.- ziewnęłam. Yoongi wstał i przerzucił mnie przez ramię, dzięki czemu miał okazję uderzyć mnie w tyłek. Po czasie, kołysana jego krokami, zaczęłam przysypiać.

S: Trochę urosłaś.- zaśmiał się, przez co się rozbudziłam.

Ja: Co masz na myśli?- spytałam, machając nogami, bo chciałam zejść na ziemię.- Chcesz mnie obrazić?- spojrzałam na mu w oczy, kiedy mnie na niej postawił.

S: Nie, po prostu w niektórych miejscach stałaś się... wiesz, bardziej.- widziałam, że się zawstydził.- ...no... atrakcyjniejsza.

Ja: Czyli wcześniej nie byłam?- uśmiechnęłam się złośliwie. Wiedziałam, że był zdenerwowany, nie wiedział co zrobić, no ale raz, porządnie, mu nie zaszkodzi.

S: To... Łucja, to nie t... Byłaś, ale teraz jest...

Ja: Rozumiem, żartowałam.- złapałam go za rękę i dalej ruszyłam w stronę hotelu. To dzięki dzieciom. One mnie tak rozwaliły.

S: Ja już lepiej się nie odzywam.- westchnął, po czym oboje wybuchnęliśmy śmiechem.

Po kilku minutach staliśmy przed naszym pokojem w hotelu.

Ja: No, nie żartuj.- westchnęłam, kiedy powiedział, ze nie ma kluczy.

S: Nie mogę znaleźć. Widziałaś czy dzieciaki zabrały?- zrobił się czerwony, przeszukując kieszenie.

Ja: A nie wkładałeś do torby.?- podniosłam przedmiot, który na chwilę podał. Wsadziłam rekę do kieszeni, gdzie znalazłem kluczyki i kilka jak nie kilkanaście papierów po dużych i małych czekoladach.- No, mówiłam.- podałam mu je do ręki.

S: Dziękuję.

Ja: A powiesz mi, kiedy zjadłeś te wszystkie czekolady? Bo jak Ci prałam torbę tydzień temu to nie było tych wszystkich papierów.- starałam się być spokojna.

S: Ja...- nie wiedziałam co powiedzieć. Wyrzuciłam papiery i położyłam się na łóżko. Położył się obok mnie.- Przepraszam, już się ogarnę. Uznajmy, że jestem chory na głowę.- pocałował mnie w skroń.

Ja: A nie jesteś?- spojrzałam na niego i oboje się roześmialiśmy. Zaczął mnie łaskotać , przez co go kopnęłam. Zaczął się zwijać, przytulając skrzywdzoną nogę. Ja ze śmiechu spadłam z łóżka, więc teraz Yoongi zaczął się śmiać. To była chwila, która mogła trwać wiecznie, mogła się nigdy nie kończyć.  Po chwili wciągnął mnie z powrotem i zaczęliśmy rozmawiać na różne tematy. Nie brakowało nam ich, a śmialiśmy się za wszystkie czasy. W końcu zadzwonił do mnie telefon.

Ja: Odbiorę, może to chłopacy.- sięgnęłam po telefon.- Oliwka.- oznajmiłam i odebrałam, po czym wzięłam na głośnomówiący.- Cześć.

O: Cześć, nie przeszkadzam?

Ja: Nie.- sięgnęłam po wodę.- Tylko ostrzegam, jesteś na głośnomówiącym, a obok mnie siedzi Yoongi.- położyłam telefon na łóżko przez co spadł.

O: To dobrze. Chciałam Wam złożyć życzenia. Wszystkiego najlepszego.

Ja: Dzięki, kochana.- zaśmiałam się i podniosłam sprzęt.

S: Dziękujemy.

O: To skończyliście już koncert?

Ja: Nie, chłopcy są na fanmeetingu, a nas przez rocznicę wypuścili wcześniej.- wyjaśniłam, próbując ukryć złość w głosie.

O: A.- westchnęła ze smutkiem.- Czyli Tae jeszcze nie skończył?

S: Idę zamówić kolację.- wstał. Widziałam, ze nie był zbyt zadowolony.

Ja: Okej. Nie, jeszcze nie, ale za jakąś godzinkę kończą. Bo miało być do jedenastej w nocy.

O: No dobrze.- żal mi się jej zrobiło.

Ja: Jutro się zobaczycie. A jak tam Abra i Yeontan?

O: Z nią właśnie jestem na spacerze, a Tan śpi w domu.- chwilę jeszcze pogadałyśmy o pierdołach i się rozłączyłam. Wtedy przyszła kolacja.

Ja: Tak się cieszę. Wreszcie normalnie będę spała.- uśmiechnęłam się, napychając buzię kolejnym kawałkiem sushi.- Bez pilnowania czy któreś nie spadnie.

S: Jutro wrócimy do domku i pójdą spać do swojego pokoju, w swoich łóżeczkach. Tam nie spadną, a my się wyśpimy.- objął mnie. Atmosfera wróciła do tego samego poziomu co przedtem. Po około godzinie usłyszeliśmy rozmowy chłopaków.

V: To co w końcu z nimi robimy?

JM: Do nich to trochę tak nie za bardzo.- westchnął.

RM: Dajcie je do nas, ale rzeczy niech ktoś weźmie od Łucji.- usłyszeliśmy płacz dziewczynki.- obudziła się.

JK: Dobra, masz ją.- zaczęła głośniej płakać.- Ja pójdę.

Ja: Pomóc im z nimi?- spojrzałam na chłopaka, który praktycznie spał.

S: Nie, niech się pomęczą.- uśmiechnął się pokazując zęby.

J: A jak coś robią? W sensie jest późno, a byli zmęczeni, mogą już spać.

JH: Wątpię, światło się pali.- ktoś podszedł do drzwi.- Na dole widać.- rozległo się pukanie.

Ja; Otworzę, nie będę taka.- podeszłam do drzwi i przekręciłam klucz. Po drugiej stronie stał Jungkook.

JK: Cześć, nie przeszkadzam?

Ja: Nie, właśnie się kładliśmy.- spojrzałam do środka pokoju, a wtedy chłopak spadł z łóżka, przez co wybuchnęłam śmiechem.- Przepraszam, co chciałeś?

JK: Przyszedłem po rzeczy dla dzieci.- uśmiechnął się nerwowo.

Ja: Nie chcecie ich dać do nas?- nie chciałam tego, ale wypadało zapytać.

JK: Nie, odpocznijcie sobie.

Ja: Ale uważajcie i pilnujcie ich, bo mogą w nocy spaść z łóżka.- wtedy przypomniał mi się Yoongi.

JK: Nie martw się, będzie dobrze. Damy radę.- podałam mu rzeczy i wróciłam do zwijającego się na podłodze Yoongiego.

Ja: Wszystko w porządku?- nachyliłam się nad nim, dalej się śmiejąc.

S: Kuźwa, noga mnie boli.- przytulił ją.

Ja: Wstawaj.- próbowałam go podciągnąć, ale nie mogłam przez śmiech.

S: Nie śmiej się.- fuknął i sam zaczął się śmiać. W końcu wciągnął się na łóżko i poszliśmy spać.

Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz