78.

183 10 2
                                    

Jeszcze kiedy jechaliśmy, zadzwoniłam do tych dzieci. Odebrały praktycznie od razu za co byłam wdzięczna.

Ja: Słuchajcie, niedługo powinien przyjść do Was Taehyung. Ale nie odchodźcie, wisimy Wam przysługę i ustalimy ją, kiedy wrócimy. My właśnie zaparkowaliśmy pod komisariatem, jak sytuacja?- zapytałam i odstałam lepszą odpowiedź niż bym się spodziewała.

Mk: Starsze siedzą spokojnie, ale ciągle słyszymy płacz Hazel. Widzimy kobietę przez okno, próbuje ją na razie spokojnie uciszyć, gdyby coś się działo, zadzwonimy.

Ja: Dobrze, pod żadnym pozorem nie pozwólcie jej się zauważyć, a na taki wypadek biegnijcie w tą stronę, w którą szliście. Maluchy powinny rozpoznać budynek dormu. Schowajcie się tam, póki nie przyjdziemy my.

Mk: Rozumiemy.- odparł, a ja się rozłączyłam i wbiegliśmy na komisariat. Cali zdyszani i w nerwach oparliśmy się o biurko, a policjanci na nas spojrzeli.

S: Prosimy o pomoc, porwali nasze dziecko.- zobaczyłam tego samego, co pomagał nam przy maluchach. Yoongi też, bo do niego podbiegł.- Już raz nam pan pomógł, proszę uratować naszą córkę.- złapał go za ramiona, a mężczyzna się wyrwał i podbiegł do swojego stanowiska.

P: Co się dzieje?- zapytał, wyjmując zeszyt, a ja wywróciłam oczami.

Ja: Nie ma teraz czasu an zapisywanie. Jakaś stara prukwa porwała Min Hazel i w każdej chwili może jej coś robić,a starsze zostały pod opieka nieletnich, bo nie było wyjścia, proszę pojedźmy.

P: Dobrze, chodźcie.- powiedział, po chwili zastanowienia.


TAEHYUNG

W końcu dotarłem na miejsce, jednak nie podchodziłem zbyt szybko, żeby przypadkiem nie zwrócić na siebie uwagi. W pewnym momencie zauważyły mnie maluchy.

M: Wujek!- zawołała, podbiegając do mnie. Wziąłem ją na ręce, a potem przybiegł Yu. Minhę posadziłem na jednej ręce, a za drugą chwyciłem siostrzeńca. Podszedłem do nastolatków i się przywitałem.

V: Co tu się tak konkretnie dzieje?- zapytałem, siadając na schodkach do domku i wziąłem siostrzeńców na kolana, bo tego się domagali.

Mr: Nie wiemy konkretnie, bo przyszliśmy tu dopiero, jak Yoongi uderzał już w drzwi. Teraz pojechali na policję, a my pilnujemy dzieci.- powiedział, kiedy dziewczyna zajrzała przez okno. Chłopak to zauważył.- Lina, przestań, bo Cię zob...

L: Ona ma nóż w ręce.- zatkała dłonią usta, a ja podszedłem do okna. Na blacie leżała mała, a kobieta coś kroiła i wrzucała do jej buzi. Widziałem przez szybę jak się krztusiła. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do siostry. Nie dałem jej dojść do słowa.

Ja: Łucja, pospiesz się, ona jej coś wrzuca do buzi, mała się udusi zaraz!- cofnąłem się.- Ona leży na plecach i w dodatku gryźć nie umie, gdzie jesteście?

Ł: Przy dormie, dwadzieścia sekund i będziemy.- powiedziała i się rozłączyła. Faktycznie nawet szybciej radiowóz stanął pod blokiem. Wyszła z niego czwórka ludzi, w tym dwóch policjantów. Jeden z nich podszedł do drzwi.

P: Schowajcie się.- powiedział, a my ukryliśmy się pod oknem, za drzwiami. Komisarz zadzwonił dzwonkiem. Nic. Jeszcze raz, i tak kilka razy pod rząd, aż w końcu kobieta otworzyła.

?: Czego?- zobaczyła policjantów i trzasnęła drzwiami.


ŁUCJA

Po chwili ponownej próby dobicia się, mężczyźni wyjęli z bagażnika łom i wyrwali drzwi, po czym weszli. Po chwili szarpaniny policjant z lekko rozciętą ręką, wyrwał kobiecie nóż i ją obezwładnił. Podbiegłam do córki i pomogłam jej wszystko wypluć. Jakieś flaki z piersi z kurczaka. Nawet ja bym tego nie zjadła, a co dopiero dwumiesięczne dziecko.

Ja: Skarbie.- przytuliłam ją do siebie, kiedy skończyła się krztusić.- Już po wszystkim, mama tu jest.- spojrzałam na Yoongiego z uśmiechem na twarzy i łzami w oczach. Przytulił nas obydwie. Policja zrobiła nam zdjęcie, więc pewnie wszystko pójdzie do prasy.

P: Czy podawała Pani coś dziecku?!- szarpnął ją policjant, kiedy nie mógł zapiąć jej kajdanek?

?: Nie.- odparła poddając się, jednak policja jej nie wierzyła.

P: Weźmiemy dziecko na badania krwi i na płukanie żołądka. Wiem, że jutro jedziecie, cały internet już o tym wie. Spokojnie, zdążymy, wyniki dostarczymy osobiście jeszcze dziś wieczorem. Będą mogli Państwo trzymać córkę... i dzieci również.

Ja: Dziękujemy Panom bardzo.- ukłoniłam się kilka razy i wyszliśmy z domu kobiety, bo policjanci postanowili go przeszukać.- Mark, Lina.- zaczęłam, kiedy już się odwracali, żeby odejść.- Jesteśmy Wam wdzięczni, gdyby nie Wy byłoby po Hazel.- ucałowałam córkę w czoło.- Dlatego w ramach podziękowań chciałabym Wam zaproponować, że gdy wrócimy, przyjdziecie do nas na dwie nocki, co? Zobaczycie  jak u nas życie wygląda podczas wolnego.

L: Nie wiem czy zasługujemy na taki zaszczyt.- powiedziała, spuszczając głowę.

Ja: Ja Was zapraszam, a widzę po minach chłopaków, a zwłaszcza Yoongiego, że nie mają nic przeciwko.- oznajmiłam, a oni się ukłonili

Mr: Dziękujemy bardzo. Z chęcią przyjmiemy propozycję.- uśmiechnął się szeroko. Wtedy Yoongi zaczął mówić.

S: Przepraszam Was bardzo, że na Was nakrzyczałem. To było nie na miejscu z mojej strony. Teraz jest mi wstyd, wiem, że nie powinienem.- ukłonił się, przed nimi, a tamtym oczy prawie wystrzeliły z orbit. Wow. Min Yoongi się im ukłonił. Żeby mi jeszcze tak robił, to by było super.

L: Nie, nie ma sprawy. Będziemy mieli się czym chwalić, czyli tym, że Pan Min Yoongi na nas nakrzyczał.- wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.


Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz