55.

185 8 0
                                    

Siedziałem z dziewczynami w salonie. Tak jak myślałem, jest pierwsza w nocy, a my dalej nie śpimy. Mi osobiście już głowa leci, bo poprzedniej nocy wróciliśmy do domu o drugiej, prezes nas wezwał. Najchętniej poszedłbym spać, ale wiem, że nie mogę. Nie chcę ich zostawiać. Łucja siedziała na telefonie. Zerknąłem na ekran. Zdjęcia z tą Kaią. Wyrwałem jej telefon.

Ja: Nie będziesz oglądać takich rzeczy. Powiedz mi, po co Ty się jeszcze bardziej dołujesz, kochanie?- zapytałem, chowając jej telefon do szuflady, żeby go nie wyciągnęła.

Ł: Przepraszam, po prostu za nią tęsknię.- przytuliła mnie. Spojrzałem na Sooji. Usnęła.

Ja: Chodź, otworzysz mi drzwi do pokoju gościnnego.- powiedziałem, po czym wstaliśmy. Wziąłem dziewczynę delikatnie na ręce i zaniosłem ją do dodatkowego pokoju. Kiedy wracaliśmy do salonu, chwyciłem dłoń dziewczyny.

Ł: Znów mam wrażenie, że to się wydarzyło przeze mnie.- spuściła głowę. Do czasu pogrzebu było z nią trochę lepiej i zaczynała rozumieć, że ona nic nie zawiniła. Ale teraz znowu się zaczęło. Usiedliśmy na kanapie.

Ja: Ale czemu miała by być to Twoja wina. Już Ci mówiłem, że to ciężko zauważyć, tak?- posadziłem ją na kolana. Pocałowałem ją. Niechętnie, ale to odwzajemniła.- Dlatego nie wmawiaj sobie takich rzeczy, bo w to w końcu zaczniesz wierzyć i tym żyć. A to jest niepotrzebne.

Ł: Ja wiem, ale to nie jest takie proste. Nic na to nie poradzę, że gdzieś w środku mam te poczucie winy.- powiedziała głośniej.

Ja: Ale ja wiem, przechodziłem przez podobną sytuację.- szepnąłem, a ona oparła się o mój tors. Poczułem jak przez moją koszulkę przesiąka woda.- I dlaczego znowu płaczesz, hm?- pocałowałem ją w czoło.

Ł: Przepraszam.- mruknęła, wycierając policzki. Mówiła normalnym głosem, co jakiś czas przerywanym przez łkania. Ja szeptałem.

Ja: Ty mnie nie przepraszaj tylko uwierz, że to nie Twoja wina, skarbie. Jakby chciała pomocy, poprosiłaby o nią. Najwidoczniej jej nie chciała.- wiem, że sam ciągnę temat, ale ona musi się z nim oswoić. Wtedy pokój obok się otworzył. Z niego wyszedł Jungkook. Łucja wtuliła twarz w moje ramię, a ja położyłem jej rękę na plecach. Znowu zaczęła płakać. Jungkook podszedł.

JK: Co jest grane?- zapytał szeptem, a ja westchnąłem.- Czemu jeszcze nie śpicie.? wtedy rozległ się kolejny atak płaczu.

Ja: Właśnie dlatego.- pocałowałem dziewczynę w skroń.- Już, uspokój się.- powiedziałem, po czym zwróciłem się do Kooka.- Ja już nie wiem jak ją uspokoić.

JK: Łucja, spójrz na mnie.- podniosła na niego wzrok.- Chcesz melisę? Zrobić Ci? Zrobię Ci herbatkę i pójdziesz spać, co Ty na to?- zapytał, a ona wzruszyła ramionami.- Idę jej zrobić, też chcesz?- spojrzał na mnie.

Ja: Ja kawę poproszę, bo wolę przy niej siedzieć, a oczy mi się kleją.

JK: Wykończysz się.- mruknął, wstając z kolan.

Ja: A jakby Mila płakała chciałbyś spać, wiedząc, że źle się czuje psychicznie? Bo wątpię.- oznajmiłem, a on pokiwał głową i poszedł do kuchni.

Ł: Idź spać, jeśli chcesz. Przepraszam, że robię problem.- pociągnęła nosem, a ja pocałowałem ją w czoło.

Ja: Nie robisz żadnych problemów, cieszę się, że mogę się Tobą zająć. Po prostu napiję się kawy, żeby Ci tu nie usnąć. Pójdę spać dopiero kiedy Ty zaśniesz.- uśmiechnąłem się, a ta mnie pocałowała.

Ł: Dziękuję. Jesteś kochany.- wtuliła się we mnie i zamknęła oczy. Była zmęczona. Sam bym był zmęczony wiecznym płakaniem.- Kocham Cię, Yoongi.- mruknęła po jakimś czasie, a ja musnąłem jej głowę.

Ja: Ja Ciebie też, skarbie.- uśmiechnąłem się pod nosem, a wtedy do pokoju wszedł Jungkook z trzema kubkami. Podał mi jeden, a ja mu podziękowałem.

JK: Łusia, chodź kochanie. Masz herbatkę.- złapała kubek w trzęsące się dłonie. Wziąłem go od niej. Spojrzała na mnie krzywo na co głośniej się zaśmiałem.

Ja: Zaraz wylejesz.- wzruszyła ramionami, po czym przytuliła Jungkooka.

Ł: Dziękuję.- uśmiechnęła się blado, a on musnął jej policzek. Poszedł potem do siebie, a kiedy Łucja wypiła herbatę, zacząłem ją usypiać, kołysząc na boki. Kiedy już odlatywała, usłyszałem płacz Hazel.

Ja: Poczekaj.- powiedziałem, kiedy się podnosiła. Wstałem razem z nią na rękach i zaniosłem ją na górę. Położyłem ją na łóżku i podałem jej córkę. Podczas karmienia oby dwie usnęły. Odłożyłem malutką na jej miejsce, po czym położyłem się obok dziewczyny. Objąłem ją i sam zasnąłem.

Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz