66.

163 10 0
                                    

Siedziałem na lotnisku już od dobrych dwudziestu minut. Nie chciałem brać nikogo ze sobą, więc byłem sam. W końcu zobaczyłem jak jej samolot przylatuje. Wyciągnąłem słuchawki z uszu i ruszyłem w stronę wyjścia. Wiem, że trochę to potrwa zanim odbierze bagaż i w ogóle, ale wolałem być gotowy. Poza tym napisałem jej, że niestety nie będę mógł jej odebrać.

Po kilkunastu minutach czekania wreszcie ją zobaczyłem. Ona mnie nie. Miała kaptur na głowie, a w ręce miała książkę, którą czytała idąc. W drugiej ciągnęła walizkę. Podszedłem do niej.

Ja: Chcesz się wywrócić?- zapytałem, a ona podniosła wzrok i wielkimi oczami zaczęła mnie szukać. W końcu mnie odnalazła. Rzuciła wszystko na ziemię i wskoczyła na mnie. Sam prawie się wywaliłem. Zacząłem ja całować, co ona odwzajemniła. W końcu się od niej odsunąłem. Moje policzki już nie były czerwone jak przy ostatnich rozmowach, ale jednak trochę nabrały koloru.- Tęskniłem, skarbie.- uśmiechnąłem się do niej, po czym ona zrobiła to samo.

Ł: Rumienisz się.- oznajmiła, a ja spuściłem głowę w dół.- Też za Tobą tęskniłam.- zaśmiała się, a ja pocałowałem ją w czoło. Zeszła ze mnie i razem podnieśliśmy jej rzeczy. Włożyłem te co były luzem do jej plecaka i złapałem ją za rękę, drugą ciągnąc jej walizkę.

Ja: To co tam robiłaś przez ten czas, że nawet wczoraj i przed wczoraj do mnie nie zadzwoniłaś, hm?- zapytałem, całując ją w policzek.

Ł: Byłyśmy z dziewczynami w moim rodzinnym mieście, a potem pojechałyśmy w góry. Tak totalnie na spontanie. Więc w cztery dni przejechałyśmy półtora Polski. Bo wcześniej byłam u babci, a ona się przeprowadziła. Jestem padnięta, ale szczęśliwa.- widziałem radość w jej oczach, które się świeciły.

Ja: Jeśli Ty jesteś szczęśliwa, to ja też.- zaśmiałem się, a ona ziewnęła. Gdybym miał jak, wziąłbym ją na ręce, no ale niestety jedną mam zajętą.- Jedziemy do domu, idziemy spać, a rano żadne z nas nie wychodzi z łóżka bez tego drugiego.- znowu musnąłem jej policzek.

Ł: Dobrze, ale idziemy spać, kochanie. Jestem zmęczona, oczy mi się zamykają.- powiedziała, naciskając na spać.

Ja: To Ty się położysz, skarbie, a ja obejrzę sobie jeden odcinek serialu, zgoda?- zapytałem, a ona pokiwała głową. Dotarliśmy do auta. Wpakowałem tam jej bagaże, a sami wsiedliśmy do środka.- Możemy się chociaż wykąpać razem?- zapytałem, splatając jej palce z tymi swoimi.- Obiecuję, że nic nie będzie.

Ł: Dobrze, ale tylko szybko.- mruknęła, opierając głowę o szybę. Zamknęła oczy. Zaśmiałem się i pocałowałem jej rękę. Tą, którą trzymałem.

Ja: Nie zasypiaj, kochanie.- puściłem jej rękę i sięgnąłem po jej kark, który przełożyłem tak, że jej głowa leżała na moim ramieniu. Znowu złapałem ją za rękę.

Ł: To niebezpieczne, Yoonie.- zaśmiała się, podnosząc z trudem głowę z mojego ramienia. Ta znowu jednak na nie opadła.- Ale jesteś wygodny. Skarbie, dzisiaj będziesz moją poduszką. Muszę Cię wyprzytulać za wszystkie czasy.

Ja: Dobrze.- odparłem ze śmiechem i pocałowałem ją w czubek głowy.- Kocham Cię.

Ł: Ja Ciebie też, Yoonie.- powiedziała, a wtedy głośno wciągnęła powietrze.- Zawracaj!- krzyknęła, patrząc do tyłu.- Szybko, Yoongi, proszę Cię. Przez te zmęczenie zapomniałam.

Ja: Ale co się stało?- zapytałem, kiedy ta wpadła w panikę.

Ł: Nie ważne, zawracaj!- krzyknęła, wpatrując się w szybę, a raczej to, co było za nią.

Ja: No przecież to robię.- powiedziałem spokojnie, i po chwili jechaliśmy w drugą stronę.

Pod lotniskiem dziewczyna wysiadła, prosząc mnie, żebym poczekał i zamknął oczy. Puściła się biegiem do środka, a ja dalej nie patrzyłem, nie chcąc sprawić jej przykrości. Siedziałem i czekałem, aż w końcu wsiadła z powrotem.

Ł: Dobra, możemy jechać.- powiedziała, a ja spojrzałem na nią ze zmarszczonymi brwiami.- Oj, w domu Ci pokażę, jedź.

W końcu dojechaliśmy do domu. Podjechałem pod dom i już chciałem wziąć jej walizki z bagażnika, kiedy ta mnie odepchnęła.

Ł: Idziesz do domu. Umiem sobie poradzić z dwoma torbami. Poza tym to Twoja wina. Nie wiem jak Ty mnie spakowałeś tak, że jak ja pakowałam wszystko z rzeczami, które dokupiłam przywiozłam jedną walizkę pustą.

Ja: Csii, dlatego Ty pakujesz mnie w trasy.- powiedziałem, przytulając ją.

Ł: Ta, jakoś młody sobie radzi.- zaśmiała się, a ja westchnąłem. Pocałowałem ją w czoło i zabrałem swój plecak z auta.

Ja: Poczekam w kuchni, szybko się rozpakuj i wskakujemy do łazienki, tak?- uśmiechnąłem się, musnąłem jej usta i wszedłem do domu. Skierowałem się do kuchni, w której siedziała część chłopaków.

V: A gdzie Łucja?- zapytał, odkładając kanapkę, kiedy mnie zauważył.

Ja: Uparła się, że mam na nią poczekać, bo ma jakąś niespodziankę.- westchnąłem, opierając się o blat. Wtedy usłyszałem jak wchodzi. Jungkook wstał i poszedł do niej. Słyszałem jak z nią rozmawia.

JK: Cześć, kochanie.- na sto procent ją przytulił.- Ojeju, jaki sł...

Ł: Zamknij się.- usłyszałem uderzenie. Musiała trzepnąć go w głowę.- Weź go tam nie wypuszczaj, ja idę do nas. Powiedz, że jego ubrania będę miała ze sobą, będzie wiedział o co chodzi. A gdzie maluchy?

JK: U mamy hyunga.- powiedział, a ja usłyszałem jak ona wzdcyha.

Ł: Nawet z dziećmi nie umie sobie poradzić.- powiedziała, a Jungkook się roześmiał. W końcu wrócił i przekazał mi wszystko, mimo że słyszałem. Łusia poszła na górę.

Porwana 2 || BTSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz